Miesiąc miodowy w pełni sprzyjał sam na sam Soni i Arturowi. Młoda mężatka, mając trzydzieści jeden lat, jak do tej pory nie była z żadnym mężczyzną, w związku nawet partnerskim, w przeciwieństwie do Artura. Potrzebowała nieco czasu na oswojenie się w nowej roli żony. Mężczyznę, którego poślubiła, był tak inny od większości facetów. Lubił ją zaskakiwać niespodziankami w romantyczny sposób i w niczym jej nie ponaglał. Najwięcej czasu upływało im na pogawędkach.
Sonia nie szczędziła Arturowi czułych słów, pieszczot i pocałunków. Artur wcale się nie wzbraniał przed nimi ze strony żony, ale wydawał się wręcz nieśmiały i niezdarny. Zachowywanie się Artura w sytuacjach intymnych wskazywało na to, że był prawdopodobnie prawiczkiem, miało to swój urok w oczach jego małżonki.
Sonia nie dociekała dogłębnie tego tematu i prawdy. Wychodziła z założenia, że to, co było, nie pisze się w rejestr. Nie miało to znaczenia skoro, był bezdzietnym kawalerem.
Pierwszy stały związek zaczęli budować na zaufaniu, szacunku do siebie i szczerości. To wymagało czasu, cierpliwości i zrozumienia wzajemnego, aby otworzyć się przed sobą i nauczyć się nawzajem siebie. Sonia zdawała sobie sprawę, że jest żoną, więc ma prawo wszystko wiedzieć, ale różnica była taka, że Artur z Eweliną byli parą przez dwanaście lat z przerwami. Często to żonie sam podkreślał, bo raz rozstawali się z sobą, raz wracali do siebie.
Wydawało mu się, że żonie byłoby trudno zrozumieć, znając go zbyt krótko.
Sonia dopiero co poznawała męża, przysłuchując się jego rozmowom telefonicznym z Eweliną. Nie chciała ingerować na siłę w jego życie. Dobrze wiedziała, że próbując na przymus wkroczyć, w jego sprawy może go nagle strać na zawsze.
Wolała przyjrzeć się z boku, wyciągając odpowiednie z tego wnioski. Wierzyła, że Artur jest mądrym i rozsądnym mężczyzną. Sam z czasem zechce z nią otwarcie, porozmawiać o sprawach, które dotyczą jego osobistej strefy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz