sobota, 24 czerwca 2023

HISTORIA PEWNEJ ZNAJOMOŚCI rozdz. 7

- Zrozum, proszę, że najlepiej nie poszedłbym na to wesele, ale to nasi dość bliscy krewni. Mam z kim pójść na to wesele, bo planuję wybrać się tam z koleżanką.
- Więc w czym jest problem?! — zapytała Laura.
- Jak ty to sobie wyobrażasz? Kiedy ożenisz się ze mną i ktoś zaprosi nas na przyjęcie weselne, to tak samo będziesz za każdym razem chodził na wesela w roli osoby towarzyszącej z koleżankami, a nie z żoną? Tylko po to, aby nie siedzieć ze mną przy stole i nie podpierać ze mną ścian? To żałosne, nie sądzisz? — rzuciła z wściekłości dziewczyna.
- Chcę być wobec ciebie fair. Dlatego przyjechałem przekonać się, czy nie będzie ci przykro z tego powodu, kiedy cię o to zapytam. Czy nie masz nic przeciwko temu, jeśli na tę uroczystość rodzinną do kuzyna pójdę z inną osobą towarzyszącą?
Laura już czuła, jak napływają jej z kącików oczu słone krople. Dłuższą chwilę milczała.
Nagle w duchu pomyślała sobie, że nie ma prawa Patrykowi odbierać przyjemności z nadarzającej się okazji. Chłopak miał prawo pobawić się przy muzyce, nawet jeśli jej się to nie podobało i sprawiało wielki ból. Przełknęła z trudem ślinę i odrzekła, tak jakby to jej nie dotyczyło, patrząc gdzieś w przestrzeń przed siebie:
- Okey, idź z tą koleżanką na rodzinną imprezę i dobrze się bawcie. Nie mam jeszcze prawa do ciebie.
- A ty co będziesz porabiać przez ten cały weekend? — spytał Patryk.
- W poniedziałek dwudziestego drugiego kwietnia mija pierwsza rocznica śmieci mojej babci ze strony mamy i z tej właśnie okazji na wsi odbędzie się w kościele msza święta za jej duszę.
Mój ojciec wraca dzisiaj wieczorem z sanatorium do domu. W sobotę rano pojedziemy do cioci na wieś. A w niedzielę dwudziestego pierwszego kwietnia będziemy w kościele na tej mszy.
Wrócimy stamtąd do domu dopiero wieczorem, zaraz po nabożeństwie. Nie śmiała pytać się o to, ale ciekawość ją zżerała.
- Rozmawiałeś o nas ze swoją mamą?
- Nie było kiedy przez to zaproszenie na wesele, wybacz mi, proszę. Ale dzisiaj na pewno znajdę ku temu okazję.

Po mszy świętej, gdy Laura wróciła z rodzicami do Felina, zastała sąsiadkę przy drzwiach, czekającą na nich przy mieszkaniu na siódmym piętrze. Trzymała w ręku list. Był zaadresowany do dziewczyny.
- Dzień dobry, był tu wczoraj do was jakiś młody człowiek. Czekał i czekał na klatce schodowej przy waszych drzwiach. Mówiłam mu, że wrócicie dopiero dzisiaj wieczorem, ale on nie odchodził.
W końcu przekazał mi ten list do Laury i prosił mnie, żebym go koniecznie oddała waszej córce.
Wręczyła kopertę przechodzącej Laurze.
- Jak ten chłopak wyglądał? — zapytała z ciekawości adresata matka.
- Był średniego wzrostu, jasny blondyn, w okularach o wypukłych, grubych szkłach i drucianej oprawce.
- Bardzo dziękujemy — odrzekła Laura. Może coś pani mówił przed odejściem?
- zapytała z uwagą.
- Nie, nic więcej. — odparła sąsiadka.
Dziewczyna spojrzała, na odwrocie było napisane: Nadawca — Patryk Kryszak.
Weszła do swojego pokoju i otworzyła kopertę. Po chwili pojawiła się obok niej matka.
- To na pewno od Patryka?
- Tak, mamo.
- Mówiłaś, że go nie będzie przez dwa dni, bo idzie na wesele do kuzyna.
- Nie wiem, może był na nim, a może nie. Przeczytam list, to będę wiedziała.
Kobieta wyszła do kuchni.
Laura wyciągnęła kartkę rachunkową z koperty, na której z prawej strony u góry był naklejony czerwony krasnoludek z siwą brodą i wąsami. Po prawej stronie w obu rękach trzymał gwiazdki. A następnie dostrzegła wiersze.
W nagłówku było napisane:
„Dla Laury, wiersze od Patryka, który sam, z głowy je wymyśla” :

Czemu oczy Twoje smutne?
Czemu usta Twoje drżą?
Powiedz, czemu łzy okrutne,
Wciąż na rzęsach Twoich są?

O serce moje chore i biedne,
przestań już o nim marzyć i śnić!
Czemuś wybrało tego jedynego,
co nigdy Twój nie może być?

Ile razy wspomnę Cię,
z oczu moich lecą łzy.
Bo Cię kocham ponad życie,
bo mym sercem jesteś Ty.

W radiu cicha muzyka,
zegar po cichu cyka,
z oczu płyną mi łzy,
a w sercu tylko Ty.

Po kamyczku płynie woda,
po policzku płynie łza.
Lecz nie pytaj, kto Cię kocha,
bo to zawsze będę ja.

Kiedy patrzę w Twoje oczy-
serce mi drży,
Kiedy słyszę Twoje imię -
Płyną mi z oczu łzy.

Na drugiej stronie kartki, na końcu przeczytanej poezji, dostrzegła naklejonego drugiego większego krasnoludka. Był podobny do pierwszego. Obok niego było napisane: Dla Laury Z. od kolegi lub chłopaka Patryka K.

piątek, 23 czerwca 2023

HISTORIA PEWNEJ ZNAJOMOŚCI rozdz. 6

Porozmawiam z twoją mamą o naszych wspólnych planach na najbliższą przyszłość — oznajmił Laurze Patryk.
- Jak na razie o twoich planach związanych ze mną, bo ja się obecnie wstrzymuję od głosu za czy przeciw. Owszem, nie mam nic przeciwko temu, żebyśmy pozostawali w kontakcie, spotykając się u mnie. Chociaż nadal się obawiam, że się zaangażuję i przywiążę do ciebie. Jakby nam nie wyszło z jakiegoś powodu, to znowu będę cierpiała. Chcę zaoszczędzić tego sobie i tobie — zastrzegła dziewczyna.
Po chwili zapytała: mamo, czy teraz możesz przyjść do nas?
- Tak, oczywiście, czego chciałaś, córciu? - odrzekła kobieta, wchodząc po chwili do pokoju.
- Proszę usiąść najpierw wygodnie na fotelu — poprosił Patryk.
- Mamo, Patryk chciał porozmawiać z tobą o czymś i poinformować cię o ważnej sprawie.
- Słucham więc bardzo uważnie pana, panie… jak ma pan na imię? — zapytała mama Laury.
- Patryk, proszę pani-ponownie się przedstawił.
- A tak, prawda-potwierdziła kobieta.
- Otóż poznaliśmy się właśnie dziś i wiem, że dla pani może wydać się to dziwne, wręcz nieprawdopodobne, lecz się stało. Oboje jesteśmy bardzo tym faktem zaskoczeni i trudno nam uwierzyć w to, ale odkąd poznałem pani córkę, Laurę, po prostu zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia. Mam co do niej bardzo poważne zamiary, chciałbym niebawem prosić panią i pani męża, którego nie miałem jeszcze przyjemności poznać, o rękę waszej córki.
Matce dziewczyny z oszołomienia zabrakło tchu. Nie wierzyła własnym uszom. Nie wierzyła w to, co usłyszała.
