poniedziałek, 30 października 2023

Cienie i blaski rozdz. 52

 

Obydwaj mężczyźni wypili pół litra, atmosfera się jeszcze bardziej rozluźniła.
Jagodzie nie było do śmiechu. Jednak noc upłynęła jej spokojnie. Słyszała tylko co jakiś czas, jak ktoś wchodził i wychodził do łazienki.
Rano matka zagadnęła córkę:
— Przez całą noc Dobromir wychodził często za potrzebą. Co mu się stało?
Jagoda wzruszyła ramionami. Domyślała się, że powodem mógł być silny ból w kroczu, jaki mu zadała w obronie własnej – nie mając innego wyjścia – przez to, że Dobromir w ogóle nie reagował na żadne jej prośby, ostrzeżenia i łzy.
- Co mnie to obchodzi — odburknęła cicho.
A dobrze mu tak — pomyślała w duchu. Zrobiłaby jeszcze raz to samo, gdyby doprowadził ją do ostateczności. Jeszcze dzwoniły jej w uszach słowa i ton głosu, w jakim mówił do niej: „Słowo "nie" w ustach kobiety znaczy "tak”.
To, że była dla niego niedostępna od razu mu zaimponowało i jeszcze bardziej pobudziło go do tego, aby Jagodę posiąść, mieć na własność.
Dobromir akurat zerwał się zaspany, wyszedł z pokoju i zaczął zakładać kurtkę.
- Zjedz śniadanie, napij się kawy lub herbaty. Jeszcze masz czas — zaproponowała mu matka Jagody.
- Nie jestem głodny, muszę lecieć. I tak nadużyłem państwa gościnności. Bardzo dziękuję za gościnę — odparł, wychodząc i zamykając za sobą drzwi.
Jagoda odetchnęła z ulgą. Udało się. Dziewczyna podświadomie zdawała sobie sprawę, że musi zachować kamienną twarz, bo od poniedziałku idzie do pracy, chce czy nie chce, będzie musiała widywać Dobromira codziennie. Jej rodzice byli pod wrażeniem. Przystojny, postawny, szarmancki brunet.
Chociaż był kawalerem z odzysku i na swoim koncie miał porachunki z prawem, to i tak bardzo zaimponował rodzicom tym, że zwrócił Jagodzie zgubioną srebrną bransoletkę z „Pandory”. Jednak ich córka poznała prawdziwe oblicze typa spod ciemnej gwiazdy. I nie wierzyła w jego dobre intencje.

Dobromir nie nachodził Jagody nigdy więcej. Codziennie po przyjściu do pracy, czekał na nią bukiet kwiatów od tajemniczego wielbiciela. Po całym zajściu, jakie ją spotkało ze strony Dobromira, poprosiła szefową, żeby zgodziła się na to, aby mogła być tylko damską fryzjerką. Po powrocie z salonu fryzjerskiego rodzice coraz częściej dopytywali się Jagody, czy jeszcze się spotyka z Dobromirem, kiedy go ponownie przyprowadzi do domu.
W końcu Jagoda odważyła się i nawiązując rozmowę z matką na temat Dobromira, powiedziała:
— Nie sądzę, aby ten facet był odpowiednim kandydatem dla mnie na męża. Jest ode mnie dwanaście lat starszy. Między nami jest zbyt duża różnica wieku. Ledwie po trzydziestce, a już rozwiedziony i jeszcze ta odsiadka w więzieniu za podrabianie dokumentów... Czy nie zasługuję na kogoś lepszego? Poza tym mam dopiero dwadzieścia jeden lat.
- Fakt, jest rozwodnikiem, ale nie ma dzieci z pierwszego małżeństwa. A różnica wieku to kwestia przyzwyczajenia — przekonywała ją matka.
- Mam czas, mamo, do czterdziestki na pewno zdążę wyjść za mąż — Jagoda uśmiechnęła się, nadrabiając dobrą miną.

niedziela, 29 października 2023

CIENIE I BLASKI rozdz. 51

 wiersz pt. trauma

 

 

zamiast odtrącenia wybrana
samotność mniej jest złudzeń
choć tyle samo łez co zawsze
w każdym czułym słowie
maleńkim geście ukryty podstęp
samozachowawczy

brak wiary w szczere zamiary
ciało nietknięte w stanie
dziewiczym lecz wnętrze
zdruzgotane wciąż ucieka
do dramatycznych wspomnień

nie wie co z sobą począć
milczy w głąb martwego punktu
patrząc którego nie widać
przecież nic się nie stało

ciężko się pozbierać
nagły prąd zimnego
dreszczu przeleciał od stóp
do głowy i wrzątek impulsu
wypala psychicznie…
paraliż wszelkich członków
ciała i umysłu

trzeba zapanować nad tym
natychmiast by nic
nie dać po sobie poznać
bo jeśli się przyzna
znów jest się w tym samym
piekle choć strach zabija
świadomość nie wolno
pokazać słabości

