środa, 12 lipca 2023

HISTORIA PEWNEJ ZNAJOMOŚCI rozdz. 33

 

Chłopak przysiadł się do Laury i zaczął od nowa znajomo bałamucić. 

   - Jestem bardzo samotny, moje życie przypomina piekło na ziemi.
- A moje życie z tobą wydawało się piekłem przez brak szacunku i wtrącanie się twojej rodziny. Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego i nie chcę więcej telefonicznych wyzwisk  pod moim adresem o różnych porach dnia i nocy —  przerwała mu dziewczyna.
Patryk milczał przez chwilę ze spuszczoną głową. 

-  To może zostańmy chociaż dobrymi przyjaciółmi?
- Błagam cię! Proszę! Ujął dłoń Laury w swoją dłoń i delikatnie pocałował. Z obrzydzeniem wyrwała swoją prawą rękę spod jego ust.
- O nie! Na to jest stanowczo za późno! To, co czułam do ciebie najszczerszego i najpiękniejszego,  zostało zbrukane i zrujnowane z premedytacją przez ciebie i twoją rodzinę! Mówiłam ci kiedyś, że od miłości do nienawiści jest tylko jeden, jedyny krok. Sam doprowadziłeś do tego! Nienawidzę cię!  Wzbudzasz we mnie wstręt! —  krzyczała Laura.
- A o twojej rodzinie to już nie wspomnę, wprost brak mi słów. Na tyle krzywdy, co wyrządziliście mnie i moim rodzicom! Nie uwierzę ci w ani jedno słowo! Nie próbuj mnie nigdy więcej urobić sobie, mydląc mi oczy ckliwymi słówkami i szantażem. Nie będziemy nigdy razem. Po co było przez tyle czasu odstawiać przede mną, moimi rodzicami i wszystkimi innymi taką szopkę?!

 Kiedy dziewczyna zamilkła, Patryk po tak dosadnej wypowiedzi Laury, nie dawał za wygraną. Bardzo głęboko odetchnął i rzekł:

 —   Głównie chodziło mi o to, aby wyrwać się z własnego domu. Najlepiej odpowiadało mi bycie z tobą bez zawierania związku małżeńskiego. Chciałem być z tobą bez żadnych zobowiązań, odpowiedzialności, bez dzieci. To tylko skomplikowałoby całą sytuację życiową. Chciałem zostać twoim utrzymankiem.
Laura znów nie wierzyła własnym uszom. Narzeczony wprowadził ją w zdumienie. 
- Nie! Nie wierzę, mam do czynienia z oszustem matrymonialnym! Kręciła głową, patrząc na chłopaka. Przynajmniej teraz była pewna, że nie kłamał.
- Ale jedno, co w tym wszystkim było, jest i będzie zawsze prawdą,  to właśnie to, że bardzo cię kocham  —  nagle Patryk wyznał Laurze. Na tym skończył swoją przemowę.
- Nie igraj z ludzkimi uczuciami i nie szargaj kobietami nigdy więcej, bo nic nie jest cię w stanie rozgrzeszyć. Mówiąc to, Laura się popłakała. Patryk ukląkł przed nią.
- Lauro, wybacz mi i wróć, błagam! —  wykrztusił z siebie.
Wolę zgnić w samotności, niż być z tobą! Wynoś się, sukinsynie! Raz na zawsze, won!  —  wrzeszczała dziewczyna.
- Nie! Proszę, tylko nie to! —  błagał Patryk.
- Wynocha! Tam są drzwi! —  nie wytrzymała nerwowo. Ojciec dziewczyny przysłuchując się za drzwiami bardzo głośnej awanturze między młodymi, pokręcił głową i wymachując rękami, schował się w swoim pokoju. Chłopak wytrzeszczył szeroko oczy, popatrzył na Laurę, bo nigdy nie widział jej takiej wzburzonej. Nie wierzył w to, że mogła być zdolna do czegoś takiego. Spuścił głowę i wyszedł. 

Laura również nie poznawała siebie, wcześniej zawsze panowała nad własnymi emocjami. Nie zdarzało jej się przeklinać, zawsze była spokojna z natury. Dopiero teraz uświadomiła sobie po raz pierwszy, ile Patryka mogło kosztować, by odważyć się i przyznać otwarcie przed nią do winy. Niewątpliwie musiał ją bardzo kochać, skoro wyznał całą prawdę. Niestety dziewczyna nie potrafiła ani mu przebaczyć, ani tym bardziej wymazać z pamięci wszystkiego, co zaszło między nimi. Kiedy matka wróciła z pracy, było już po fakcie. Ojciec Laury powiedział: 
 —  Żałuj, że ciebie tu nie było. Zobaczyłabyś naszą jedynaczkę w akcji bojowej. Po czym się roześmiał.
- Inaczej z Patrykiem nie dało się rozprawić —  tłumaczyła im córka. Mam nadzieję, że moje ostatnie słowa powstrzymały skutecznie tę jego natrętność!

HISTORIA PEWNEJ ZNAJOMOŚCI rozdz. 32

Co jakiś czas, w najmniej spodziewanym momencie, zaczęły Laurę nękać telefony od Patryka. Bardzo namolnie dociekał, czy nadal jest samotna, czy z kimś się spotyka. Matka, aby zaradzić problemom córki, zastrzegła numer telefonu. Jednak to nie przyniosło długotrwałego rezultatu — chłopak nadal zachowywał się jak natręt. Licząc na nieobecność rodziców Laury, pojawiał się w Felinie. Patryk nachodził Laurę, chcąc przez domofon nawiązać z nią rozmowę. Ona niczego się nie spodziewając, podchodziła do domofonu i pytała:
— Kto to? Przypuszczała, że to może być tylko listonosz lub ktoś, kto roznosi reklamy. Patryk wtedy jakby nigdy nic się nie stało, próbował za wszelką cenę nawiązać kontakt z Laurą po to, by go wpuściła do mieszkania. Ona rozpoznając jego głos, za każdym razem czuła, że coraz bardziej cierpi. Każda chwila, każda godzina spędzona z Patrykiem, jeszcze sprzed roku, dwóch lat na samą myśl sprawiała mnóstwo bólu. Odkładała bez słowa słuchawkę domofonu, ale Patryk za dwa, trzy miesiące znowu się pojawiał. Nic nie wskórała za pomocą próśb i tłumaczenia, że nie ułatwia jej dojścia do siebie. Błagała go wręcz o to, żeby zostawił ją w spokoju. Nocami rzewnie płakała i zasypiała na poduszce przesiąkniętej łzami. W dzień ukrywała własne rozterki przed matką i ojcem, nakładając na twarz maskę błazna. Trwało to tygodniami, miesiącami, latami.

Aż pewnego dnia Patryk pojawił się przy domofonie i nacisnął na nim przycisk trzydzieści jeden. Laura była w mieszkaniu z ojcem. To on sięgnął po słuchawkę. Nie rozpoznał głosu Patryka. Po wymianie tych paru słów rozległ się dzwonek. Mężczyzna otworzył drzwi. Dopiero kiedy wpuścił go na klatkę schodową, powiedział :
— Idzie jakiś Patryk.
- Po co mu otworzyłeś, to Patryk ze Świdnika! Dlaczego nie powiedziałeś mi, zanim go wpuściłeś, że to Patryk?! — odrzekła z pretensją córka.
- Wrobiłeś mnie w spotkanie z nim oko w oko! Po co?! Po wymianie tych paru słów rozległ się dzwonek. Mężczyzna otworzył drzwi, przekonując po cichu dziewczynę, że teraz nie wypada nie otworzyć Patrykowi. Chłopak wszedł do środka i zapytał:
— Czy mogę porozmawiać z Laurą? Mężczyzna pokiwał potakująco głową.
Patryk zapukał do drzwi pokoju dziewczyny. Laura czuła, że do oczu napływają jej łzy.
- Otwarte! — odpowiedziała.
- Hi! — przywitał się niemile widziany przez nią gość.
- Jak śmiesz do mnie przychodzić po tym, jak pozwoliłeś mnie tak poniżyć jako kobietę przez swoją matkę, siostrę i obcego mi faceta?! Czemu tak mnie nieustannie gnębisz?!

HISTORIA PEWNEJ ZNAJOMOŚCI rozdz. 31

- Mam problem z oddaniem ci tego łańcuszka zaręczynowego — wyznał Patryk.
- Lepiej mnie nie wkurzaj! Nie obchodzi mnie to, co z nim wcześniej zrobiłeś, i skąd go wytrzaśniesz! Masz mi zwrócić ten sam! Kapujesz?! Nie zmieniłam zdania i w dalszym ciągu, jak go dobrowolnie nie zwrócisz, spodziewaj się policji w swoim domu — strofowała go Laura.
- Dobrze, dobrze, zrobię wszystko, co w mojej mocy, by go dla ciebie odzyskać — prosił wystraszony chłopak.
Minęły cztery miesiące, odkąd przywłaszczył sobie zaręczynowy łańcuszek. Dziewczyna już zwątpiła w to, że go odzyska. Tak naprawdę zgubiła adres domowy Patryka. Blefowała, grożąc byłemu narzeczonemu. Spodziewała się, że na dystans może to nie poskutkować.

Po upływie tych kilku miesięcy nagle w przedpokoju zadźwięczał domofon, odebrała go matka dziewczyny.
- Tak, słucham — powiedziała do słuchawki.
- Już otwieram.
- Kto to, mamo? — zapytała Laura.
- Chyba Patryk z łańcuszkiem — odrzekła kobieta.
Za moment rozległ się dzwonek. Kobieta szybko podeszła i otworzyła drzwi. Laura słyszała z własnego pokoju tylko zdawkową wymianę zdań.
- Dzień dobry!
- Proszę wejść do środka — zapraszała mama dziewczyny, po czym podziękowała i zamknęła drzwi z powrotem. Wróciła do córki, trzymając w ręku złoty łańcuszek z medalikiem Matki Boskiej. Ten sam, który kupiła dla niej wraz z ojcem u jubilera na zaręczyny. Założyła go córce na szyi.
- To był Patryk z jakimś mężczyzną — powiedziała do dziewczyny.
- Ten sam, który zrobił nam w domu najście z jego matką? — dopytywała się Laura.
- Nie, to był inny facet, pierwszy raz widziałam go na oczy. Może to był ojciec Patryka, bo byli do siebie podobni. Zapraszałam ich do środka, ale Patryk nie chciał wejść i oddał mi ten łańcuszek.
- Hmm... — odetchnęła bardzo głęboko dziewczyna, uśmiechając się do swojej matki.
- To jesteśmy kwita.
Ogromnie się myliła, zakładając z góry, że zamknęła raz na zawsze pewien rozdział swojego życia związany z człowiekiem, który wraz ze swoją rodziną przysporzył im wszystkim tyle stresujących perypetii. W gruncie rzeczy była przekonana, że w życiu przenigdy nie chciałaby mieć za teściową taką wiedźmę jak Kryszakowa ze Świdnika. Ona sama, jak i rodzeństwo Patryka na samą myśl wzbudzali w Laurze niechęć. Nadal bardzo trudno było dziewczynie pogodzić się z faktem, że przewidując rozwój sytuacji, mówiła Patrykowi, co się stanie. A on ją ni stąd, ni zowąd porzucił. Faktycznie los biedaczki bez marzeń, które od najmłodszych lat tak skrzętnie pielęgnowała i strzegła jak sekretu, był niestety bez sensu. Dziewczynę nic nie cieszyło. Odejście Patryka spowodowało wielką eksplozję w świecie najskrytszych marzeń dwudziestoczterolatki.
Nastał wiecznie mroczny chaos i jedna wielka pustka. Trudno było się z tego otrząsnąć, równie trudno odnaleźć w otchłani prowadzącej prosto do samotności. Samotności, która tak naprawdę przerażała ją najbardziej ze wszystkiego. Niestraszne Laurze były: starość, choroby czy nawet własna śmierć. Wszystko była w stanie znieść cierpliwie, tylko nie życie w pojedynkę. To było ponad jej wytrzymałość, aby tę lukę w swoim życiorysie czymś zalepić, postanowiła poszukać nowych przyjaciół. Chciała koniecznie puścić to w niepamięć, ale z tym bywało różnie. Była przekonana, że kiedyś w końcu odetchnie od tego koszmarnego maratonu z przeciwnościami losu. Niestety, na ten moment nie było jej to pisane.

