środa, 1 listopada 2023

Cienie i blaski rozdz. 53

 wiersz pt. STRACH

 

Zamknięta w myślach i własnym przekonaniu
Nie ufasz nikomu na wszystkich patrząc z grozą
Zdławiony uśmiech moknie w deszczu łez kropli

Przeraża fonią strun głosowych wykrzyknik w słowie
Capsem wytrzeszcz oczu napisanemu snuje oczopląs
Zaprzeczając kręcisz głową strach ciężko ujarzmić

Tłumiąc w sobie nie pozwalasz nikomu pomóc
Lęk jest silniejszy i kolejne cierpienie
Podświadomie wegetujesz w dybach blokady
Żyjąc w niepewności zamiast unicestwić psychozę

Tego dnia Jagoda zaspała do pracy i przed wyjściem do salonu fryzjerskiego matka zaproponowała jej:
— Zjedz banana na drugie śniadanie. Jagoda spojrzała na owoc w ręku kobiety i natychmiast przysłaniając usta, wybiegła do łazienki. Ten widok wzbudził u dziewczyny silne torsje. Dopadła klozet i zwymiotowała skonsumowany przed chwilą poziomkowy jogurt, zjedzony na śniadanie.
Kiedy Jagoda wróciła z łazienki, matka zaniepokoiła się:
- Co ci jest, córciu?
- Nic mi nie jest. Już jest dobrze. Muszę iść, bo się spóźnię — odrzekła Jagoda. Przez około rok dziewczyna z dnia na dzień ignorowała zaczepne igraszki Dobromira.
Była obojętna na to, czego od niej oczekiwał. Jego napaść i naruszenie nietykalności osobistej doprowadziło ją do tego, że nie była w stanie przekonać się samoistnie i przełamać do takich koleżeńskich odruchów jak objęcie ramieniem, cmoknięcie w policzek czy pocałowanie dłoni przez mężczyznę. Ten ostatni gest przyprawiał ją o obrzydzenie! W takich sytuacjach czuła, jak prąd paraliżuje jej ciało od stóp do głów, jakby ją nagle raził piorun! Miotały nią dziwne spazmy.

Jagodę przerażał sam oddech mężczyzn, gdy ci przybliżali do swej twarzy jej dłoń! Miała wrażenie, że czas nie stoi w miejscu, upływa, a ona jest coraz starsza i razem z nią rośnie jej trauma. Nieodstępujący jej lęk, którego nie potrafiła opisać, był jak wulkan, który w każdej chwili mógł ponownie wybuchnąć.
Jagoda nie zdawała sobie sprawy, co się z nią działo. Łatwo wpadała w panikę na widok pijanych mężczyzn. Bez znaczenia było to, jacy oni byli — kulturalni czy wulgarni i agresywni. Wystarczyło, że na odległość wyczuła od faceta zapach alkoholu. Nawet nie musiał być pijany, a ona już była przerażona i nie radząc sobie z tym, była zmuszona chować się byle gdzie, byle uciec.
Zachowywała się tak, jakby chciała być niewidzialna.

Jagoda już była w salonie, kiedy w jej kieszeni zadzwonił telefon. Kto to może być? — pomyślała.
- No odbierz, może to klient — ponaglała szefowa.
Odebrała połączenie telefoniczne.
- Słucham.
Usłyszała piękny, ciepły męski głos. Wiedziała, że już raz go słyszała. Modulacja była tak przyjemna i urzekająca, że trudno było się jej oprzeć.
- Pamiętasz mnie? — zapytał ktoś.

 

Brak komentarzy:

GILOTYNA

  Sączy się rana niezabliźniona Kto ją wygoić z nas zdoła? Dzieli nas coraz więcej niż łączy Myśl paraliżuje z każdej strony Cień prawdy...