Jagodzie wydawało się, że złowieszcze echo natrętnych traumatycznych przeżyć odbijające się od ścian sali sądowej, przywołuje pamięć tych mrocznych obrazów, których nie mogła ani wymazać, ani obłaskawić.
Tłum ludzi przerażał ją na sam widok. Czuła się jak zaszczute zwierzę na cyrkowej arenie — rzucone lwom na pożarcie. Musiała znów odważnie spojrzeć oskarżonemu prosto w oczy. Jego szyderczy uśmiech na sprośnej gębie przyprawiał ją o odrazę.
Siadając na ławie przed wszystkimi zebranymi, Jagoda miała wrażenie, jakby cały czas kręciła się na karuzeli. Czuła, że odpływa gdzieś daleko, słysząc, jakby zza światów pytania skierowane do niej i gwar rozmów.
Coraz bardziej szumiało jej w uszach i coraz bardziej kręciło jej się w głowie.
Usiłowała się skupić, by usłyszeć wyraźnie słowa wypowiadane przez adwokatów, prokuratora i sędziego, ale nie była w stanie.
Jagoda była świadoma, że musi konkretnie i szczerze odpowiedzieć kolejny raz na każde zadane pytanie. Zarówno adwokat Aleksandra Mierzwy, jak i jej obrońca poddawali ją ciężkiej próbie krępujących pytań. W pewnym momencie jedyne, co dobrze usłyszała, to gromki śmiech na sali sądowej. Gromki śmiech wydobywał się z ust dziewiętnastoletniego syna Mierzwy, który był uderzająco podobny do swojego ojca.
Jasny blondyn z włosami zaczesanymi do góry, w okularach przeciwsłonecznych z drucianymi oprawkami. Próbując odpowiedzieć na pytanie, pokrzywdzona dziewczyna nagle usłyszała ponowne oskarżenie.
— Wysoki sądzie! Ta dziewczyna naprawdę uwiodła mojego męża! — zawołała brunetka z włosami ostrzyżonymi po męsku.
Po chwili ponownie rozległ się głośny śmiech wzmocniony odbiciem echa od ścian wysokiego gmachu.
Jagoda wstała ostatkiem sił, trzymając się uporczywie drewnianej poręczy.
Z oczu popłynął jej potok łez. Cały czasu drżały jej ręce i nogi.
– Wysoki sądzie, ja nic nie zrobiłam. To nieprawda — wyrzuciła z siebie stłumionym głosem.
Przed jej oczami zaczęły pojawiać się mroczki i bezwładnie opadła. Gdy się ocknęła, była już w innej sali. Otwierając oczy, ujrzała swoją mamę i babcię. W ich towarzystwie była jeszcze jakaś kobieta.
– Jak się czujesz? — zapytała Jagodę babcia. - Już jest ok. Co się stało? Gdzie ja jestem? — dopytywała się, rozglądając się wokół.
– Ta pani jest dziecięcym psychologiem. Jesteśmy na niebieskiej sali. Pani psycholog chce ci pomóc. Ja i babcia zaraz będziemy musiały stąd wyjść, zostawimy was same. Nikt nie będzie was ani podsłuchiwał, ani tym bardziej wam przeszkadzał. Bez obaw i pośpiechu opowiedz wszystko. Opowiedz, jak było naprawdę tej pani, a ona twoje zeznania przedstawi sędziemu — przekonywała matka. — Muszę z babcią wrócić tam, gdzie byłyśmy przedtem.
- Mamo, ja nie dam rady!
- Nie, nie musisz wracać do tamtej sali, jeśli nie chcesz. Wystarczy, że mi o wszystkim opowiesz, ja wszystko przepiszę na kartce długopisem. Jestem tu po to, aby ci pomóc, zaufaj mi, proszę — odezwała się kobieta o rudych włosach upiętych w kok.
Stawiając przed Jagodą butelkę z wodą mineralną, od razu zorientowała się, że dziewczyna jest bardzo wylękniona i nieufna. Dziecięca psycholog, zadając proste pytania, notowała po kolei wszystkie odpowiedzi pokrzywdzonej w dużym czarnym notesie.
TEKSTY zamieszczane na tej stronie SĄ MOJEGO AUTORSTWA . Kopiowanie, przedrukowywanie, bądź wykorzystywanie całości lub ich fragmentów bez zgody właściciela praw autorskich ZABRONIONE.!!! Naruszenie praw autorskich podlega karze przewidzianej w kodeksie karnym oraz dzienniku ustaw. Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych z dnia 4 lutego 1994 roku z późniejszymi zmianami. WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE ! ...
piątek, 15 września 2023
CIENIE I BLASKI rozdz. 13
niedziela, 10 września 2023
CIENIE I BLASKI rozdz.12
Przestała się uśmiechać, coraz częściej była myślami gdzieś daleko. z byle powodu wpadała w panikę! Miała jakieś dziwnie przeczucie, że będzie źle. Coraz częściej również Jagoda zalewała się łzami. Pragnęła zapaść się pod ziemię albo zasnąć kamiennym snem i obudzić kiedy będzie już po wszystkim.
Miała wrażenie, że wkrótce zostanie rzucona lwom na pożarcie! Coraz częściej zdawała sobie sprawę, że bez względu na to, czy chciała, czy nie — będzie musiała stanąć w cztery oczy z oskarżonym w sądzie. I patrzeć mu prosto w twarz.
Obawiała się, jak to zniesie!
Na poczekalni przed sprawą sądową okazało się, że oskarżony Aleksander Mierzwa przyjechał do sądu nie tylko ze swoją żoną, ale i młodszym synem. Wraz z nimi zjechali niemal wszyscy mieszkańcy Nadróża. Nikt nie chciał zeznawać na korzyść ofiary napadu, ale każdy był ciekawy, jaki będzie przebieg sprawy sądowej.
Jagoda jeszcze gorzej poczuła się na widok rodziny oskarżonego i tłumu obcych jej ludzi.
Uważała, że skoro nikt nie chciał jej udzielić pomocy, o którą tak prosiła wołając, to i nie powinien nikt brać udziału na tej rozprawie sądowej, jako bierny słuchacz i widz.
Dziewczyna siedziała na ławce w poczekalni na przeciwko rodziny Mierzwów skulona, ze spuszczoną głową. Tak naprawdę było jej bardzo ciężko na samą myśl, że u jej boku nie ma ojca. Pierwszy raz zapragnęła z całej duszy poczuć się bezpiecznie u boku silnego, męskiego ramienia. Jednak na to nie było najmniejszej szansy. Z nadmiernego stresu zamilkła. Będąc bardzo blisko Jagody można było poczuć, jak bardzo cała drżała, jak osika!
Natomiast Aleksander Mierzwa czuł się zwycięzcą, a nie przegranym, patrząc śmiało prosto w twarz Jagody, jej matki i babci. Z jego oblicza można było wyczytać szyderczy uśmiech.
Grobowa cisza wydawała się trwać w nieskończoność. Stawała się nie do zniesienia!
- Boże! Jak długo musimy czekać jeszcze, zanim nas zawołają na salę sądową? — szepnęła do Anny starsza kobieta.
Matka Jagody wzruszyła ramionami, nic nie odpowiadając.
Nagle znienacka ciszę przerwał wzburzony gniew żony Aleksandra Mierzwy.
- Ty mała dziwko! Uwiodłaś mi męża! — krzyczała, nie panując nad własnymi emocjami.
Kiedy Jagoda to usłyszała, od razu zaczęła zalewać się łzami.
-Ja nic nie zrobiłam! To nieprawda! — zaprzeczyła fałszywym oskarżeniom obcej kobiety, która ją oskarżała.
W tym samym czasie drzwi się otworzyły i z sali sądowej wyszła kobieta.