poniedziałek, 10 lipca 2023

HISTORIA PEWNEJ ZNAJOMOŚCI rozdz. 30

Laura bardzo chciała zniszczyć wszystkie swoje zdjęcia zrobione z Patrykiem na zaręczynach. Rodzice byli temu przeciwni, dlatego że zrobienie ich i wywołanie było bardzo kosztowne. Dziewczyna prosiła matkę — mamo, zanieś ślubne obrączki do lombardu albo do skupu złota i srebra. Sprzedaj to albo niech złotnik przerobi je na coś zupełnie innego, proszę! Byleby nie były to obrączki ślubne.
- Ależ, córeczko, jeszcze kiedyś mogą ci się one przydać — przekonywała dziewczynę kobieta.
- Mamusiu, nawet jeśli wyjdę kiedykolwiek za mąż, choć nie sądzę po tym, co już przeżyłam, nie założę za Chiny ludowe tej ślubnej obrączki i nie będę nosić jej na palcu! Zrozum, nie mogę dłużej patrzeć na to złoto w takiej formie!
Matka jednak była innego zdania niż córka. Pewnej nocy nagle na biurku zadzwonił telefon. Laura zawołała do telefonu matkę śpiącą w drugim pokoju, budząc ją ze snu. Zaspana kobieta wstała po ciemku i truchcikiem podeszła do aparatu. Odebrała go zdziwiona, mówiąc — słucham.

Ze słuchawki dobiegał dosadny kobiecy głos z nieuzasadnionymi pretensjami. Kobieta po tamtej stronie aparatu telefonicznego nie dawała matce Laury dojść do głosu.
Laura od razu zorientowała się, że to ktoś z domu Patryka.
Matka dziewczyny z trudem powstrzymywała się od krzyku — nie, proszę pani, u nas Patryka nie ma od przeszło dwóch miesięcy. Wyczuwało się na dystans, że tamta kobieta jej nie uwierzyła.
- Dobrze. Bardzo proszę, my nie mamy nic do ukrycia — odpowiedziała matka Laury.
Rozmówczyni jeszcze przez dłuższy czas groziła jej przez telefon. Kobieta wyprowadzona z równowagi nie wytrzymała nerwowo i nawrzeszczała do słuchawki
— odczep się ode mnie i mojej córki! Ty rozhisteryzowana wariatko! Po czym kłapnęła słuchawką i zaświeciła światło. Na zegarze było pół godziny po północy. .
- To była matka Patryka? — zapytała ją zaniepokojona córka.
- Tak, właśnie za pół godziny ma przyjechać do nas policja w sprawie rewizji. Idę obudzić ojca.

Rozmowa telefoniczna w mgnieniu oka postawiła wszystkich na równe nogi. Ubrani siedzieli do godziny wpół do trzeciej nad ranem, czekając na radiowóz z policją. Żadni panowie funkcjonariusze się nie pojawili, ale matce Patryka udało się przeszkodzić wszystkim w spaniu.
Laura domyślała się, że Patryk wałęsa się nie wiadomo gdzie i z kim... skoro go nie było w Świdniku. Od Bajki z CB-radia dochodziły pogłoski, że poznał inną dziewczynę. Prawdopodobnie bałamucił nową ofiarę w identyczny sposób, ale Laurę to nie obchodziło. Dziewczynie zależało tylko na odzyskaniu złotego łańcuszka zaręczynowego. Aż wreszcie na CB-radiu usłyszała bardzo znajomą modulację, która wołała ją na kanale jedenastym.
- Szybko nacisnęła przycisk w mikrofonie i odrzekła — jest Amanda!
- Hi! Prawdopodobnie szukałaś mnie za pośrednictwem Dymszy, Zygusia i Rycha? — pytał, jak gdyby nic się nie stało Patryk.
-Tak, zgadza się. Przyjedź do mnie natychmiast i zwróć mi zaręczynowy łańcuszek! — rozkazała Laura głosem odznaczającym się dużą siłą wyrazu.
- Hm… wiesz, nie mam go teraz przy sobie, zostawiłem go u siebie w domu — odrzekł chłopak.
- Patryku, ja wcale nie żartuję, lepiej mi go zwróć, inaczej zadzwonię na policję i przyjadą po ciebie z kajdankami z zarzutem okradzenia mnie!
-Nie, nie zrobiłabyś mi tego nigdy! — uśmiechnął się ze zmieniającej liczebność skali esów Patryk. To oznaczało, że jedzie skądś mobilem.
- Znasz mnie i wiesz, że mówię do ciebie w tej chwili serio! Twoja rodzina straszy mnie i moich rodziców po nocach policją przez telefon za przetrzymywanie cię u nas siłą. To i ja mogę w ten sposób bronić się przed takim złodziejem, jak ty!
- Dobrze, przywiozę ci go. Po tych kilku słowach Patryk znów przepadł jak kamień w wodę.
Laura najbardziej obawiała się, że sprzedał go w lombardzie za marnych parę złotych. Po długiej ciszy znowu zadzwonił telefon na biurku. Podniosła słuchawkę i powiedziała — słucham.
- To ja — odezwał się Patryk.

HISTORIA PEWNEJ ZNAJOMOŚCI rozdz. 29

 - Powiedział on mi jeszcze przy piwie, że jesteś w siódmym miesiącu ciąży. Przyglądałem się tobie, bo wcale tego odmiennego stanu nie widać. Byłem po prostu ciekawy czy nie blefuje po raz kolejny — opowiadał w dalszym ciągu Zbyszek, czerwieniąc się jak burak! Patryk nie tylko mi powiedział te oszczerstwa, ale i rozpowiedział to wokół wszystkim swoich kumplom.
- Czekaliśmy na odpowiedni moment, żeby cię ujrzeć, poznać. Po to tylko by przekonać się, czy on łże jak z nut! — przerwała, potwierdzając Amelia.
- Nie chcemy wnikać, do przeszłości twojej znajomości z Patrykiem, ale chyba zabezpieczałaś się jakoś? — wnikała zbyt zaabsorbowana dziewczyna Zbyszka.
- Co?! — oburzyła się Laura.
Nagle poczuła, że emocje zaczynają znów nad nią brać górę. Coraz trudniej było Laurze zapanować nad tym i zachować stoicki spokój, udając przed Zbyszkiem i Amelką, że nic takiego się nie stało. Patryk rozpowiadał, co ślina na język mu przyniosła, szargając jej dobre imię, a ona milczała, skrywając wszystko, co przeżywała. Skoro jej narzeczonemu nie było wstyd zmyślać na poczekaniu i łgać, jak z nut to dlaczego ona ma nadal, utrzymywać całą prawdę w tajemnicy...
Westchnęła bardzo głęboko, jakby zachłystywała się haustem powietrza i przemówiła
— to nie tak, Patryk wymusił na mnie szantażem te zaręczyny z nim i narzeczeństwo, wraz z urojoną ciążą! Wziął mnie na strach, chcąc rzucić się z mojego balkonu, na siódmym piętrze! Co miałam począć? Nikt z radyjka nie chciał mi pomóc, każdy się na mnie wypiął! Nasza znajomość trwała niecałe dwa miesiące. Fakt zaręczyłam się z Patrykiem, ale to wcale nie znaczy, że musiało wydarzyć się coś więcej między nami. Wystarczy, że przez matkę i rodzeństwo Patryka, doświadczyłam poniżenia i obelg w postaci wyzwisk od najgorszych. Posądzono mnie o uwiedzenie Patryka — coś, czego nie zrobiłam. A on nawet nie stanął w mojej obronie. Zachował się jak tchórz i łajdak! Czy tak postępuje facet odpowiedzialny i myślący poważnie o życiu? Powiedzcie mi ? — zapytała, kończąc Laura. Za oknem było już ciemno dość późno, było po 22-giej. Amelka ze Zbyszkiem powoli zbierali się do wyjścia. Laura po tej bardzo długiej rozmowie sięgnęła po reklamówkę z zawartością i rzuciła nią o podłogę.
- Natychmiast zabierajcie, to z moich oczu! A jak spotkasz Patryka, zwróciła się do Zbyszka, to przekaż temu kretynowi i palantowi, żeby mi oddał łańcuszek zaręczynowy z medalikiem Matki Bożej. Jak nie odda mi, to ja załatwię to przez policję, po czym nie wytrzymała i wybuchła rzewnym płaczem przed znajomymi z CB-radia.
Zbyszka ogromnie poruszyło łkanie Laury, poniosły go nerwy
— Ja go sam rozgrzeszę tak, że go własna matka nie rozpozna! Umówię się z chłopakami z CB-radia i tak mu kości porachujemy, za wyrządzenie ci tylu krzyw!... —uniósł się raptem pod wpływem silnych emocji Zbyszko.
Laura zdała sobie dopiero teraz sprawę, do jakich skutków może jej prawda doprowadzić. Pobladła na twarzy i wyciągnęła do niego dłoń pokojowo
- nie, nie rób tego. To nic nie zmieni, cierpieć będę nadal bardzo długo. A ty niepotrzebnie przysporzysz sobie przez to mnóstwo kłopotów. Wina jest i moja, przecież byłam naiwną i łatwowierną dziewczyną. Muszę za to ponieść karę. Tak bez urazy. Zerknęła na Amelkę, to cała rodzina wariatów i oszołomów ze Świdnika!!! Domyślą się, że to ja was na Patryka napuściłam — odradzała stanowczo Zbyszkowi ten pomysł Laura.
Chłopak opadł z narastającej z sekundy na sekundę wściekłości
— no dobrze posłucham cię, ale uważam, że źle robisz, powstrzymując mnie, przed tym. Patrykowi potrzebna jest dobra nauczka, a to, że go ominie po raz kolejny, zawdzięcza tylko tobie. Jesteś dla niego za dobra, przypominasz wprost anioła. Jak go znam on i tak łatwo się nie odczepi, od ciebie myślę, że będzie cię jeszcze długo natrętnie nękać, nachodząc, dzwoniąc. Nie jestem prorokiem — ochłonął Zbyszko. Bardzo dziękuję wam obojgu za spełnienie mojej prośby i za szczere chęci w udzieleniu mi pomocy — odrzekła z ulgą Laura.
Po ich pożegnaniu się, jak się później okazało, przypuszczenia chłopaka z Podzamcza, niestety zaczęły się sprawdzać i to z dość dużą dokładnością.


