piątek, 25 sierpnia 2023

HISTORIA PEWNEJ ZNAJOMOŚCI rozdz. 35

 Zawsze z rana, gdy przy porannej toalecie spoglądała w odbicie lustra, widziała przed sobą kogoś z nałożoną na twarz maską tchórza. Stawała się takim samym tchórzem jak Patryk, uwięzionym we własnych niepokojach o jutro, rozterkach i bezradności. To nie był koniec tego, co zesłała jej proza życia. Pewnego dnia w przedpokoju zadzwonił domofon. Matka dziewczyny podeszła do aparatu i odebrała go. Po chwili kobieta zapytała córkę:
— Spodziewasz się gościa?
- Nie — odparła Laura, z zaskoczenia robiąc wielkie oczy.
- Jakaś dziewczyna o ciebie pyta. Chce z tobą porozmawiać.
- Może to ktoś z CB-radia, mamo?
Kobieta odrzekła:
— Proszę wejść, otwieram.
Po chwili pojawiła się ciemna blondynka, krótko ostrzyżona, szczupła. Laura, widząc ją pierwszy raz, nie miała zielonego pojęcia, o co jej chodzi. W ręku trzymała czerwoną różę.
- Cześć! — nieznajoma podała dziewczynie rękę na przywitanie.
- Przepraszam, ale ja cię zupełnie nie znam — odrzekła zdziwiona Laura.
- Nic nie szkodzi, ważne, że ja cię, Lauro, bardzo dobrze znam — uśmiechnęła się do niej.
- A mogę wiedzieć skąd? — dociekała dziewczyna.
Nieznajoma wygodnie usadowiła się na drugim fotelu obrotowym i odezwała się:
- Nie wiem doprawdy, od czego zacząć…
- Najlepiej od samego początku — poradziła Laura.
- A więc dobrze. Właściwie przyszłam tu nie tylko w swojej sprawie, to dotyczy także Patryka i ciebie, waszego związku. On nadal bardzo pragnie być z tobą, nie może o tobie zapomnieć. Wiem, to ciągłe wtrącanie się jego rodziny w wasze sprawy i jego nagłe odejście od ciebie… rozumiem, że bardzo głupio wyszło...
- On ci o wszystkim z detalami opowiedział?! — Laurę zamurowało z wrażenia.
- A to świnia do kwadratu! Wybacz, ale nie rozmawiam z obcymi ludźmi o swoim życiu osobistym — dziewczyna krótko ucięła temat.
- Chcesz się z nim spotykać, to bardzo dobrze, nie mam nic przeciwko temu. Jeśli cię w tej chwili przysłał do mnie z tą różą od siebie, to przekaż mu, proszę, ode mnie, żeby sobie ją najlepiej wsadził tam, gdzie słońce nie dochodzi — rzekła do nieznajomej.
- Nie chcę niczego od niego i jego też. Nie chcę więcej go znać! Po prostu nienawidzę Patryka, gardzę nim, rozumiesz?! Z oczu Laury znów obficie polały się łzy, kiedy wykrzyczała to prosto w twarz swojemu gościowi.
- Nie, nie! — zaprzeczyła tajemniczo obca dziewczyna.
- To nie prawda, że on mnie przysłał do ciebie, przyszłam do ciebie z własnej inicjatywy, on nic o tym nie wie. Natomiast ten skromny kwiatek zostawiam ci na przeprosiny i proszę cię, abyś mi wybaczyła to, jak kiedyś okropnie się wobec ciebie zachowałam, to, jaka byłam podła. Ogromnie tego żałuję. Z tego powodu po dziś dzień jest mi niezmiernie przykro.
Laura z początku nie pojmowała zupełnie, o czym ona mamrocze do niej, czuła się jakby była w letargu. Nieznana jej dziewczyna wyciągnęła z kieszeni jakąś wizytówkę i zaczęła nawijać Laurze o jakimś zgromadzeniu, namawiając ją na skorzystanie i aby przyszła tam z kimś z najbliższych.
- Nie, dziękuję, nie skorzystam — odmawiała Laura, intuicyjnie wyczuwając w tym jakiś podstęp. — No nic, na mnie już czas. Spojrzała na zegarek na lewym ręku.
— Jak zrobisz, twoja sprawa, ale gdybyś się namyśliła i w ostatniej chwili zdecydowała przyjść, to będzie mi bardzo miło widzieć cię ponownie. Zostawiam ci tę wizytówkę, tu, na biurku. Po czym wstała, pożegnała się i wyszła. Dopiero teraz Laura zaczęła kojarzyć fakty.
W uszach zabrzmiały Laurze tamte obelżywe słowa pod jej adresem, wszystkie groźby wraz z nasłaniem radiowozu policyjnego za przetrzymywanie Patryka siłą w jej domu. Wiedziała już, kim była ta dziewczyna. Do pokoju dziewczyny przyszła matka.
- Kto to był? — zapytała.
- Nie przedstawiła się, mamusiu, ale to była siostra Patryka. Przyszła naprawić to, co między mną a Patrykiem udało się im zniweczyć. Przepraszała mnie i prosiła, abym pozwoliła Patrykowi wrócić do siebie — opowiedziała córka w skrócie.
Kobieta, wysłuchawszy tego, szybko zbliżyła się do okna w kuchni, które wychodziło na ulicę, i na dole spostrzegła jeszcze Patryka w towarzystwie tej samej dziewczyny. Po chwili wróciła do pokoju córki.
- On był razem z nią, ale tutaj nie przyszedł, stał chyba pod drzwiami naszego mieszkania. Na początku jesieni dwa tysiące drugiego roku Laura wraz z rodzicami zmieniła miejsce zamieszkania. Nikt niemile widziany nie nachodzi jej i nie zakłóca spokoju w jej domu, nie atakuje głuchymi czy napastliwymi telefonami po nocach, strasząc policją.

Brak komentarzy:

GILOTYNA

  Sączy się rana niezabliźniona Kto ją wygoić z nas zdoła? Dzieli nas coraz więcej niż łączy Myśl paraliżuje z każdej strony Cień prawdy...