- Proszę o uwagę Jagodę Zawadzką pokrzywdzoną przez pozwanego Aleksandra Mierzwę na sprawę sądową oskarżonego z powodu napaści na niepełnoletnią i próbę zgwałcenia jej.
- To my proszę pani. — odpowiedziała matka Jagody, podnosząc rękę do góry.
Kobieta popatrzyła na żonę Aleksandra Mierzwy.
- A dla pani będzie lepiej, jak się pani powstrzyma od niecenzuralnych słów i publicznego ubliżania powódce! Inaczej sąd ukaże panią wysoką grzywną pieniężną!
- Zapraszam — powtórzyła, otwierając na oścież drzwi do sali sądowej.
CIENIE I BLASKI rozdz. 11
czwartek, 7 września 2023
CIENIE I BLASKI rozdz. 10
Jagoda, słysząc przypadkiem za drzwiami własnego pokoju sprzeczkę rodziców, zaczęła się obwiniać o włamanie i napad. Siedziała na wersalce skulona i po cichu płakała. Może i ojciec ma rację? Sama sobie nawarzyłam tego piwa i muszę je teraz wypić -rozmyślała.
Bezszelestnie wymknęła się z pokoju, podeszła do kredensu w kuchni. Otworzyła powoli jedną z szuflad, w której leżały duże nożyce krawieckie. Chwyciła je i wróciła do pokoju. Otworzyła szafę, przeglądając swoją garderobę. Łzy cisnęły jej się do oczu. Chwytała każdą spódnicę, sukienkę i nożycami cięła w pasy wzdłuż i wszerz.
Gdy skończyła, porozrzucała to, co zostało z ubrań, i wybiegła z pokoju. Biegła przed siebie, zalewając się łzami, aż skierowała swoje kroki do salonu kosmetyczno-fryzjerskiego COSMETICSOMBRE.
Weszła do środka. Jedna z fryzjerek akurat zamiatała z terakoty włosy.
-Proszę usiąść na fotelu – jedna z uczennic zaprosiła Jagodę.
Dziewczyna usiadła przed dużym lustrem, patrząc na swoje włosy. Ostatni raz rozplatała je z warkocza dobieranego od góry.
- Ale piękne długie włosy! Z takich włosów można wyczarować każdą fryzurę!
Jagoda nie zareagowała na ten komplement. Chciała pozbyć się wszelkiej kobiecości.
- Mam na imię Barbara- przedstawiła się Jagodzie młoda dziewczyna.
- Jakie uczesanie sobie życzysz? To pytanie przywołało Jagodę do rzeczywistości.
- Chcę ściąć się po męsku — odpowiedziała na pytanie dziewczyna.
- Słucham? Szkoda tak ścinać tak długie, piękne włosy na chłopczycę — odradzała Barbara.
- Nie chcę długich włosów! Nienawidzę długich włosów! Mam ich dość!— wybuchła Jagoda.
- Ok. Klient nasz pan — mruknęła pod nosem fryzjerka z kaskadą blond loków.
Po chwili zaczęła odkładać pasma włosów na blat ławy. Z każdą sekundą Jagoda poddawana była coraz wyraźniejszej metamorfozie.
Jeszcze tylko umyję włosy i wymodeluję suszarką — zaproponowała fryzjerka.
- Tak, bardzo proszę — skinęła głową.
- Może jeszcze ciut lakieru w sprayu?— zapytała fryzjerka.
- Hm… — uśmiechnęła się Jagoda.
W tym samym momencie nastolatka zdała sobie sprawę, że nie ma przy sobie pieniędzy.
Przedtem nie zapytała nawet, ile to ścięcie może ją kosztować w tak ekskluzywnym salonie piękności.
-Sto czterdzieści pięć złotych poproszę. Za obcięcie, umycie i wymodelowanie włosów — usłyszała z ust fryzjerki.