- Przepraszam, czy to jakiś głupi żart? — spytała.
- Nie, ależ skądże!- zaprzeczył chłopak.
- No cóż, Laura jest już dorosłą kobietą i bez względu na to, co ja odpowiem, sama zadecyduje i postanowi, co będzie z wami dalej. Nie mogę córce ani niczego zabronić, ani odradzić. Liczę jedynie, że wykaże się zdrowym rozsądkiem i mam nadzieję, że oboje nie popełnicie błędu. Z tego, co znam Laurę, nigdy nie podchodzi do tak poważnych spraw emocjonalnie, pod wpływem pierwszego impulsu. Pragnę szczęścia Laury i życzę jej z całego serca, by było jej jak najlepiej w życiu — odrzekła matka dziewczyny.
- Twoja rodzina wie już o tym, że zamierzacie się pobrać? — spytała Patryka z ciekawości.
Tak jak Patryk obiecał tamtego dnia, tak też pojawiał się u Laury w domu codziennie przez kilka dni z rzędu.Rozmawiali o wszystkim i o niczym, słuchając muzyki z kaset magnetofonowych, ale nie poruszał tematu rozmowy ze swoją rodziną na temat ożenku.
Jakby umyślnie tego unikał. Był przy dziewczynie zawsze jakiś nieobecny duchem. W końcu nie wytrzymała i zapytała wprost:
- Chyba się sprawdziły moje przypuszczenia odnośnie do pierwszego naszego spotkania? Nie zaprzeczaj, proszę, i powiedz mi od razu prawdę. Im wcześniej, tym lepiej, ponieważ znacznie lżej to zniosę.
- Nie, to nie tak! — zaprzeczał. Mam inny dylemat i nie wiem, jak go rozwiązać — odrzekł Patryk.
- Ale z pewnością dotyczy on mnie? — dociekała zaniepokojona dziewczyna.
- Mój cioteczny brat żeni się w najbliższą sobotę, dwudziestego kwietnia, jego dziewczyna spodziewa się dziecka, a moja matka jest jego chrzestną matką. Jesteśmy zaproszeni na to wesele.
- Aha, teraz rozumiem-przerywając, wtrąciła Laura.
- Szukałeś sobie dziewczyny jako osobę towarzyszącą, żeby pójść z kimś na przyjęcie weselne?... i potańczyć z dziewczyną na parkiecie? I tę dziewczynę znalazłeś, ale masz taki dylemat, że ja nie potrafię tańczyć. Dlatego nie wypada ci teraz ze mną na tej waszej rodzinnej imprezie się pokazywać?! Nie wiesz po prostu, jak teraz z tego wybrnąć... Laura po raz pierwszy zaczęła wyrzucać z siebie to, co ją zraniło w głębi serca i duszy.
- Nie, to nie tak! — zaprzeczał Patryk.
- To o czym była mowa przed kilkoma dniami? Tak zupełnie na serio?! — zapytała poirytowana dziewczyna.

czwartek, 22 czerwca 2023

HISTORIA PEWNEJ ZNAJOMOŚCI rozdz. 5

 

Laura poczuła się jak w potrzasku. — Ty chyba zwariowałeś albo masz gorączkę?!
- Tak, całkowicie zwariowałem na twoim punkcie!
- Ja naprawdę bardzo krótko i słabo cię znam, a ty, Patryku, wyskakujesz mi w dzień zapoznania z takimi deklaracjami i dalekosiężnymi planami. Przecież to absurd!

- Ale...
- Nie, nie przerywaj mi teraz w tym, co chcę ci powiedzieć. Zaledwie miesiąc temu zerwałam z kimś, kto miał bardzo wybuchowy i porywczy charakter. Byłam zmuszona z nim zerwać, bo okazał się bardzo opryskliwy i zdarzyło mu się nawet podnieść rękę, żeby mnie uderzyć prosto w twarz. Tłumaczył się, że to pierwszy raz i ostatni zarazem. Po prostu nie zapanował nad sobą. Nie chciałam czekać na jego poprawę i ryzykować, że to się powtórzy. Miałam z Mirkiem bardzo wiele cichych dni. Siedzieliśmy w milczeniu, patrząc na siebie, bo jego dosłownie wszystko, co powiedziałam, wkurzało.
Z reguły bardzo źle znoszę rozstania z kimś, w zasadzie to coraz gorzej. Ogromnie się przywiązuję. Zrozum, proszę, obecnie bardziej niż kiedykolwiek potrzebuję przyjaźni.
Wytchnienia od typowych randek z chłopcami. Muszę jakoś się pozbierać. Dojść do siebie.
A to wymaga nieco więcej czasu. Inaczej, jeśli mi znowu nie wyjdzie z tobą, to już będzie definitywny kres mojego szczęścia i moich marzeń. I wszystkiego, czego tak naprawdę pragnę. Teraz, jeśli mnie ktoś ponownie zawiedzie i zrani, to nigdy się nie otrząsnę.
Nie chcę sięgnąć dna rozpaczy, bólu i bezkresnej samotności. Dlatego unikam zbyt pochopnych związków. Nie wiem kiedy, może mi to minie za miesiąc, pół roku, nie wiem, kiedy dokładnie. Po tym dość wymownym monologu i łzach spływających jak grochy po rumianych policzkach Laura nagle zamilkła.
Chłopak sięgnął po jedną z chusteczek z pudełka Velvet rozpieczętowanego na biurku. Zaczął delikatnie osuszać zapłakaną twarz dziewczyny.
- Przestań, proszę, płakać, bo nie mogę znieść, kiedy dziewczyna szlocha.Trafiłaś po prostu na kretyna i palanta! Mogę się z nim rozprawić, jeżeli chcesz, powiedz mi tylko, gdzie mieszka!
- Mirek nie nachodzi mnie. Skończyłam z nim definitywnie. Dlatego nie będzie to konieczne, ale dziękuję ci za szczere chęci stawienia się w mojej obronie.
Tak w ogóle nie lubię, kiedy chłopaki biją się o mnie.
Nagle Laury buzia się rozchmurzyła.
- To może zróbmy w ten sposób- zaproponował jej Patryk. Możemy zaręczyć się w niedługim czasie. Skoro uważasz, że za mało się znamy, to poznamy się bardzo szybko i dobrze. Będziemy spotykać się codziennie. To żaden problem dla mnie, mogę co dzień przyjeżdżać do ciebie.
Po takiej propozycji Patryk wydał się Laurze nieugięty.
- To co, za tydzień będziemy już po zaręczynach, a po miesiącu, dwóch weźmiemy ślub?
- Nie galopuj tak! — krzyknęła dziewczyna. Moi rodzice nie wiedzą nic na ten temat, tak samo twoja rodzina. Nie znam jej. Ty nie znasz mojego ojca, bo jest nieobecny. Tato przebywa w sanatorium nad morzem. Nie wiem, jak zareagują twoi rodzice. Kiedy mnie zobaczą, poznają... Oni na pewno chcą dla ciebie najlepszej kandydatki na żonę.
To nic pewnego, czy mnie zaakceptują, polubią. Tym bardziej że ja nie przypominam ideału.
Laura wcale nie żartowała, była pełna obaw.
- Zamierzam zaraz po powrocie do domu porozmawiać o nas ze swoją matką, bratem i siostrą. A teraz zawołaj swoją mamę do pokoju — poprosił Patryk.


HISTORIA PEWNEJ ZNAJOMOŚCI rozdz. 4

Czekając na zapowiedzianego wcześniej gościa, który, nawiasem mówiąc, sam się wprosił, Laura miała bardzo mieszane odczucia: czy właściwie postąpiła?...
Z jednej strony ogromnie cieszyła się, że nareszcie ktoś ją odwiedzi ze szczerych chęci, z drugiej zaś strony coś podpowiadało jej w głębi duszy, że znowu pakuje się w niezłą kabałę.
Coraz bardziej to nie dawało dziewczynie spokoju.
Fakt, nigdy przedtem nie zawiodła ją intuicja i poczucie zdrowego rozsądku, ale jak miała pogodzić jedno i drugie z nieodpartą tęsknotą za zmianą?... zmianą czegoś więcej w swojej monotonii.
Czuła, że przynajmniej musi spróbować za wszelką cenę odmienić swój los.
Nie lubiła pochopnych decyzji, ale Patryk wydał się jej taki sympatyczny. Potrafił w mig zaskarbić sobie sympatię wśród obcych i wzbudzić zaufanie.
Laura czuła, że chłopak ze Świdnika jest tak zwaną przylepą. Jak się później okazało, nie pomyliła się.
Miał w sobie to coś , czego nie potrafiła w jednym słowie określić. Zastanawianie się nad podjętą już decyzją przerwał nagle dzwonek domofonu.
- O, to chyba Patryk !

- Odbierz, proszę, mamo! — poprosiła dziewczyna.
Kobieta podeszła do domofonu na ścianie i ściągnęła słuchawkę. — Słucham.
- Dzień dobry, czy tu mieszka Laura? — zapytał męski głos.
- Tak, proszę wjechać windą na siódme piętro.
Po czym kobieta nacisnęła klawisz na domofonie. Zadźwięczał dzwonek u drzwi, drzwi się otworzyły i pojawił się chłopak. Ubrany w wytarte spodnie jeansowe z dziurami oraz biały podkoszulek z krótkim rękawem. O bujnej czuprynie jasnoblond. W ręku trzymał bukiecik frezji z maskostką, ukrywając go za plecami.
- Jestem kolegą Laury z CB-radia, nazywam się Patryk Kryszak — przedstawił się kobiecie w przedpokoju.
Na jego widok uśmiechnęła się i odrzekła.
— Bardzo mi miło, jestem mamą Laury. Zapraszam do pokoju córki. Wskazała drewniane drzwi harmonijkowe po prawej stronie. Delikatnie zapukał.
- Proszę wejść. — odpowiedział dziewczęcy głos.
Drzwi się rozchyliły i ujrzała pierwszy raz gościa w okularach o metalowej oprawce.
- Hi! Jestem, jak umówiliśmy się wcześniej. Wow! Jesteś o wiele piękniejsza, niż sobie wyobrażałem.
- Oj, nie nabijaj się ze mnie, bo mogę cię wyprosić-zażartowała, śmiejąc się, Laura.
- Jestem podobna do marchewki. Usiądź, proszę, na fotelu. Wskazała Patrykowi miejsce naprzeciwko.
Patryk przysunął fotel do dziewczyny, siadając wygodnie.
- Aha, to dla ciebie.
Wręczył dziewczynie na przywitanie wiązankę czerwono-różowych frezji z małym jasnozielonym misiem. Miś miał z przodu serduszko z napisem: I LOVE YOU.
Zaskoczona dziewczyna spytała: - Od kiedy to letnią porą są Walentynki?
- Dla nas mogą być codziennie, kochanie — usłyszała odpowiedź.
- Bardzo ci dziękuję, ale ty nie za szybko się ośmielasz? Przecież na nic jeszcze nie przystałam odnośnie do dalszych losów naszej znajomości.
- Oczywiście, że do niczego cię nie przymuszam. Zrobisz, jak uważasz, ale wiedz, że bardzo cię polubiłem, a może i coś więcej… Chyba wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia? - zapytał, spoglądając dziewczynie głęboko w oczy.
- No cóż. Miłość od pierwszego wejrzenia widuje się w filmach albo czyta się o niej w książkach. A w życiu bywa zupełnie inaczej.
- Nie byłaś jeszcze nigdy w życiu zakochana?
Laura próbowała za wszelką cenę zmienić temat rozmowy na inny: o muzyce, książkach, nawet o polityce, która ją nudziła. Byleby tylko nie o jej sprawach sercowych! Patryk jednak powracał do tego samego tematu, nie dając dziewczynie ani chwili wytchnienia.

- Ufff! — odetchnęła biedna dziewczyna. Słuchaj, poznałeś mnie, zobaczyłeś i swoją ciekawość chyba już zaspokoiłeś. Jestem, jaka jestem. Nie mam nic przeciwko temu, żebyśmy oboje zostali kumplami. Kto wie, może z czasem uda się nam zostać przyjaciółmi...
Ale dopiero po jakimś czasie, kiedy się dość dobrze poznamy, nie wykluczam, że możemy zostać parą. Patryk wysłuchał, co miała mu do powiedzenia.

- Rozumiem, że jestem dla ciebie jeszcze zupełnie obcy. Ale... wiesz... wszyscy koledzy naokoło drwią sobie ze mnie. Wszyscy mają kogoś na stałe, nawet są tacy, którzy już pozakładali swoje rodziny, mają żony i dzieci, a ja ciągle sam. Naprawdę mam co do ciebie bardzo poważne zamiary. Na nikim tak bardzo mi nigdy przedtem nie zależało jak teraz właśnie na tobie. Nawet myślę, że nic by się nie stało, gdybyśmy za tydzień po prostu się zaręczyli.

GILOTYNA

  Sączy się rana niezabliźniona Kto ją wygoić z nas zdoła? Dzieli nas coraz więcej niż łączy Myśl paraliżuje z każdej strony Cień prawdy...