Pojawiło się okrutne poczucie winy. Jak mogła do tego dopuścić?
Wystarczy, że raz w życiu doświadczyła przemocy seksualnej. Z tym wyjątkiem, że wtedy nie była tego świadoma, a teraz mogła temu zawczasu zapobiec. W gruncie rzeczy intuicja nie okłamywała Jagody. Nagle do drzwi łazienki zapukała matka dziewczyny.
- Długo tam będziesz? — zapytała córkę.
Jagoda szybko obmyła twarz wodą, aby nie było widać po niej, że była zapłakała.
- Zaraz wyjdę — odrzekła.
Bardzo się bała i nie zamierzała opowiadać rodzicom o kolejnej napaści seksualnej, po tym, jak usłyszała od napastnika, że ojciec kazał mu się brać za nią.
Nie miała stuprocentowej pewności, czy ten zboczeniec mówił prawdę, czy tylko blefował.
Z drugiej zaś strony znając rodziców, dobrze wiedziała, że jakby powiedziała im o wszystkim, co zaszło, to bynajmniej nie zbierze za to od nich pochwał.
Z pewnością skończyłoby się awanturą rodziców, że sama sobie zawiniła, bo w jakiś sposób sprowokowała mężczyznę pod wpływem alkoholu.
Zdawała sobie sprawę, że musi liczyć na siebie i od teraz żyć z takim brzemieniem.
Drugim powodem, przez który Jagodzie wydawało się, że musi przemilczeć próbę gwałtu, było to, że za wszelką cenę nie chciała przechodzić od nowa przez kolejne zeznania na komisariacie policji, spisywanie protokołu, czekanie na powiastkę z sądu, ponowne zeznania przed sędzią i prokuratorem.
Patrzeć prosto w twarz sprawcy i wysłuchiwać po rozprawie sądowej jego pogróżek. Nie! Czuła, że nie zniesie psychicznie wszystkiego.
Wyszła z łazienki i oniemiała na widok ojca stawiającego na drewnianej mahoniowej ławie pół litra wódki. O nie! Tylko nie to — pomyślała.
Spojrzała na matkę i zapytała:
- Co z babcią?
- Żyje, ale musi poleżeć na obserwacji w szpitalu. Doznała wylewu i odjęło jej lewą rękę i nogę — odrzekła matka.
Jagoda i bez tej wieści była przygnębiona i błądziła myślami gdzieś daleko stąd.
- Dziecko! Babcia wyzdrowieje, potrzebuje tylko czasu na odzyskanie sił i zdrowia przy rehabilitacji, kiedy wypiszą ją ze szpitala — matka pocieszała córkę.
- Co? A tak, tak wiem, mamo — Jagoda ocknęła się z zamyślenia.
Tak naprawdę zastanawiała się, jak pozbyć się z domu byłego kryminalisty.
Rodzice wyszli na chwilę do kuchni po coś na ząb do kieliszka.
Za oknem już zapadał zmierzch.
Jagoda, korzystając z chwili sam na sam z Dobromirem, powiedziała wprost:
- Do jutra ma cię tu nie być!
- Bo co? — odrzekł, śmiejąc się ironicznie.
- Bo inaczej jutro rodzice dowiedzą się tego, czego się dopuściłeś. Jak myślisz, co zrobią? — Jagoda wymieniła szyderczy uśmiech z oprawcą.
Od razu widać było, że mina mu zrzedła.
Dobrze wiedział, że Jagoda nie żartowała. Patrząc jej głęboko w oczy, zamilkł.
- To może już się pożegnam, bo za oknem już ciemno — odezwał się Dobromir.
- Siadaj chłopie, musimy wypić na drugą nóżkę — położył prawą dłoń na ramieniu mężczyzny.
- Dobromir spojrzał na Jagodę, która zacisnęła bardzo mocno zęby i wytrzeszczyła na niego oczy.
- No nie wiem, nie jestem pewien czy tak wypada — zawahał się Dobromir.
- Wypada, najwyżej przenocujesz u nas — zaproponowała matka Jagody.
Jagoda wyszła do kuchni, aby się trochę uspokoić — musiała odważyć się na kłamstwo, które posłużyło jej za szantaż, żeby pozbyć się z domu sprawcy, który jej w dalszym ciągu zagrażał.

sobota, 28 października 2023

CIENIE I BLASKI rozdz. 50

 Doszło do pocałunku wbrew woli dziewczyny. Jagoda poza przerażeniem, jakie ogarnęło ją całą, i wstrętem, nic nie poczuła. Po chwili udało się jej oderwać od ust natręta.
- Wspaniale całujesz jak na taką niepokaźną kobietkę — napastnik pochwalił Jagodę z ironicznym uśmieszkiem.
Dziewczynie napłynęły do oczu łzy. Nie była pewna, czy sama go do tego sprowokowała, czy on pod wpływem alkoholu napalił się na nią.
- Nie mam ochoty! Nie chcę! Wypuść mnie, a obiecuję, że nikomu nic nie powiem — błagała mężczyznę.
Dobromir rozpiął rozporek w spodniach i włożył wbrew woli Jagody obie jej dłonie w spodnie i przyłożył je do swojego krocza.
Dziewczyna czuła, że jest od niego słabsza i nie da rady się wyswobodzić spod jego zaciśniętych ud.
- Musisz być moja! — powiedział.
- Wypuść mnie, bo pożałujesz! Powiem wszystko rodzicom! I wrócisz tam, skąd wyszedłeś! — zagroziła dziewczyna.
Dobromir się roześmiał.
- Twój ojciec powiedział mi przy kieliszku, żeby się brać za ciebie.- Nie wierzę, to nieprawda! — pokręciła głową Jagoda.

W tym samym momencie Dobromir, mając swobodne dłonie, zaczął wpychać je do czarnych spodni Jagody. Nachylona, zaciskała łokciami swój brzuch, ale czuła, że długo tak nie wytrwa.
Napastnik był od niej silniejszy.
Nie wytrzymała naporu męskich rąk i w końcu poczuła je w swoim kroczu.
W dalszym ciągu była za słaba, żeby wyswobodzić swoje dłonie z zaciśniętych ud natręta.
- Ostatni raz powtarzam, daj mi spokój! — krzyknęła.
- Musisz być moja! — powtarzał zawzięcie.
Poprzez dotyk czuła genitalia Dobromira. Próbowała z całych sił wyciągnąć dłonie z jego krocza, ale nie dawała rady, była zupełnie bezbronna.
Jednocześnie chciała za wszelką cenę zapanować nad własnymi emocjami.
Nie może się on domyślić, że się go boję — pomyślała w duchu.
Dobromir zaczął masturbować Jagodę.
- Nie zastanawiając się długo, chwyciła go mocno palcami za jądra i wykręcając je w swojej garści, zapytała:
- Puścisz mnie, czy mam ci pomóc?
Lekko jęknął, ale nadal śmiał się szyderczo.
- Zaraz będę krzyczeć! — zagroziła Jagoda.
- Ach tak? — odparł napastnik.
Wyciągnął jedną rękę z majtek Jagody i łapiąc ją za kark, włożył jej swój język po samo gardło.
Dziewczyna nie była w stanie nic zrobić, nawet zawołać o pomoc. Mając zakneblowane usta, nie mogła też oddychać. Po raz pierwszy zdała sobie sprawę, że może zostać zamordowana.
Nie było innego wyjścia — albo ona go ukatrupi, albo on udusi ją.
Zadała mu jeszcze więcej bólu w okolicy krocza.
Zboczeniec nie pozostawał jej dłużny.
Odbierał jej coraz więcej szans na oddychanie. Zdarzenie przerwał zgrzyt w zamku otwieranych drzwi, rodzice Jagody wracali ze szpitala. Dobromir uwolnił dłonie Jagody z zaciśniętych mocno ud. Dziewczyna złapała powietrze w płuca, zerwała się z łóżka i natychmiast wybiegła do łazienki.
Odkręciła wodę z kranu, chwyciła mydło i dokładnie i długo mydliła dłonie. Szorowała dłonie bite piętnaście minut, zalewając się łzami i czując cały czas zapach spermy.

piątek, 27 października 2023

CIENIE I BLASKI rozdz. 49

 

