Jak łatwo jest się zakochać w kimś, pokochać drugą osobę tak trudno jest pokochać się. W świecie, w którym tkwi moje ja, nie ma wokół mnie przyjaciół. Gdzie ludzie wobec siebie stają się, coraz bardziej zawistni i krytyczni, wytykają jeden, drugiemu różne rzeczy i mankamenty.
Człowiek, człowiekowi jest wilkiem, choć tak naprawdę nie wiem jakim wilkiem jest wilk dla drugiego wilka. Coraz trudniej jest mi otworzyć się przed kimś nowym, a co dopiero przed sobą zdjąć maskę. Maskę "niewidkę", którą zakładam tutaj w świecie wirtualnym, nie chcę wyróżniać się ani odróżniać od wszystkich.
Odkąd sięgam pamięcią, zawsze byłam inna, inna znaczy gorsza, choć musiało upłynąć wiele lat, zanim poznałam siebie i swoją wartość. Przez tą moją inność od najmłodszych lat skazana byłam na bycie tylko ze sobą i własnymi, nierozłącznymi myślami.
Jedni akceptowali mnie, taką, jaką byłam i jestem, inni mieli problem z zaakceptowaniem mnie i polubieniem. A ja wszystkich i wszystko wokół siebie bacznie obserwowałam i obserwuję do tej pory, wyciągam różne wnioski. Uczę się dystansu do tego, co mnie otacza i kto mnie otacza, z czym się stykam na co dzień. Przebywając z samą sobą, miałam mnóstwo czasu na analizowanie ludzkich zachowań, traktowanie mnie.
Traktowanie mnie i obchodzenie się ze mną, które nie zawsze było i jest miłe, przyjemne dla mnie, a wręcz infantylne, chamskie, bez skrupułów. Tak jest po dzisiejszy dzień, większość osób, z którymi się stykam w życiu realnym, odbiera mnie za debilkę, która nic nie czuje, nic nie pojmuje tylko i wyłącznie przez moją inność.
Dlatego trudno mi było zaakceptować się takiej, jaką jestem, choć siebie znam dobrze, w przeciwieństwie do tych, którzy nie są w stanie poznać mnie naprawdę, a nie tylko poprzez to, jak wyglądam i się poruszam.
Brak akceptacji, odtrącenie — świadomość w mojej psychice potrafi odebrać pewność siebie, podniesienie wartości i uczucie potrzebną innym.
Późno, ale lepiej późno jak wcale, zaczęłam sobie uświadamiać, że muszę nauczyć się unikać opinii toksycznych na swój temat. Nie sprawia mi żadnej satysfakcji, odbijanie piłeczki w drugą stronę, po to, tylko żeby się odgryźć za zadany niejeden mi cios. Bo nie w tym rzecz, żeby się wzajemnie, okładać czym popadnie.
Będąc z kimś w miłości, uczę się zarazem kochać siebie samą, spoglądam na siebie z punktu widzenia osoby, która mnie akceptuje w pełni i kocha, tak jak ja pragnę tego.
Samo życie nie rozpieszcza i nie ma w zanadrzu żadnych taryf ulgowych, dzięki temu nie oddałabym tej mądrości, jaką mam za żadne pieniądze świata. Bardzo lubię się taką, jaką się znam z moim ja i moją niedoskonałością bożą.
Dla mnie najważniejsze jest pozostanie sobą i bycie z sobą w zgodzie.