Nadszedł dzień, kiedy Lucas miał się pojawić. Jagoda nie wiedziała, czy ma się z tego powodu cieszyć, czy płakać. Stres i emocje dawały się dziewczynie we znaki.
Nie była pewna, czego się ma spodziewać. Stąpała jak po pinezkach.
Szczekanie psa zasygnalizowało, że gość już przyjechał. Jagoda poczuła dziwny niepokój. Zamknęła na moment oczy, stojąc przed oknem w kuchni, i zaczęła liczyć po cichu.
- Raz, dwa, trzy — otworzyła oczy i ujrzała mężczyznę w szarym garniturze.
W prawej ręce niósł piękny bukiet białych frezji, w lewej trzymał czarny neseser. Kiedy z przedsionka rozległo się pukanie do drzwi, Jagoda powiedziała „proszę” i drzwi się otworzyły. Stanął w nich uśmiechnięty brunet o lekko falujących się włosach. Niezbyt wysoki, w białej koszuli, pod szarym krawatem, z lekkim wąsikiem, jak na fotografii.
Jagoda chwilowo oniemiała na jego widok. Miała wrażenie, że przyjechał do niej aktor.
Rzeczywiście pod względem wizualnym był bardzo podobny do polskiego aktora z lat jego młodości, Zdzisława Wardejna. Podszedł do Jagody, ukłonił się.
- How do you do? - zapytał Jagodę.
Dziewczyna niestety nie znała języka angielskiego. Kompletnie nie wiedziała, co odpowiedzieć. Jeszcze bardziej ją to krępowało. Zaczęła się rumienić.
Lucas nie zwlekając ani chwili dłużej, wyciągnął prawą rękę na przywitanie. Jagoda z trudem podała mu rękę, będąc pewna, że będzie to tylko przyjacielski uścisk dłoni.
Chłopak delikatnie przechylił lekko drżącą rękę Jagody i nachylając się przed nią, delikatnie musnął ustami ręki. Po czym uśmiechnął się do niej i powiedział:
— Nie mam pojęcia, jakie kwiaty najbardziej lubisz, ale ten bukiet jest dla ciebie.
Jagodę przeszedł bardzo silny prąd i mrowienie od czubka głowy po same palce stóp.
Chyba nawet przez moment pobladła. Pierwszy raz mężczyzna pocałował ją w rękę i podarował kwiaty.
Babcia, przechodząc ukradkiem za plecami Lucasa, uniosła kciuk w górę, uśmiechając się do swojej wnuczki. Nagle Jagoda oprzytomniała, przerywając niezręczną chwilę ciszy.
- A tak, bardzo piękny bukiet, dziękuję ci.
Może nieco sztucznie, ale to zrozumiałe, gdy się widzi kogoś pierwszy raz — pomyślała Jagoda, odwzajemniając Lucasowi uśmiech.
W powietrzu unosił się aromat śnieżnobiałych kwiatów i nie sposób było mu nie ulec.
Jagoda zaprosiła gościa do swojego pokoju. Na stoliku stała cukiernica, dwie filiżanki gorącej herbaty i kawy oraz sernik.
Lucas, chcąc być nadal wobec dziewczyny bardzo szarmancki, podszedł do jednego z krzeseł i odsunął je dla Jagody.
Dziewczyna, zanurzając się w woni śnieżnobiałych frezji, usiadła i zapomniała je włożyć do wazonu z wodą. Niezręczne milczenie ponownie wkradło się między dwoje nieznajomych.
TEKSTY zamieszczane na tej stronie SĄ MOJEGO AUTORSTWA . Kopiowanie, przedrukowywanie, bądź wykorzystywanie całości lub ich fragmentów bez zgody właściciela praw autorskich ZABRONIONE.!!! Naruszenie praw autorskich podlega karze przewidzianej w kodeksie karnym oraz dzienniku ustaw. Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych z dnia 4 lutego 1994 roku z późniejszymi zmianami. WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE ! ...
czwartek, 28 września 2023
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Windą do raju 15
Sonia, drugi dzień nie odzywała się do męża, nie lubiła strzelać fochów przed Arturem. Przez napaść i rękoczyny, jakich się dopuściła Bian...
-
jest wierną Ci choć nie żądasz i nie oczekujesz nierozłączna nie odstąpi Cię na krok dotrzymuje obecności nie mówiąc NIC
-
Między życiem a śmiercią. Wypowiedziane słowa nabierają mocy. Między życiem a śmiercią. Marzenia są trójwymiarowe. Między życiem a śmiercią....
-
Pomagają ci, którzy są bez rozgłosu, a udzielają jałmużny ci, którzy lubią robić to na pokaz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz