poniedziałek, 3 lipca 2023

HISTORIA PEWNEJ ZNAJOMOŚCI rozdz. 22

Nagle powiedziała sama do siebie — Dlaczego tak długo go nie ma? Chyba nie strzeliło mu do głowy łapać stopa i zatrzymać pierwszy mijający go samochód, by pojechać z powrotem do Świdnika?

-Co ty mówisz?! To absurd! — odparła z niedowierzaniem matka Laury. Dziewczynie po zaręczynach z Patrykiem coraz częściej przychodziły do głowy przeróżne uporczywe myśli. Na szczęście zauważyła zbliżającego się w ich kierunku Patryka. Wsiadł z tyłu samochodu.
- Możemy jechać dalej — powiedział.
- Masz tę metrykę chrztu? — spytała Laura, odwracając się na moment do chłopaka.
- Tak, mam, bez problemu — odpowiedział jej, uśmiechając się, sięgnął do tylnej kieszeni.
Z jeansowych spodni wyciągnął białą kartkę i pokazał ją z daleka dziewczynie i jej rodzicom, trzymając w prawej dłoni, po czym schował ją z powrotem do tej samej kieszeni.
Ojciec Laury odpalił Forda i pojechali dalej.
Podróżując w dalszym ciągu, rozprawiali już o byle czym. Tylko Laura milczała, zastanawiając się, od czego zacząć z Patrykiem temat sam na sam odnośnie do ich ślubu, tak aby nie odczuł z jej strony narzucania się i ponaglania. Bardzo chciała to mieć już za sobą. Wiadomość o zamążpójściu Laury rodzina na wsi przyjęła z lekkim przymrużeniem oka.

Rodzice dziewczyny prawdopodobnie tego nie zauważyli, ale ona wyczytała to u każdego z osobna po wyrazie twarzy. Kiedy tak siedziała z narzeczonym na przodzie auta, podeszła do nich kuzynka Marta. Zapytała wprost od niechcenia:
— Kiedy zamierzacie się pobrać? Pytam, bo chciałabym zdążyć z prezentem ślubnym.
- Właśnie ustalamy konkretną datę naszego ślubu kościelnego — odparła na odczepne Laura, nie mając ochoty wdawać się z nią w dłuższą dyskusję na ten temat. Starsza od Laury kuzynka kontynuowała:
- Twoi rodzice właśnie pochwalili się nam, że się zaręczyliście. Pochwal się, Lauro, swoim wspaniałym pierścionkiem zaręczynowym. Laura nie zdążyła się jeszcze zorientować, co odpowiedzieć kuzynce, kiedy ta niespodziewanie chwyciła dziewczynę za prawą dłoń i przyciągnęła ją bliżej do siebie. Laura tego właśnie obawiała się najbardziej. Nie wiedziała przez chwilę, co jej na to odrzec. Spojrzała na swoje trzy złote pierścionki, które nosiła już od dawna — podarunki od rodziców. Jeden pierścionek był z rubinem, drugi z diamentem, trzeci z trzema diamencikami.
- O, przecież te wszystkie pierścionki masz już od dawna! — zauważyła Marta. Właśnie wtedy, kiedy Patryk powinien milczeć, wyprzedził narzeczoną z wypowiedzią:
— Ja mam zaręczynowy łańcuszek od Laury. Rozpiął kołnierzyk pod szyją i zza pazuchy wyciągnął go, pokazując dopiero co poznanej dziewczynie. Marta na widok złotego łańcuszka z medalikiem parsknęła śmiechem.
- To jakaś nowa moda? — zapytała, ironicznie spoglądając na Laurę, która ze złości i wstydu poczerwieniała na twarzy.
-Chwila, moment, to nie tak! — krzyknęła do kuzynki.
- Patryk wręczył mi złoty pierścionek. Kupił mi ten pierścionek, nie wiedząc o tym, że mam identyczny. Wybierał sam w sklepie złotniczym, bez mojej wiedzy i wedle własnego gustu. Przez Patryka była zmuszona okłamywać Martę. Kuzynka nie bardzo chciała dziewczynie uwierzyć, kiedy dziewczyna ponownie wyciągnęła do kuzynki prawą dłoń i wskazała na pierścionek z rubinem koloru biskupiego wpadającego w czerwień.
- Patryk ode mnie na zaręczyny otrzymał złoty łańcuszek–
Laura próbowała jakoś wybrnąć z tej niezręcznej sytuacji, nie spodziewając się, że Patryk nachyli się i dotykając jej brzucha, pogłaszcze po nim dziewczynę. Marta, patrząc na to, znowu się uśmiechnęła.
- Jak tam rośnie maleństwo? — pytał narzeczony, odwzajemniając uśmiech. Laura jeszcze bardziej się wnerwiła się na niego, odpychając jego rękę. Wybuchła.
— Jak śmiesz?!
Po odejściu Marty Laura spojrzała na Patryka.
— Jak mogłeś mnie tak załatwić?
- Sama przecież uczyłaś mnie prawdomówności i uczciwości, więc nadarzyła się świetna okazja ku temu, żeby ci to zaprezentować. To właśnie wpoiłaś mi podczas tamtych długich rozmów — tłumaczył się Patryk.
- Nie, to nie był ku temu najlepszy moment! Są w życiu sprawy i sytuacje — taka, jak na przykład nasza, że zamiast mówić prawdę, trzeba ją przemilczeć. I właśnie temat naszych zaręczyn był taką sprawą. Sama poradziłabym sobie, wymyślając dobry pretekst na poczekaniu. A twoje zachowanie wobec mnie było nie na miejscu. Do tego zrobiłeś to kolejny raz! Moi rodzice również niczego nie przewidzieli, popełniając gafę. Miałam nadzieję, że chociaż jedno z was będzie bystrzejsze. Wracając jeszcze do tematu posiadania własnych dzieci, to zachodząc z tobą przed ślubem w ciążę, nie pobieralibyśmy się później z miłości i z własnej, nieprzymuszonej woli, jak to jest wypowiadane w przysiędze małżeńskiej przy ołtarzu, ale z konieczności. Z przymusu, rozumiesz? Czy byłoby ci przyjemnie wtedy, gdyby twoja rodzina za twoimi plecami szemrała, że złapałam cię na dziecko? Znowu między parą zapadła grobowa cisza.
Laura zdała się od samego początku jedynie na upływ czasu, tylko to było niezaprzeczalną gwarancją jej lojalności, uczciwości i niewinności.

Brak komentarzy:

GILOTYNA

  Sączy się rana niezabliźniona Kto ją wygoić z nas zdoła? Dzieli nas coraz więcej niż łączy Myśl paraliżuje z każdej strony Cień prawdy...