HISTORIA PEWNEJ ZNAJOMOŚCI rozdz. 28

- Pomóż mi, proszę i nie odmawiaj, bo inaczej zwariuję! Dłużej nie wytrzymam tych nękających mnie wspomnień każdego dnia i każdej nocy — odważyła się Laura.
- Nie ma problemu, ale w jaki sposób mam tego dokonać? Powiedz — odrzekł zaskoczony Zbyszek.
- Wygospodaruj trochę czasu i przyjedź do mnie — prosiła dziewczyna.
- Wiesz gdzie mieszka Patryk w Świdniku?
- Jasne, że wiem, przecież kolegujemy się od dawna, chociaż jestem młodszy od niego o 4 lata — odrzekł chłopak.
- Doskonale! — odetchnęła z ulgą Laura.
- Przyjedź koniecznie, zapakuję ci dla Patryka kilka drobiazgów, które mam od niego, ale chcę się ich pozbyć natychmiast!
-A mogę wpaść do ciebie z Amelką? — zapytał Zbyszek.
- Skoro wolisz z nią do mnie przyjechać, to nie mam nic przeciwko, byle byście przyjechali zabrać rzeczy Patryka! — przystała na to Laura.
- Jak Amelia zadzwoni do mnie, przekażę jej mój adres i opowiem, w czym rzecz — powiedziała dziewczyna.
- Umówmy się, że przyjadę z Amelią do ciebie, dzisiaj przed wieczorem. Ona i ja i tak dziś się spotkamy.
- Bardzo dziękuję ci za wyrozumiałość — nagle poweselała Laura.
-To do uwidu!
- Ja sam przekażę jej, o co mnie poprosiłaś, a ona zadzwoni do ciebie w sprawie, twojego dokładnego adresu — ponownie zaproponował Zbyszko.
-Trzeba sobie pomagać i wspierać się w ciężkich chwilach życia, cześć! — pożegnał się chłopak z Podzamcza.
Pojawiła się mała iskierka nadziei w zawiłym labiryncie codziennej realności.
Po pewnym czasie zadzwoniła z budki telefonicznej Amelia i Laura podała jej swój adres. Nie zwlekając ani chwili, sięgnęła po białą reklamówkę i zapakowała maskotki, kolorowe zdjęcie Patryka, nuty i kasetę. Chwyciła do ręki Patryka wiersze, trzymając je, w dłoni miała już zamiar, je podrzeć w drobny mak, ale coś ją momentalnie powstrzymało od tego. Schowała tę poezję w swoim albumie, w którym trzymała wszystkie fotografie ze swoich przyjaciół obecnych i sprzed lat. Cały czas przy pakowaniu, dziewczynie zbierało się, coraz bardziej na płacz. Ledwie co mogła się powstrzymać od płaczu!

Nareszcie zadzwonił domofon w przedpokoju.
- Mamo to do mnie z CB-radia, wpuść ich — poprosiła swoją matkę. W niedługim czasie pojawiła się para w pokoju dziewczyny. Wysoki, szczupły brunet z farbowaną rudą dziewczyną, z włosami sięgającymi do ramion.
-Cześć! To my Amelka i Zbyszek, jak umawialiśmy się wcześniej. Jedno i drugie przywitało się z Laurą, podało jej rękę.
- Proszę, siadajcie, wskazała na drugi fotel obrotowy i krzesło. Zaraz skończę to pakować, żeby tylko niczego nie zapomnieć — zastanawiała się głośno Laura. Zbyszek nie mówiąc nic, bardzo uważnie przyglądał się Laurze. To pożeranie wzrokiem, o rozjaśnionych włosach, w obszernej bluzce i w spodniach na gumce, zaczęło w pewnej chwili okropnie drażnić dziewczynę.
Nie wytrzymała i spytała go wprost — Sorry, ale dlaczego tak natrętnie gapisz się na mnie? Brudna jestem ,albo może twoim zdaniem przypominam potwora? Para uśmiechnęła się do siebie.
-Zbyszek, daj spokój to na pewno ohydne oszczerstwa, wobec Laury.
- Co masz na myśli? — zapytała nieufnie Amelkę dziewczyna.
- Znamy oboje dość dobrze Patryka i wiemy, na co go stać — stanowczo odradzała ujawnienia całej prawdy, Zbyszka ukochana. Laura otworzyła szeroko oczy.
- Co takiego ukrywacie przede mną? Powiedzcie, proszę.
Zbyszek spojrzał na swoją sympatię i rzekł — widzisz, Patryk jest taki, że nigdy prawdy nie powie, a jeżeli to zrobi, to tylko wtedy, kiedy się pomyli. Zresztą tobie też pewnie dał się poznać bardzo dobrze pod tym względem. Kilka dni temu spotkałem go, wyciągnął mnie w pobliżu do kawiarni. Postawił mi piwo i powiedział mi, że jesteś jego dziewczyną i wkrótce się pobierzecie.
- I co jeszcze mówił?... — dociekała Laura.
- No powiedz mi, proszę śmiało wszystko, jak już zacząłeś mówić.

Spokojne osiedle

 Spokojne Osiedle Gdzie nikt nie widzi w  nikim wroga Spokojne osiedle Gdzie klepsydra czasu uwiecznia Drzewo genealogiczne Spokojne osiedle...