Sonia odebrała SMS-a, w którym przeczytała: — Jakbyś mnie kochał, chciałbyś mieć ze mną dziecko. W tej samej chwili wyszedł z łazienki Artur. Sonia trzymała jego smartfon w dłoni, do oczu napływały jej łzy.
Delikatnie przejął z jej dłoni telefon, przeczytał wiadomość i odłożył go na stół.
Czekała ich długa rozmowa w cztery oczy, która na samą myśl wzbudzała w Arturze lęk. Rozmowa, która nie była łatwa dla nich obojga. Sonia obawiała się, że usłyszy o czymś, o czym wolałaby nie wiedzieć.
Treść SMS-a nic nie znaczyła, jak przekonywał żonę Artur. Liczyło się tu i teraz.
Gdy tak stali czule objęci, patrząc sobie w oczy, Sonia poczuła błogość. Jakiś głos wewnątrz powtarzał jej, nie bój się, on cię nie skrzywdzi. Przyglądając się Arturowi, wspięła się lekko na palcach.
Lgnęła do niego ufnie, szukając czułych pieszczot, jakby to one miały zagwarantować Soni, że Artur jest miłością jej życia.
Pod wpływem spontaniczności Sonia, oddała się całkowicie bliskiej zażyłości. Zupełnie straciła poczucie czasu, zapominając o upieczonej pizzy w piekarniku.
Śniadanie spalone na węgiel, dym unoszący się w powietrzu i ta ekstaza!
Artur nie zauważył, że ma zablokowany w kontaktach telefon, do Bianki przez żonę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz