czwartek, 22 czerwca 2023

HISTORIA PEWNEJ ZNAJOMOŚCI rozdz. 1

 

Dwunasty kwietnia, tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego szóstego roku. Z samego rana, po półtorej godzinie ćwiczeń na stacjonarnym rowerku, zjadła śniadanie i włączyła CB-radio.

Nie chciała być wywoływana wcześniej, ponieważ przeszkadzałoby jej to w codziennych obowiązkach.

W eterze rozmawiali stali bywalcy o ksywkach:

Dymsza ze Świdnika, Zygoś z Kaliny i Rychu z LSM-ów.

Zawsze o tej samej porze, o piątej rano do ósmej trzydzieści. — Laura wbreakowała się i grzecznie przywitała.

- O! Szkoda, że wcześniej nie było cię, Lauro, z nami — odezwał się rozmówca z Kaliny.

- A co takiego umknęło mojej uwadze? — zapytała zaabsorbowana dziewczyna.

-Dłuższy czas razem z nami, przy porannej kawie, gadał kolega z tej samej

okolicy co ja — odparł roześmiany Dymsza.

- My już stare konie, więc wypadałoby młodych z sobą zapoznać, żeby się zaprzyjaźnili! Kto wie, może z tego wyjdzie coś więcej? — dodał Zygoś.

Po chwili spróbował wywołać tajemniczego nieznajomego.

- Iwo, Iwo ze Świdnika! Iwo, Iwo ze Świdnika!— powtórzył.

- Jest Iwo! — odpowiadał ktoś gdzieś w szumach.

-To dobrze, że jeszcze jesteś, bo chciałbym ci przedstawić naszą koleżankę na CB- radiu, Laurę. Przedstawiam ci nowego rozmówcę, Iwo we własnej osobie.

Laura niczego się nie spodziewając, nie wiedziała, co odpowiedzieć. Dopiero co zerwała z chłopakiem po zaledwie tygodniu znajomości — który przejawiał wobec niej bardzo dużo agresji.

Z Mirkiem poznała ją znajoma o ksywce Wenecja. Chłopak był na CB -radiu u niej w domu.

Ta kobieta chciała ich za wszelką cenę wyswatać poprzez pogawędki.

Później ten chłopak zaczął przychodzić do Laury prawie codziennie. Na samym początku było bardzo fajnie.

Każde z nich czegoś nowego dowiadywało się o drugim. Laura pierwsza zaczęła odczuwać coraz bardziej, że coś się psuje między nimi, już po tygodniu poznawania się.

Mirek stawał się wobec niej coraz bardziej opryskliwy, chamski. W dzieciństwie stracił nagle ojca, który z niewiadomego powodu popełnił samobójstwo. Z ojczymem nie miał najlepszych relacji. Drugi mąż jego matki traktował go jak darmozjada i lenia, wyganiając go z własnego domu.

Chłopak miał na rękach liczne rany i blizny po cięciach żyletkami.

W głębi duszy to ją ogromnie przerażało, nie wiedziała, jak ma na to zareagować.

Wenecja przecież bardzo go chwaliła. Laura nie lubiła wścibiać nosa w cudze sprawy.

Wolała raczej być bierną słuchaczką zwierzeń Mirka.

Bezrobocie, trudno znaleźć w tych czasach dobrze płatną posadę na stałe, ale od czegoś trzeba zacząć. Ojczym załatwił mu u siebie posadę.

Pasierb stanowczo odmówił pójścia do pracy, twierdząc, że jest zbyt ciężka i pensje były zbyt skąpe.

Pokłócili się. Chłopak zdenerwowany włożył w pośpiechu kurtkę i wyszedł, trzaskając za sobą drzwiami.

Laura chciała jakoś go pocieszyć i dodać mu otuchy, gdy się pojawił. On, nie panując nad swoją wściekłością, krzyknął — Jesteś głupia! Zamknij mordę!

Pierwszy raz nie zwróciła na to bacznej uwagi. Na którymś z kolei spotkaniu zerwał się nagle z fotela stojącego naprzeciwko niej i zamierzył się prawą ręką, chcąc uderzyć dziewczynę prosto w twarz. Laura zacisnęła usta i zamknęła w obawie oczy.

Mirek, widząc przerażoną buzię dziewczyny, natychmiast opuścił rękę. Stojąc nadal nad nią, nachylił się i delikatnie pocałował ją w lewy policzek.

Zaskoczona otworzyła szeroko oczy.

- A to za co? Przecież chciałeś mnie uderzyć w twarz?!

- Nie, a skądże! Chciałem cię pocałować, bo już wchodzę. Uśmiechnął się.

- Kłamiesz! Przykro mi, ale musimy się rozstać w tej chwili! - odważyła się powiedzieć wprost.

- Jak to, dlaczego?! Przecież podobasz mi się, bardzo cię lubię. Mirek nagle wyskoczył z wyznaniami.

- Nie wątpię, Mirku, co mi z tego, że podobasz mi się wizualnie, jeśli nasze charaktery z sobą niestety nie współgrają. Na dłuższą metę groziłoby to wzajemnym znienawidzeniem się. Nie mogę być twoją dziewczyną na poważnie, ponieważ czuję, że zaczynam się ciebie coraz bardziej bać.

W ten sposób nigdy nie poczuję do ciebie czegoś więcej oprócz niechęci i strachu przed tobą.


Brak komentarzy:

Windą do raju 15

  Sonia, drugi dzień nie odzywała się do męża, nie lubiła strzelać fochów przed Arturem. Przez napaść i rękoczyny, jakich się dopuściła Bian...