sobota, 28 października 2023

CIENIE I BLASKI rozdz. 50

 Doszło do pocałunku wbrew woli dziewczyny. Jagoda poza przerażeniem, jakie ogarnęło ją całą, i wstrętem, nic nie poczuła. Po chwili udało się jej oderwać od ust natręta.
- Wspaniale całujesz jak na taką niepokaźną kobietkę — napastnik pochwalił Jagodę z ironicznym uśmieszkiem.
Dziewczynie napłynęły do oczu łzy. Nie była pewna, czy sama go do tego sprowokowała, czy on pod wpływem alkoholu napalił się na nią.
- Nie mam ochoty! Nie chcę! Wypuść mnie, a obiecuję, że nikomu nic nie powiem — błagała mężczyznę.
Dobromir rozpiął rozporek w spodniach i włożył wbrew woli Jagody obie jej dłonie w spodnie i przyłożył je do swojego krocza.
Dziewczyna czuła, że jest od niego słabsza i nie da rady się wyswobodzić spod jego zaciśniętych ud.
- Musisz być moja! — powiedział.
- Wypuść mnie, bo pożałujesz! Powiem wszystko rodzicom! I wrócisz tam, skąd wyszedłeś! — zagroziła dziewczyna.
Dobromir się roześmiał.
- Twój ojciec powiedział mi przy kieliszku, żeby się brać za ciebie.- Nie wierzę, to nieprawda! — pokręciła głową Jagoda.

W tym samym momencie Dobromir, mając swobodne dłonie, zaczął wpychać je do czarnych spodni Jagody. Nachylona, zaciskała łokciami swój brzuch, ale czuła, że długo tak nie wytrwa.
Napastnik był od niej silniejszy.
Nie wytrzymała naporu męskich rąk i w końcu poczuła je w swoim kroczu.
W dalszym ciągu była za słaba, żeby wyswobodzić swoje dłonie z zaciśniętych ud natręta.
- Ostatni raz powtarzam, daj mi spokój! — krzyknęła.
- Musisz być moja! — powtarzał zawzięcie.
Poprzez dotyk czuła genitalia Dobromira. Próbowała z całych sił wyciągnąć dłonie z jego krocza, ale nie dawała rady, była zupełnie bezbronna.
Jednocześnie chciała za wszelką cenę zapanować nad własnymi emocjami.
Nie może się on domyślić, że się go boję — pomyślała w duchu.
Dobromir zaczął masturbować Jagodę.
- Nie zastanawiając się długo, chwyciła go mocno palcami za jądra i wykręcając je w swojej garści, zapytała:
- Puścisz mnie, czy mam ci pomóc?
Lekko jęknął, ale nadal śmiał się szyderczo.
- Zaraz będę krzyczeć! — zagroziła Jagoda.
- Ach tak? — odparł napastnik.
Wyciągnął jedną rękę z majtek Jagody i łapiąc ją za kark, włożył jej swój język po samo gardło.
Dziewczyna nie była w stanie nic zrobić, nawet zawołać o pomoc. Mając zakneblowane usta, nie mogła też oddychać. Po raz pierwszy zdała sobie sprawę, że może zostać zamordowana.
Nie było innego wyjścia — albo ona go ukatrupi, albo on udusi ją.
Zadała mu jeszcze więcej bólu w okolicy krocza.
Zboczeniec nie pozostawał jej dłużny.
Odbierał jej coraz więcej szans na oddychanie. Zdarzenie przerwał zgrzyt w zamku otwieranych drzwi, rodzice Jagody wracali ze szpitala. Dobromir uwolnił dłonie Jagody z zaciśniętych mocno ud. Dziewczyna złapała powietrze w płuca, zerwała się z łóżka i natychmiast wybiegła do łazienki.
Odkręciła wodę z kranu, chwyciła mydło i dokładnie i długo mydliła dłonie. Szorowała dłonie bite piętnaście minut, zalewając się łzami i czując cały czas zapach spermy.

Brak komentarzy:

Nieżyt dorosłości

  Nie każda matka jest matką. Nie każda miłość jest miłością macierzyńską, bo miłość Matki do dziecka bywa męczeńska. Można kochać nad ...