poniedziałek, 10 lipca 2023

HISTORIA PEWNEJ ZNAJOMOŚCI rozdz. 29

 - Powiedział on mi jeszcze przy piwie, że jesteś w siódmym miesiącu ciąży. Przyglądałem się tobie, bo wcale tego odmiennego stanu nie widać. Byłem po prostu ciekawy czy nie blefuje po raz kolejny — opowiadał w dalszym ciągu Zbyszek, czerwieniąc się jak burak! Patryk nie tylko mi powiedział te oszczerstwa, ale i rozpowiedział to wokół wszystkim swoich kumplom.
- Czekaliśmy na odpowiedni moment, żeby cię ujrzeć, poznać. Po to tylko by przekonać się, czy on łże jak z nut! — przerwała, potwierdzając Amelia.
- Nie chcemy wnikać, do przeszłości twojej znajomości z Patrykiem, ale chyba zabezpieczałaś się jakoś? — wnikała zbyt zaabsorbowana dziewczyna Zbyszka.
- Co?! — oburzyła się Laura.
Nagle poczuła, że emocje zaczynają znów nad nią brać górę. Coraz trudniej było Laurze zapanować nad tym i zachować stoicki spokój, udając przed Zbyszkiem i Amelką, że nic takiego się nie stało. Patryk rozpowiadał, co ślina na język mu przyniosła, szargając jej dobre imię, a ona milczała, skrywając wszystko, co przeżywała. Skoro jej narzeczonemu nie było wstyd zmyślać na poczekaniu i łgać, jak z nut to dlaczego ona ma nadal, utrzymywać całą prawdę w tajemnicy...
Westchnęła bardzo głęboko, jakby zachłystywała się haustem powietrza i przemówiła
— to nie tak, Patryk wymusił na mnie szantażem te zaręczyny z nim i narzeczeństwo, wraz z urojoną ciążą! Wziął mnie na strach, chcąc rzucić się z mojego balkonu, na siódmym piętrze! Co miałam począć? Nikt z radyjka nie chciał mi pomóc, każdy się na mnie wypiął! Nasza znajomość trwała niecałe dwa miesiące. Fakt zaręczyłam się z Patrykiem, ale to wcale nie znaczy, że musiało wydarzyć się coś więcej między nami. Wystarczy, że przez matkę i rodzeństwo Patryka, doświadczyłam poniżenia i obelg w postaci wyzwisk od najgorszych. Posądzono mnie o uwiedzenie Patryka — coś, czego nie zrobiłam. A on nawet nie stanął w mojej obronie. Zachował się jak tchórz i łajdak! Czy tak postępuje facet odpowiedzialny i myślący poważnie o życiu? Powiedzcie mi ? — zapytała, kończąc Laura. Za oknem było już ciemno dość późno, było po 22-giej. Amelka ze Zbyszkiem powoli zbierali się do wyjścia. Laura po tej bardzo długiej rozmowie sięgnęła po reklamówkę z zawartością i rzuciła nią o podłogę.
- Natychmiast zabierajcie, to z moich oczu! A jak spotkasz Patryka, zwróciła się do Zbyszka, to przekaż temu kretynowi i palantowi, żeby mi oddał łańcuszek zaręczynowy z medalikiem Matki Bożej. Jak nie odda mi, to ja załatwię to przez policję, po czym nie wytrzymała i wybuchła rzewnym płaczem przed znajomymi z CB-radia.
Zbyszka ogromnie poruszyło łkanie Laury, poniosły go nerwy
— Ja go sam rozgrzeszę tak, że go własna matka nie rozpozna! Umówię się z chłopakami z CB-radia i tak mu kości porachujemy, za wyrządzenie ci tylu krzyw!... —uniósł się raptem pod wpływem silnych emocji Zbyszko.
Laura zdała sobie dopiero teraz sprawę, do jakich skutków może jej prawda doprowadzić. Pobladła na twarzy i wyciągnęła do niego dłoń pokojowo
- nie, nie rób tego. To nic nie zmieni, cierpieć będę nadal bardzo długo. A ty niepotrzebnie przysporzysz sobie przez to mnóstwo kłopotów. Wina jest i moja, przecież byłam naiwną i łatwowierną dziewczyną. Muszę za to ponieść karę. Tak bez urazy. Zerknęła na Amelkę, to cała rodzina wariatów i oszołomów ze Świdnika!!! Domyślą się, że to ja was na Patryka napuściłam — odradzała stanowczo Zbyszkowi ten pomysł Laura.
Chłopak opadł z narastającej z sekundy na sekundę wściekłości
— no dobrze posłucham cię, ale uważam, że źle robisz, powstrzymując mnie, przed tym. Patrykowi potrzebna jest dobra nauczka, a to, że go ominie po raz kolejny, zawdzięcza tylko tobie. Jesteś dla niego za dobra, przypominasz wprost anioła. Jak go znam on i tak łatwo się nie odczepi, od ciebie myślę, że będzie cię jeszcze długo natrętnie nękać, nachodząc, dzwoniąc. Nie jestem prorokiem — ochłonął Zbyszko. Bardzo dziękuję wam obojgu za spełnienie mojej prośby i za szczere chęci w udzieleniu mi pomocy — odrzekła z ulgą Laura.
Po ich pożegnaniu się, jak się później okazało, przypuszczenia chłopaka z Podzamcza, niestety zaczęły się sprawdzać i to z dość dużą dokładnością.


HISTORIA PEWNEJ ZNAJOMOŚCI rozdz. 28

- Pomóż mi, proszę i nie odmawiaj, bo inaczej zwariuję! Dłużej nie wytrzymam tych nękających mnie wspomnień każdego dnia i każdej nocy — odważyła się Laura.
- Nie ma problemu, ale w jaki sposób mam tego dokonać? Powiedz — odrzekł zaskoczony Zbyszek.
- Wygospodaruj trochę czasu i przyjedź do mnie — prosiła dziewczyna.
- Wiesz gdzie mieszka Patryk w Świdniku?
- Jasne, że wiem, przecież kolegujemy się od dawna, chociaż jestem młodszy od niego o 4 lata — odrzekł chłopak.
- Doskonale! — odetchnęła z ulgą Laura.
- Przyjedź koniecznie, zapakuję ci dla Patryka kilka drobiazgów, które mam od niego, ale chcę się ich pozbyć natychmiast!
-A mogę wpaść do ciebie z Amelką? — zapytał Zbyszek.
- Skoro wolisz z nią do mnie przyjechać, to nie mam nic przeciwko, byle byście przyjechali zabrać rzeczy Patryka! — przystała na to Laura.
- Jak Amelia zadzwoni do mnie, przekażę jej mój adres i opowiem, w czym rzecz — powiedziała dziewczyna.
- Umówmy się, że przyjadę z Amelią do ciebie, dzisiaj przed wieczorem. Ona i ja i tak dziś się spotkamy.
- Bardzo dziękuję ci za wyrozumiałość — nagle poweselała Laura.
-To do uwidu!
- Ja sam przekażę jej, o co mnie poprosiłaś, a ona zadzwoni do ciebie w sprawie, twojego dokładnego adresu — ponownie zaproponował Zbyszko.
-Trzeba sobie pomagać i wspierać się w ciężkich chwilach życia, cześć! — pożegnał się chłopak z Podzamcza.
Pojawiła się mała iskierka nadziei w zawiłym labiryncie codziennej realności.
Po pewnym czasie zadzwoniła z budki telefonicznej Amelia i Laura podała jej swój adres. Nie zwlekając ani chwili, sięgnęła po białą reklamówkę i zapakowała maskotki, kolorowe zdjęcie Patryka, nuty i kasetę. Chwyciła do ręki Patryka wiersze, trzymając je, w dłoni miała już zamiar, je podrzeć w drobny mak, ale coś ją momentalnie powstrzymało od tego. Schowała tę poezję w swoim albumie, w którym trzymała wszystkie fotografie ze swoich przyjaciół obecnych i sprzed lat. Cały czas przy pakowaniu, dziewczynie zbierało się, coraz bardziej na płacz. Ledwie co mogła się powstrzymać od płaczu!

Nareszcie zadzwonił domofon w przedpokoju.
- Mamo to do mnie z CB-radia, wpuść ich — poprosiła swoją matkę. W niedługim czasie pojawiła się para w pokoju dziewczyny. Wysoki, szczupły brunet z farbowaną rudą dziewczyną, z włosami sięgającymi do ramion.
-Cześć! To my Amelka i Zbyszek, jak umawialiśmy się wcześniej. Jedno i drugie przywitało się z Laurą, podało jej rękę.
- Proszę, siadajcie, wskazała na drugi fotel obrotowy i krzesło. Zaraz skończę to pakować, żeby tylko niczego nie zapomnieć — zastanawiała się głośno Laura. Zbyszek nie mówiąc nic, bardzo uważnie przyglądał się Laurze. To pożeranie wzrokiem, o rozjaśnionych włosach, w obszernej bluzce i w spodniach na gumce, zaczęło w pewnej chwili okropnie drażnić dziewczynę.
Nie wytrzymała i spytała go wprost — Sorry, ale dlaczego tak natrętnie gapisz się na mnie? Brudna jestem ,albo może twoim zdaniem przypominam potwora? Para uśmiechnęła się do siebie.
-Zbyszek, daj spokój to na pewno ohydne oszczerstwa, wobec Laury.
- Co masz na myśli? — zapytała nieufnie Amelkę dziewczyna.
- Znamy oboje dość dobrze Patryka i wiemy, na co go stać — stanowczo odradzała ujawnienia całej prawdy, Zbyszka ukochana. Laura otworzyła szeroko oczy.
- Co takiego ukrywacie przede mną? Powiedzcie, proszę.
Zbyszek spojrzał na swoją sympatię i rzekł — widzisz, Patryk jest taki, że nigdy prawdy nie powie, a jeżeli to zrobi, to tylko wtedy, kiedy się pomyli. Zresztą tobie też pewnie dał się poznać bardzo dobrze pod tym względem. Kilka dni temu spotkałem go, wyciągnął mnie w pobliżu do kawiarni. Postawił mi piwo i powiedział mi, że jesteś jego dziewczyną i wkrótce się pobierzecie.
- I co jeszcze mówił?... — dociekała Laura.
- No powiedz mi, proszę śmiało wszystko, jak już zacząłeś mówić.

HISTORIA PEWNEJ ZNAJOMOŚCI rozdz. 27

Dni, tygodnie, miesiąc upłynął, a Laurze coraz trudniej było zdusić w sobie głęboką rozpacz. Najgorsze było to, że rodzina ze wsi zaczęła notorycznie dopytywać Laurę, kiedy ślub. Na CB-radiu to samo nie dawało jej spokoju. Sytuacja zmusiła dziewczynę do oszukiwania Patryka, czego nie znosiła. Było jej wstyd. Wersję dla krewnych łatwo było wymyślić. Kiedy ktoś zapytał, dlaczego Patryk nie przyjeżdża do nich, dziewczyna odpowiadała: pracuje i nie ma czasu.

Gorzej było ze znajomymi na radyjku. Tutaj nietrudno było się Laurze rozkleić. Wszyscy dobrze znali Patryka i byli przekonani, czego można spodziewać się po takim człowieku jak on. Maskotki od Patryka, wszystkie zdjęcia z nim zrobione-zgromadzone w albumie, wiersze, piosenki nieznanego wokalisty, ślubne obrączki ciągle przypominały Laurze wszystkie wydarzenia minionych miesięcy. Sprawiało to dziewczynie wielki ból, była rozgoryczona. Pozostał jej również list od narzeczonego dołączony do wierszy, w którym zapewniał ją o swojej miłości i o tym, że nikt i nic ich nigdy nie rozłączy. Pragnęła tylko jednego- zniszczyć list i wszystkie zdjęcia z jego podobizną. Natychmiast zwrócić mu maskotki, kasetę oraz pozostawione kiedyś nuty, chociaż na żadnym instrumencie muzycznym Patryk nie grał. Nie pojawiał się ani na CB-radiu, ani u Laury. Zbyszko z Podzamcza był w podobnej sytuacji. Chodził z dziewczyną ze Świdnika, której rodzice również byli bardzo przeciwni ich potencjalnemu związkowi. Amelia miała o tyle utrudniony kontakt ze swoim chłopakiem, że jedno miało telefon, drugie tylko podłączone stacjonarne CB-radio. Umawiali się na randki w tajemnicy przed rodzicami Amelki, za pośrednictwem Laury. Najczęściej Laura przekazywała Zbyszkowi konkretną wiadomość, to jest gdzie miał się spotkać ze swoją dziewczyną. W głębi duszy dobrze wiedziała, co oni przeżywają oboje, dlatego tak chętnie im pomagała. Zbyszko pierwszy zorientował się, w jakim stanie przygnębienia znajduje się Laura. Nikt inny tego nie zauważył, on tylko domyślał się, co czuła i jak ogromnie cierpiała. Laura wszystkiemu zaprzeczała, kontaktując się przez CB-radio. Była przekonana, że musi się pozbyć wszystkiego, co łączyło ją z Patrykiem. Jakiś głos wewnętrzny podpowiadał jej, że jeśli to zrobi, to uśmierzy ból złamanego serca, poczucie wielkiego poniżenia i żalu, że tak naiwnie zgodziła się namowie jego szantażowi. na samym początku ich znajomości, ulegając namowie Patryka. Najbardziej nie mogła sobie darować, że spotykała się z nim potajemnie, ukrywając się przed jego rodziną, przecież dobrze wiedziała, że to może skończyć się bardzo źle i upokorzy ją w oczach wszystkich ludzi. Laura ogromnie nie mogła odżałować, że bezgranicznie uwierzyła chłopakowi. Dała się ponieść jego ckliwym, lecz marnym, jak i pustym słowom, bajerom z jego ust.
- Boże, jak mogłam być tak zaślepiona i głupia?! — nieraz pytała samą siebie w duchu. To jakaś paranoja! Laurą targały coraz większe wyrzuty sumienia. Dlaczego tak szybko i łatwo się poddała? Na samym początku walczyła. Przecież z natury uchodziła wśród chłopaków za niezbyt łatwą do zdobycia dziewczynę. Poczucie winy było coraz trudniejsze do zniesienia. Czuła się chwilami bliska totalnego obłędu. Zawołała na CB-radiu Zbyszka.
— Jestem, jestem! — odpowiedział chłopak.
-Dzwoniła do ciebie moja luba? — zapytał ucieszony.
- Nie, Zbyszku, tym razem to ja mam do ciebie sprawę — odparła smutna Laura.

sobota, 8 lipca 2023

HISTORIA PEWNEJ ZNAJOMOŚCI rozdz. 26

 

Gdy jej narzeczony na dobre  znikł z pola widzenia razem z tą dziewuchą, na ich widok poczuła niepokój, obawiając się zdrady z jego strony. Dziewczyną targały sprzeczne emocje. Z jednej strony pragnęła w głębi serca wyswobodzić się z niefortunnych zaręczyn, do których została zmuszona pod wpływem szantażu emocjonalnego, z drugiej zaś strony, napawało ją dziwne rozeźlenie. Przecież chciała się wywinąć Patrykowi spod zastawionych sideł... więc czemu towarzyszył jej ten niepokój i podejrzliwość przybierała na sile?! Przecież właśnie czekała cierpliwie na to, aby to on został przyłapany na gorącym uczynku.

- Czego chciałaś? — kobieta podeszła do córki.
- Mamo,  oni są z pewnością u ciotki w mieszkaniu. Idź tam pod zmyślonym pretekstem, że czegoś potrzebujesz — ręcznika, noża,  nie wiem, cokolwiek przyjdzie ci do głowy,  i podpatrz,  co Patryk z nią tak długo robi.
- No wiesz,  to, o co mnie prosisz, jest trochę nie na miejscu — zawahała się kobieta. Nie mając pewności, czy odmówić,  czy nie.
W tym samym czasie ciocia z wujkiem byli zajęci rozmową z ojcem na podwórku. Po pewnym czasie wróciła do Laury. Nie miała pewności, czy córka powinna poznać prawdę. 
- No i co widziałaś? — spytała ją dziewczyna.
- Naszłam na nich po cichu,  mam nadzieję, że ani jedno, ani drugie nie zauważyło mnie — szeptała matka do córki.
- Co widziałaś, mamo?! — jeszcze raz zapytała nieco głośniej ją córka.
- Widziałam,  jak Patryk całował się z tamtą dziewczyną — odparła kobieta.

Za niedługo wrócił Patryk i zaczął się migdalić do Laury na oczach jej matki, jakby nic się nie stało. Kobieta pokręciła głową i odeszła do swojego męża i krewnych.
- Natychmiast przestań! Do jasnej cholery! Mam dość tej twojej obłudy! — odburknęła Laura.
- Patryk zrobił wielkie oczy — o co ci w ogóle chodzi?! Czego ty się znowu czepiasz?!
- Do zdjęcia to potrafisz robić iście niewinną minę aniołka, całując mnie, ale za moimi plecami uganiasz się za innymi spódniczkami, całując obcą dziewuchę po cudzych kątach! Pamiętaj, Patryku, że między miłością a nienawiścią jest bardzo cienka granica. Obyś z czasem jej nie przekroczył.  Przez to mogę cię znienawidzić i stracisz mnie!
Słysząc te słowa, chłopak najpierw zbladł na twarzy jak pergamin, a za chwilę poczerwieniał.
- Co to znaczy? Grozisz mi? — zapytał chłopak.
- Jedynie cię ostrzegam przed przykrymi konsekwencjami — odrzekła Laura. Po całym tym incydencie rozmowa znów się między nimi w ogóle się nie kleiła. Laura przypomniała sobie, wracając do domu, jak narzeczony wcześniej sam zaproponował jej i jej rodzicom, żeby pojechać we czworo do jego kuzyna — tego samego, który dwudziestego kwietnia się żenił. Wtedy jeszcze Patryk zamierzał  zaprosić go wraz z żoną na ich ślub kościelny. Dziewczyna ogromnie obawiała się spotkania oko w oko z obcymi ludźmi. Lękała się, jak zostanie przez nich odebrana. Jak się później okazało,  ku zaskoczeniu Laury i jej rodziców, młode małżeństwo było wobec nich wyjątkowo tolerancyjne. Oboje byli tego samego zdania, mówiąc prosto w oczy Patrykowi, aby dał spokój ludziom, bo z tego narzeczeństwa nic nie wyjdzie. Uważali, że Laura nie była dla niego. Nie wypadało im wprost,  bez ogródek powiedzieć to samo Laurze, ale można to było wyczytać z samego wyrazu ich twarzy. To dawało do myślenia. 

Po powrocie do Felina na Laurę czekał kolejny bardzo ciężki dzień, kto wie,  może najgorszy z tych wszystkich, które już przeżyła do tej pory, a może podobny do poprzednich.
Laura wróciła do domu z Patrykiem i rodzicami dość późnym wieczorem. Chłopak obawiał się jechać ostatnim autobusem do Świdnika i odwlekał to  jakby umyślnie, 
dlatego dziewczyna zaproponowała mu — zadzwoń do swojej mamy i powiedz jej, że jutro rano będziesz w domu. Jak zwykle odmówił stanowczym tonem i nie chciał posłuchać jej dobrej rady — nie!

Nazajutrz rano o godzinie ósmej, może nawet wcześniej, zadzwonił nagle telefon na biurku. Laura lubiła wcześnie wstawać, tak samo jak jej matka. Odebrała go kobieta. Telefonował ktoś z domu Patryka. Dziewczyna domyśliła się od razu,  kiedy matka przez słuchawkę odpowiadała — tak,  jest u nas.
- Patryk jeszcze spał, więc mama Laury odłożyła na bok słuchawkę i poszła do drugiego pokoju, żeby go obudzić. Chłopak, ubierając się pośpiesznie, wpadł na oślep do pokoju swojej narzeczonej, wziął do prawej ręki słuchawkę i się odezwał.
— Słucham. Do dziewczyny docierały odgłosy niosących się z dala słów, których nie była w stanie usłyszeć na odległość, więc tylko słyszała zdawkowe — tak, dobrze. 
Dziewczyna domyślała się, kto to może być.—
ze strony Patryka. Kiedy odłożył słuchawkę na widełki, wszedł na chwilę do kuchni i powiedział:
— Muszę jechać natychmiast do swojego domu. Przez napięte relacje rodzinne cały się trząsł i wszystko mu leciało z rąk.
- Śniadanie jest już gotowe  — powiedziała mama Laury, kręcąc głową.
- Nie, dziękuję,  ja naprawdę muszę wracać do siebie, bo inaczej przez moją matkę znowu państwo i Laura będziecie mieli  mnóstwo nieprzyjemności.
- To może chociaż napijesz się gorącej herbaty? —  nalegała kobieta.
- Nie, naprawdę nie mogę, przykro mi — odmawiał w dalszym ciągu Patryk.
Później wrócił do pokoju Laury, która nie dopuszczała jeszcze do własnych myśli faktu o ich rozstaniu. Ponownie zabrzmiał dzwonek z aparatu telefonicznego. Dziewczyna domyślała się,  kto to może być. Podniosła słuchawkę
— Tak,  słucham.  Usłyszała głos bardzo rozwścieczonej, młodej kobiety, która wręcz wrzeszczała na Laurę – ty zdziro, wchodzisz w życie Patryka z brudnymi buciorami!


czwartek, 6 lipca 2023

HISTORIA PEWNEJ ZNAJOMOŚCI rozdz. 25

 

- Ot  i wszystko, wiecie teraz, dlaczego dziś mnie tak poniosło — posmutniała Laura.
- Nie, to nieprawdopodobne — powiedział ojciec.
- Przecież sam pierwszy wciągnął cię i nas oboje w to zamieszanie związane z zaręczynami i ślubem. A teraz po narażeniu nas na koszty finansowe z powodu zakupu ślubnej biżuterii, i po tym, jak się zaangażowałaś  uczuciowo, nagle się wycofuje ? …
- To niemożliwe! — nie dowierzała matka dziewczyny.
- To pewnie typowy stres przedślubny twojego chłopaka, który każdy z nas przechodzi. Z tą różnicą, że Patryk przeżywa dość przedwcześnie ten stan i mocniej, niż ty podchodząc do tego z dystansem — przekonywała córkę.
- Oby to, co mówicie, sprawdziło się, ale ja jestem przygotowana z jego strony na najgorsze — odrzekła dziewczyna.
Tym razem małżeństwo wraz z Laurą podeszło do sedna sprawy bardzo poważnie. Obiecali jej, że nic nie zrobią wbrew jej woli, bez omówienia z nią i bez wyrażenia zgody na realizację swoich pomysłów. Zapewniali, że będą przyglądać się z boku dalszemu biegowi wydarzeń — temu, co przyniosą Laurze i Patrykowi kolejne powszednie dni. 

Los sprawił, że dziewczyna ponownie została poddana próbie wytrwałości. Pewnego popołudnia około godziny szesnastej, nagle w przedpokoju zadzwonił domofon. Laura z Patrykiem siedzieli w pokoju, a ojciec dziewczyny spał u siebie w drugim pokoju. Matka dziewczyny była w pracy. Patryk od razu zorientował się, kto to może być. Powiedział więc do Laury:
— Nie otwieraj, proszę, nikomu,  pod żadnym pretekstem. To z pewnością moja matka! Przyjechała, ale nie sama. 
— To być może lepiej, że wreszcie się odważyła na to spotkanie ze mną i moimi rodzicami. Dzięki temu może wyjaśni się  wiele bardzo istotnych dla nas obojga spraw, kiedy bliżej pozna mnie i moją rodzinę — uspokajała dziewczyna Patryka.
Chłopak był stanowczo przeciwny tej wizycie. A domofon coraz głośniej dzwonił raz po raz! Zbudził ojca Laury śpiącego w drugim pokoju.  Zaspany mężczyzna wstał i wyszedł ze swojego pokoju.
- Kto dzwoni? Dlaczego nikt nie otwiera? — spytał, ziewając.
- Dzwoni moja mama — odparł wystraszony Patryk.
-To trzeba jej koniecznie otworzyć  — powiedział mężczyzna, podchodząc do domofonu.
- Nie! Proszę tego nie robić — błagał go chłopak w przedpokoju. Skończyło się na tym, że mężczyzna otworzył im dwojgu drzwi wejściowe do klatki schodowej. Patryk uciekł do łazienki. Pojawiła się kobieta, podobne jak on nosząca okulary, o włosach koloru ciemny blond. Towarzyszył jej wysoki brunet.
- Dzień dobry, gdzie jest Patryk? — spytała ojca Laury. Mężczyzna wskazał kobiecie palcem na drzwi do łazienki, gdzie świeciło się światło przez mleczną szybę okienka. Zamiast przedstawić się, wtargnęli do pokoju jego córki. I rozglądając się wokół, zaczęli posądzać Laurę o rzeczy, których nigdy z pewnością by się nie dopuściła. 
Ojciec Laury, widząc, że robi się poważne zamieszanie w całym mieszkaniu, wyszedł po swoją żonę do pracy. Kiedy Patryk wyszedł z łazienki, usiadł na drugim fotelu obrotowym koło dziewczyny, chowając się za jej plecami. Dziewczyna czuła,  jak drżał cały ze strachu, milcząc. Nagle dziewczyna została poddana wielkiemu ogniowi pytań, jakby ich przyłapano w dwuznacznej sytuacji. Padały pod jej adresem różne wyzwiska. 
- Ty dziwko! Ty ladacznico!
- Co wy sobie wyobrażacie?!! — pytała obca baba.
- Czepiłaś się mojego syna, uwiodłaś go! Co ty sobie myślisz?! 
Na zmianę raz ona, raz jej towarzysz krzyczeli na Laurę, wytrząsając się nad dziewczyną. Biedna próbowała wszystkiemu zaprzeczyć, wszelkim zarzuconym jej czynom — nie zrobiłam nic złego! Wypierała się wszystkiego, ale nikt jej nie uwierzył. Oboje nie chcieli jej dopuścić do głosu. Nie miała szans na swoją obronę, 
dlatego płacząc, zwróciła się po cichu do Patryka:

— Jesteś dorosłym mężczyzną, powiedz, proszę,  cokolwiek na ten temat od siebie, wiesz najlepiej,  jaka jest prawda.
Chłopak z przerażenia odpowiadał dziewczynie zdawkowo: 
— Nie mogę się odzywać, sprzeciwiając się im obojgu, bo oberwę zaraz od tego faceta po gębie.
Laura, słysząc to, sięgnęła po słuchawkę, wykręciła bardzo drżącą ręką numer telefonu do pracy matki i poprosiła ją do telefonu. Kiedy matka odebrała, usłyszała płacz córki i rozpaczliwe powtarzanie:
— Nie jestem niczemu winna! To nieprawda!
- Mamo, nie pytaj teraz o nic, wróć jak najszybciej do domu.  Kobieta od razu zorientowała się, że coś się dzieje. Po kilku minutach rodzice wrócili do domu.
Matka Patryka powiedziała:

 - Wszystko, co mieliśmy oboje do powiedzenia,  już powiedzieliśmy. A ty natychmiast wstawaj i wracaj z nami do Świdnika! — rozkazała Patrykowi.
Kiedy chłopak wstał z fotela,  Laura zapytała go:
— Co teraz z nami będzie? Zrywamy z sobą? Jeśli tak,  to oddaj mi, proszę, w tej chwili złoty łańcuszek. Chłopak nie chciał zrywać zaręczyn z Laurą.
- Nie będziemy z sobą zrywać i nie zdejmę z szyi twojego łańcuszka z medalikiem — odmówił Patryk.
Matka Laury, aby złagodzić bardzo napiętą atmosferę w domu,  zaproponowała:
— To może niech nasze dzieci  się pożegnają sam na sam?
- Dobrze, Patryk za pięć minut masz być z nami, czekamy w samochodzie przed wieżowcem. Inaczej wrócimy tu jeszcze, ale z policją — powiedziała rozkazującym tonem głosu matka Patryka, po czym opuściła mieszkanie z towarzyszącym jej mężczyzną. Po ich odejściu Patryk i Laura rozpłakali się. To była pierwsza zapowiedź końca ich znajomości. Chłopak po tej niefortunnej wizycie swojej matki u dziewczyny, tym bardziej znikał z własnego domu w Świdniku, nie dając znaku życia. Jego rodzina znowu zaczęła podejrzewać Laurę, że to jej wina.
Dziewczyna mówiła mu, że to tylko pogorszy sytuację i jego relacje z matką i rodzeństwem, prosiła go, żeby zaprzestał tego raz na zawsze. Nie słuchał w ogóle tego,  co mówiła do niego, działał jakby w amoku.

Będąc jak zwykle na wsi u ciotki ze strony swojego ojca razem z Patrykiem i swoimi rodzicami, zauważyła, jak za jej ukochanym ugania się obca dziewczyna.
- Ciociu, kim jest ta dziewczyna?
-To córka sąsiada  — odrzekła ciotka.
Dziewczyna tak się ośmieliła, że chodziła za Patrykiem krok w krok, a nawet sama Laura zauważyła, że Patryk częściej znika z jej horyzontu widzenia. Pomimo że mama Laury robiła im wspólne kolorowe fotografie z aparatu fotograficznego FUJI w samochodzie. Laura nie czuła się już tak szczęśliwa, jak przed ostatnią kłótnią ze swoim chłopakiem i po wizycie jego matki z nieznanym jej mężczyzną około czterdziestki. Cały czas w umyśle dziewczyny pojawiało się przeczucie, jaki tym razem Patryk wykręci jej numer.

GILOTYNA

  Sączy się rana niezabliźniona Kto ją wygoić z nas zdoła? Dzieli nas coraz więcej niż łączy Myśl paraliżuje z każdej strony Cień prawdy...