niedziela, 29 października 2023

CIENIE I BLASKI rozdz. 51

 wiersz pt. trauma

 

 

zamiast odtrącenia wybrana
samotność mniej jest złudzeń
choć tyle samo łez co zawsze
w każdym czułym słowie
maleńkim geście ukryty podstęp
samozachowawczy

brak wiary w szczere zamiary
ciało nietknięte w stanie
dziewiczym lecz wnętrze
zdruzgotane wciąż ucieka
do dramatycznych wspomnień

nie wie co z sobą począć
milczy w głąb martwego punktu
patrząc którego nie widać
przecież nic się nie stało

ciężko się pozbierać
nagły prąd zimnego
dreszczu przeleciał od stóp
do głowy i wrzątek impulsu
wypala psychicznie…
paraliż wszelkich członków
ciała i umysłu

trzeba zapanować nad tym
natychmiast by nic
nie dać po sobie poznać
bo jeśli się przyzna
znów jest się w tym samym
piekle choć strach zabija
świadomość nie wolno
pokazać słabości

Pojawiło się okrutne poczucie winy. Jak mogła do tego dopuścić?
Wystarczy, że raz w życiu doświadczyła przemocy seksualnej. Z tym wyjątkiem, że wtedy nie była tego świadoma, a teraz mogła temu zawczasu zapobiec. W gruncie rzeczy intuicja nie okłamywała Jagody. Nagle do drzwi łazienki zapukała matka dziewczyny.
- Długo tam będziesz? — zapytała córkę.
Jagoda szybko obmyła twarz wodą, aby nie było widać po niej, że była zapłakała.
- Zaraz wyjdę — odrzekła.
Bardzo się bała i nie zamierzała opowiadać rodzicom o kolejnej napaści seksualnej, po tym, jak usłyszała od napastnika, że ojciec kazał mu się brać za nią.
Nie miała stuprocentowej pewności, czy ten zboczeniec mówił prawdę, czy tylko blefował.
Z drugiej zaś strony znając rodziców, dobrze wiedziała, że jakby powiedziała im o wszystkim, co zaszło, to bynajmniej nie zbierze za to od nich pochwał.
Z pewnością skończyłoby się awanturą rodziców, że sama sobie zawiniła, bo w jakiś sposób sprowokowała mężczyznę pod wpływem alkoholu.
Zdawała sobie sprawę, że musi liczyć na siebie i od teraz żyć z takim brzemieniem.
Drugim powodem, przez który Jagodzie wydawało się, że musi przemilczeć próbę gwałtu, było to, że za wszelką cenę nie chciała przechodzić od nowa przez kolejne zeznania na komisariacie policji, spisywanie protokołu, czekanie na powiastkę z sądu, ponowne zeznania przed sędzią i prokuratorem.
Patrzeć prosto w twarz sprawcy i wysłuchiwać po rozprawie sądowej jego pogróżek. Nie! Czuła, że nie zniesie psychicznie wszystkiego.
Wyszła z łazienki i oniemiała na widok ojca stawiającego na drewnianej mahoniowej ławie pół litra wódki. O nie! Tylko nie to — pomyślała.
Spojrzała na matkę i zapytała:
- Co z babcią?
- Żyje, ale musi poleżeć na obserwacji w szpitalu. Doznała wylewu i odjęło jej lewą rękę i nogę — odrzekła matka.
Jagoda i bez tej wieści była przygnębiona i błądziła myślami gdzieś daleko stąd.
- Dziecko! Babcia wyzdrowieje, potrzebuje tylko czasu na odzyskanie sił i zdrowia przy rehabilitacji, kiedy wypiszą ją ze szpitala — matka pocieszała córkę.
- Co? A tak, tak wiem, mamo — Jagoda ocknęła się z zamyślenia.
Tak naprawdę zastanawiała się, jak pozbyć się z domu byłego kryminalisty.
Rodzice wyszli na chwilę do kuchni po coś na ząb do kieliszka.
Za oknem już zapadał zmierzch.
Jagoda, korzystając z chwili sam na sam z Dobromirem, powiedziała wprost:
- Do jutra ma cię tu nie być!
- Bo co? — odrzekł, śmiejąc się ironicznie.
- Bo inaczej jutro rodzice dowiedzą się tego, czego się dopuściłeś. Jak myślisz, co zrobią? — Jagoda wymieniła szyderczy uśmiech z oprawcą.
Od razu widać było, że mina mu zrzedła.
Dobrze wiedział, że Jagoda nie żartowała. Patrząc jej głęboko w oczy, zamilkł.
- To może już się pożegnam, bo za oknem już ciemno — odezwał się Dobromir.
- Siadaj chłopie, musimy wypić na drugą nóżkę — położył prawą dłoń na ramieniu mężczyzny.
- Dobromir spojrzał na Jagodę, która zacisnęła bardzo mocno zęby i wytrzeszczyła na niego oczy.
- No nie wiem, nie jestem pewien czy tak wypada — zawahał się Dobromir.
- Wypada, najwyżej przenocujesz u nas — zaproponowała matka Jagody.
Jagoda wyszła do kuchni, aby się trochę uspokoić — musiała odważyć się na kłamstwo, które posłużyło jej za szantaż, żeby pozbyć się z domu sprawcy, który jej w dalszym ciągu zagrażał.

Brak komentarzy:

Nieżyt dorosłości

  Nie każda matka jest matką. Nie każda miłość jest miłością macierzyńską, bo miłość Matki do dziecka bywa męczeńska. Można kochać nad ...