środa, 5 lipca 2023

HISTORIA PEWNEJ ZNAJOMOŚCI rozdz. 24

Podobnie postąpili rodzice Laury i sąsiedzi, rozmawiając z Patrykiem na ten sam temat i, co było w tym najdziwniejsze, każdy z nich z osobna, jak i wszyscy chórem powtarzali jednogłośnie chłopakowi słowo w słowo to samo, o czym wcześniej już mówiła mu dziewczyna.

Chłopak niestety był bardzo tchórzliwy z natury, był typowym maminsynkiem. W końcu ni stąd, ni zowąd po raz kolejny między młodymi wybuchła kłótnia. Patryk stanowczo oznajmił — nie znoszę bachorów! Jeśli jeszcze raz mi cokolwiek nadmienisz o tym cholernym ślubie, to wiedz o tym, że ostatni raz będziesz mnie widziała! — wrzeszczał na Laurę. Dziewczyna nie wierzyła w to, co ujrzała i usłyszała. Siedziała naprzeciwko niego, w końcu nie wytrzymała nerwowo, zamachnęła się ręką i przywaliła Patrykowi prosto w prawy policzek. Tak silnie aż z tego uderzenia prosto chłopakowi spadły z nosa okulary wprost na dywan.
- Wiesz, kim ty jesteś?! Nie zachowujesz się jak prawdziwy chłop, ale jak troczek od kalesonów!— Laura krzyczała ze łzami w oczach na swojego narzeczonego. Słysząc całą awanturę, jej rodzice przybiegli z kuchni do pokoju córki.
- Co się tu dzieje? O co tyle krzyku?— spytała mama dziewczyny. Patryk milczał, sięgając po swoje okulary z dywanu. Laura też nie wiedziała, co ma odpowiedzieć.
- Mamo, a ty się nie kłócisz z tatą?
- No wiesz, my jesteśmy tyle lat po ślubie — odparła zawstydzona kobieta.
- Ale wy dopiero przed ślubem, ledwie się poznaliście... To co będzie, kiedy się pobierzecie? Nie można podchodzić tak emocjonalnie, Lauro, do wszystkich spraw w codziennym życiu. Wspólne rozwiązywanie problemów zaczyna u was dopiero raczkować.
- Jak w ogóle dojdzie do ślubu, mamo — odpowiedziała córka.
- Jak to! Dlaczego tak sądzisz córeczko? — zaniepokoiła się matka dziewczyny.
- Bardzo państwa oboje przepraszamy, ale Laurę po prostu troszeczkę za bardzo poniosło. Postaramy się, aby to więcej się nie powtórzyło — zapewniał Patryk.
Kiedy ponownie zostali sami, Laura, starając się przybrać obojętny ton głosu, odezwała się do narzeczonego:
— Rób sobie, co chcesz, obiecuję ci na mur-beton, że już nigdy nie poruszę z tobą tematu ślubu. Będę milczeć jak grób! Jak sobie tego życzysz!

Po odjeździe chłopaka matka przyszła ponownie do dziewczyny. Laura była załamana, jak teraz z tego wybrnąć z podniesioną głową? Zastanawiała się nad tą kwestią w zaciszu domowym.
- Córeńko, o co tak naprawdę dziś między wami poszło?
- Co z tego, że ci powiem całą prawdę, jeśli uznasz to z własnego punktu widzenia za błahostkę niemającą najmniejszego znaczenia — odrzekła na odczepne matce.
- W ten sposób o mnie myślisz? — zapytała kobieta.
- Nie, mamo, ale sama przez tyle lat powtarzałaś mi, żebym samodzielnie sobie radziła, dlatego tak czynię, słuchając twoich rad. Ona jednak nie dawała za wygraną i próbowała nadal dociec sedna sprawy z zaistniałej i gwałtownej wymiany zdań między nią a jej narzeczonym. Dla świętego spokoju dziewczyna uznała wreszcie, że najlepiej będzie, kiedy sama zawczasu uprzedzi oboje rodziców, jak się mają obecnie sprawy między nią a Patrykiem, żeby nie byli zaskoczeni, rozczarowani i zawiedzeni, dowiadując się wszystkiego przypadkiem od samego jej narzeczonego.

— Mamo, tato jest mi trudno o tym mówić, ale im wcześniej, tym lepiej.
Patryk nie chce słyszeć o żadnym ślubie. Po prostu zmienił zdanie, nie chce się żenić, nie chce mieć dzieci i zażyczył sobie, abym nigdy więcej tego tematu z nim nie poruszała.

Brak komentarzy:

Windą do raju 15

  Sonia, drugi dzień nie odzywała się do męża, nie lubiła strzelać fochów przed Arturem. Przez napaść i rękoczyny, jakich się dopuściła Bian...