niedziela, 7 stycznia 2024

Jestem sobą — list otwarty

 

Zastanawiam się dlaczego słowa stają się nagle, mając silną moc mieczem obosiecznym? Może używa się ich niezbyt nieostrożnie w relacjach z innymi. Coraz trudniej jest być sobą, mówiąc co się myśli i co się chce powiedzieć wprost. 
Ciężko jest na sercu i niełatwo, ubrać w słowa co się dzieje ze mną, bo nie wiem jak to co mówię, zostanie odebrane z mojej strony. 
Być  sobą jest byciem autentycznym bez udawania kogoś, kim się nie jest zmyślania czegokolwiek na swój temat. Niby proste, ale teoria z praktyką nie idą na co dzień w parze w życiu. Czy bycie sobą to jest tym samym byciem zawsze  mocnym w języku? Nikt nie zmusza nikogo do kłamania, udawania czegoś, czego nie ma tak naprawdę. 
Niestety coraz trudniej jest sprostać prawdziwym oczekiwaniom z drugiej strony w kontaktach i relacjach z ludźmi, z którymi stykamy się, poznajemy wzajemnie, zawierając różne znajomości.  
Coraz trudniej jest zaufać komukolwiek i uwierzyć, że autentyczność popłaca, bo kiedy jest się bezspornym i zgodnym z własnym sumieniem, chce się być normalnym człowiekiem, jest to brane przeciwko niemu. 
Pojawia się lęk w środku, który rośnie wraz ze zrażeniem się, rozczarowaniem i porażkami dnia powszedniego. 
Ma się wrażenie, że znów było się naiwnym i łatwowiernym wobec ludzi. 
Czym częściej otwiera się człowiek przed drugim człowiekiem, zaczyna później żałować, bardziej niż za swoje grzechy podczas spowiedzi. Z niepokaźnego lęku przeistacza się to w fobię społeczną. Później takiej osobie łatwo zarzuca się aspołeczność, niestety rzadko kiedy kto zwraca uwagę  skąd to się bierze i dlaczego? Coraz trudniej jest być sobą, szczególnie gdy nie jest się bezpośrednio mocnym w języku.
Nie uważam tak do końca, że nie jest dobrze  być mocnym w języku, po części jest to plusem dla samego siebie. Jeżeli ktoś jest o takim usposobieniu, można troszkę jemu skrycie pozazdrościć w trudniejszych chwilach.
Nie w tym rzecz, że nie umiem być mocna w języku, czy nie chce się  tego nauczyć. Sęk w tym, że jestem w środku bardzo wrażliwą osobą    przez to bezpośrednia impulsywność bardzo silnie boli. Każdy ma w sobie słaby punkt. Wierzę, że ludziom,  bezpośrednim impulsywnie prościej się funkcjonuje, łatwiej osiągają swój cel, są twardsi.  Bycie impulsywnym jest  pancerzem ochronnym, który chroni nadwrażliwość w środku człowieka. 
Coraz bardziej zrażam się do ludzi i odczuwam opór przed spotkaniem się oko w oko z kimś na wizji. 
Mimo wszystko ciągnie mnie do ludzi, choć wolę pozostawać w cieniu i wierzę w niezwykłość ludzką.

Jestem jedna, jedyna w swoim rodzaju, mało kto o tym wie. Jeśli wie to tylko dzięki temu, że zna mnie dość dobrze. Bo każdy człowiek jest jak otwarta książka, doczytasz ją do końca, zapoznając się z jej zawartością albo zamkniesz i odłożysz na półkę. Najgorsze jest oceniać książkę po okładce, tak i człowieka tym, jak wygląda. Dla  mnie najważniejsze jest pozostanie sobą i bycie z sobą w zgodzie.


Brak komentarzy:

Spokojne osiedle

 Spokojne Osiedle Gdzie nikt nie widzi w  nikim wroga Spokojne osiedle Gdzie klepsydra czasu uwiecznia Drzewo genealogiczne Spokojne osiedle...