- Zrozum, proszę, że najlepiej nie poszedłbym na to wesele, ale to nasi dość bliscy krewni. Mam z kim pójść na to wesele, bo planuję wybrać się tam z koleżanką.
- Więc w czym jest problem?! — zapytała Laura.
- Jak ty to sobie wyobrażasz? Kiedy ożenisz się ze mną i ktoś zaprosi nas na przyjęcie weselne, to tak samo będziesz za każdym razem chodził na wesela w roli osoby towarzyszącej z koleżankami, a nie z żoną? Tylko po to, aby nie siedzieć ze mną przy stole i nie podpierać ze mną ścian? To żałosne, nie sądzisz? — rzuciła z wściekłości dziewczyna.
- Chcę być wobec ciebie fair. Dlatego przyjechałem przekonać się, czy nie będzie ci przykro z tego powodu, kiedy cię o to zapytam. Czy nie masz nic przeciwko temu, jeśli na tę uroczystość rodzinną do kuzyna pójdę z inną osobą towarzyszącą?
Laura już czuła, jak napływają jej z kącików oczu słone krople. Dłuższą chwilę milczała.
Nagle w duchu pomyślała sobie, że nie ma prawa Patrykowi odbierać przyjemności z nadarzającej się okazji. Chłopak miał prawo pobawić się przy muzyce, nawet jeśli jej się to nie podobało i sprawiało wielki ból. Przełknęła z trudem ślinę i odrzekła, tak jakby to jej nie dotyczyło, patrząc gdzieś w przestrzeń przed siebie:
- Okey, idź z tą koleżanką na rodzinną imprezę i dobrze się bawcie. Nie mam jeszcze prawa do ciebie.
- A ty co będziesz porabiać przez ten cały weekend? — spytał Patryk.
- W poniedziałek dwudziestego drugiego kwietnia mija pierwsza rocznica śmieci mojej babci ze strony mamy i z tej właśnie okazji na wsi odbędzie się w kościele msza święta za jej duszę.
Mój ojciec wraca dzisiaj wieczorem z sanatorium do domu. W sobotę rano pojedziemy do cioci na wieś. A w niedzielę dwudziestego pierwszego kwietnia będziemy w kościele na tej mszy.
Wrócimy stamtąd do domu dopiero wieczorem, zaraz po nabożeństwie. Nie śmiała pytać się o to, ale ciekawość ją zżerała.
- Rozmawiałeś o nas ze swoją mamą?
- Nie było kiedy przez to zaproszenie na wesele, wybacz mi, proszę. Ale dzisiaj na pewno znajdę ku temu okazję.
Po mszy świętej, gdy Laura wróciła z rodzicami do Felina, zastała sąsiadkę przy drzwiach, czekającą na nich przy mieszkaniu na siódmym piętrze. Trzymała w ręku list. Był zaadresowany do dziewczyny.
- Dzień dobry, był tu wczoraj do was jakiś młody człowiek. Czekał i czekał na klatce schodowej przy waszych drzwiach. Mówiłam mu, że wrócicie dopiero dzisiaj wieczorem, ale on nie odchodził.
W końcu przekazał mi ten list do Laury i prosił mnie, żebym go koniecznie oddała waszej córce.
Wręczyła kopertę przechodzącej Laurze.
- Jak ten chłopak wyglądał? — zapytała z ciekawości adresata matka.
- Był średniego wzrostu, jasny blondyn, w okularach o wypukłych, grubych szkłach i drucianej oprawce.
- Bardzo dziękujemy — odrzekła Laura. Może coś pani mówił przed odejściem?
- zapytała z uwagą.
- Nie, nic więcej. — odparła sąsiadka.
Dziewczyna spojrzała, na odwrocie było napisane: Nadawca — Patryk Kryszak.
Weszła do swojego pokoju i otworzyła kopertę. Po chwili pojawiła się obok niej matka.
- To na pewno od Patryka?
- Tak, mamo.
- Mówiłaś, że go nie będzie przez dwa dni, bo idzie na wesele do kuzyna.
- Nie wiem, może był na nim, a może nie. Przeczytam list, to będę wiedziała.
Kobieta wyszła do kuchni.
Laura wyciągnęła kartkę rachunkową z koperty, na której z prawej strony u góry był naklejony czerwony krasnoludek z siwą brodą i wąsami. Po prawej stronie w obu rękach trzymał gwiazdki. A następnie dostrzegła wiersze.
W nagłówku było napisane:
„Dla Laury, wiersze od Patryka, który sam, z głowy je wymyśla” :
Czemu oczy Twoje smutne?
Czemu usta Twoje drżą?
Powiedz, czemu łzy okrutne,
Wciąż na rzęsach Twoich są?
O serce moje chore i biedne,
przestań już o nim marzyć i śnić!
Czemuś wybrało tego jedynego,
co nigdy Twój nie może być?
Ile razy wspomnę Cię,
z oczu moich lecą łzy.
Bo Cię kocham ponad życie,
bo mym sercem jesteś Ty.
W radiu cicha muzyka,
zegar po cichu cyka,
z oczu płyną mi łzy,
a w sercu tylko Ty.
Po kamyczku płynie woda,
po policzku płynie łza.
Lecz nie pytaj, kto Cię kocha,
bo to zawsze będę ja.
Kiedy patrzę w Twoje oczy-
serce mi drży,
Kiedy słyszę Twoje imię -
Płyną mi z oczu łzy.
Na drugiej stronie kartki, na końcu przeczytanej poezji, dostrzegła naklejonego drugiego większego krasnoludka. Był podobny do pierwszego. Obok niego było napisane: Dla Laury Z. od kolegi lub chłopaka Patryka K.