Po trzydziestu minutach pojawił się Dobromir. Podczas przywitania mężczyzna wręczył ojcu Jagody butelkę z winem. Na ten widok po całym ciele dziewczyny przeszedł dreszcz. Milcząc, posmutniała jeszcze bardziej. Czuła, że picie alkoholu nie wróży nic dobrego. Po wręczeniu Jagodzie bukietu czerwonych róż mężczyzna szybko się rozgościł i oswoił przy stole.
- Cześć! Jestem Dobromir — przedstawił się dziewczynie.
Postanowił nie ukrywać niczego o sobie, opowiadając całą historię — swoją i żony — Jagodzie i jej rodzicom. Wesoła, luźna atmosfera dopisywała i kiedy wino się skończyło, to Jagoda z rodzicami dowiedzieli się o wszystkim, co dotyczyło gościa. Kiedy Dobromir wyszedł do łazienki, dziewczyna zaczęła przygotowywać maszynkę do strzyżenia włosów. Ojciec podszedł do niej, uśmiechnąwszy się i powiedział:
- Po pijanemu pokaże, jaki będzie naprawdę, ten twój absztyfikant.
- To jest tylko klient do strzyżenia. Był w więzieniu, więc wolę się z nim tak nie spoufalać — odrzekła Jagoda.
- Odsiadka w zakładzie karnym może przytrafić się każdemu w życiu. Nie ma na to reguły — tłumaczyła jej matka.
- Ależ mamo! To, że Dobromir wybrał sobie żonę z klubu nocnego, po tylu skrobankach, to też nie jego wina?
- Cicho — szepnęła kobieta.
W tym samym momencie Dobromir wyszedł z łazienki.
- Usiądź na taborecie w przedpokoju — Jagoda poprosiła mężczyznę, zapalając światło. Nagle zadzwonił telefon.
Za chwilę z kuchni przybiegła matka dziewczyny.
- Musimy z ojcem pojechać natychmiast do szpitala. Jest źle z babcią! Po czym sięgnęła pośpiesznie po torebkę i klucze do samochodu.
- Wybaczcie nam tę nieobecność — odparł ojciec Jagody i wyszli razem.
Jagoda i Dobromir zostali sami w mieszkaniu.
Dziewczyna była wstrząśnięta faktem, że pogotowie zabrało jej babcię do szpitala, jak i tym, że musiała być z obcym mężczyzną sam na sam. Nie była pewna, co bardziej nią wstrząsnęło. Zdawała sobie sprawę, że musi zapanować nad własnym lękiem wobec mężczyzny. Założyła Dobromirowi pelerynę na plecy i włączyła maszynkę do strzyżenia włosów z gęstym grzebyczkiem. Próbowała wyobrazić sobie, że strzyże włosy manekinowi, jak to często bywało na początku praktyk fryzjerskich.
- Nawet nie wiesz, jak ja chciałem się z tobą spotkać, poznać cię. Cały czas nie mogę przestać o tobie myśleć. Nie ma nocy, żebyś mi się nie śniła — wyznał nagle Dobromir.
Jagoda poczuła gwałtownie wzrastające napięcie spowodowane strachem.
- Jeszcze słowo, ruszysz się, a obetnę ci ucho! Czy możesz nie ruszać się i być cicho?! — zapytała mężczyznę podniesionym tonem głosu.
Upłynęło piętnaście minut, zanim skończyła strzyc włosy Dobromirowi.
Zamiatając kosmyki włosów, czuła na sobie wzrok Dobromira.

Mężczyzna jawnie pożerał ją oczami.
- Och! Zapomniałbym na śmierć. Twoja bransoletka! Sięgnął po czarną torbę i energicznie pociągnął za suwak. Zapięcie się rozsunęło, a ze środka ukazały się prezerwatywy. Jagoda w życiu nie widziała tylu prezerwatyw. Zamarła z przerażenia, kiedy Dobromir wykorzystał ten moment i zaczął snuć swoje plany na przyszłość z nią.
- Pobierzemy się, ale wolałbym tym razem, żebyś przed ślubem zaszła w ciążę. Urodzisz mi trójkę dzieci. Nie będę miał nic przeciwko temu, jeśli będziemy mieć więcej dzieci — Dobromir uśmiechnął się, wypowiadając te słowa.
Jagoda siedziała na łóżku jak skamieniała i kręciła głową.
To są twoje słowa, twoje postanowienia i decyzje. Nie znam cię — tłumaczyła mężczyźnie.
Dobromir dosiadł się do dziewczyny.
- Którą wybierasz prezerwatywę? — zapytał.
Chwycił Jagodę znienacka za kark i przyciągnął do siebie. Dziewczyna poczuła obrzydliwą woń alkoholu. Jednak nie miała na tyle sprytu, żeby się wyrwać z objęć natręta.

Spokojne osiedle

 Spokojne Osiedle Gdzie nikt nie widzi w  nikim wroga Spokojne osiedle Gdzie klepsydra czasu uwiecznia Drzewo genealogiczne Spokojne osiedle...