- A mogę w zamian odpracować? Posprzątać? — zapytała Jagoda.
- Co? Nie rozumiem — dociekała Barbara.
- Nie mam pieniędzy, nie pomyślałam — tłumaczyła się.
- Hm… zaraz, zaraz, już wiem! Skoro nie możesz zapłacić-
fryzjerka spojrzała na długie, puszyste i miękkie pasma włosów na blacie ławy –
jako zadośćuczynienie zostaw mi swój ścięty warkocz — zaproponowała Barbara.
W tym samym momencie zręcznie splotła trzy pasma długich i puszystych włosów w warkocz.
-Tak, zgadzam się. - ucieszyła się Jagoda, uśmiechając się lekko.
- Dziękuję, pani Barbaro, za wyrozumiałość.
Drzwi do salonu fryzjerskiego się otworzyły i wszedł jakiś facet. Jagoda spojrzała na mężczyznę z odrazą i wybiegła z salonu fryzjerskiego, nie zdając sobie sprawy z tego, ile jej warkocz był naprawdę warty.
Kiedy wróciła do domu, matka na jej widok oniemiała.
- Coś ty z siebie zrobiła?
-Co ojciec powie, jak cię zobaczy?
- Włosy to rzecz nabyta, mamo. A ja nie chcę rzucać się w oczy wszystkim facetom. Koniec z tym!
- Co to ma znaczyć, do cholery? Matka pokazała Jagodzie pocięte sukienki i spódnice. - Czy ty wiesz, ile one ojca kosztowały? Przecież to wszystko przywiezione ze Stanów Zjednoczonych! — strofowała w dalszym ciągu córkę.
- To są tylko głupie kiecki, mamo. Nie będę ich nosić! Nie obchodzi mnie to, co powie tato!
Matka Jagody nie wytrzymała i uderzyła ją w twarz.
Dziewczyna uciekła z pokoju. Nie wychodziła z niego przez dwa dni. Nie odzywała się, nic nie jadła.
Cała sytuacja tak się skomplikowała, że musiała interweniować babcia.
- Prawdą jest, że Jagoda jest bardzo młoda, to jeszcze dziecko. Ale to, czego teraz doświadcza, jest ponad jej siły. Rozumiesz? Nie pochwalam tego, co zrobiła z sukienkami i spódnicami. Ale co byś zrobiła, gdyby na przykład tymi nożycami obcięła sobie włosy? Zastanawiałaś się choć przez chwilę, jak ona by się oszpeciła?
Kobieta próbowała usprawiedliwić wnuczkę przed córką.
Anna czuła się bezsilna.
- To, co jest najgorsze między mną a Jagodą, to to, że nie mam na nią żadnego wpływu. Zamyka się przede mną. Izoluje w domu przede mną i Jurkiem. Nie mam pojęcia, jak do niej dotrzeć.
- Twoja córka jest bardzo rozsądną dziewczyną. A tobie, Aniu, odkąd pamiętam, zawsze brakowało obiektywizmu. Jesteś dla niej za mało wyrozumiała. Za mało poświęcasz czasu na rozmowy w cztery oczy — wyznała bezpośrednio.
- To fakt, coraz trudniej jest mi ogarnąć wszystko: dom, córkę i pracę, ale też dużo w tym winy Jurka. On angażuje się i koncentruje wyłącznie na własnej karierze. Nie wyobrażam sobie, jak by to było, gdybyśmy mieli więcej dzieci — podsumowała Anna.
Matka zbliżyła się do córki i objęła ją ramieniem.
- Nikt na świecie nie jest doskonały, a ty, Aniu, masz jeszcze bardzo dużo czasu, aby nadrobić zaległości w byciu matką. Jeszcze nie jest za późno — odrzekła z uśmiechem na twarzy.
Babcia zapukała do drzwi pokoju Jagody. Dziewczyna była pewna, że matka znów próbuje namówić ją do jedzenia.
- Nie! Nic nie chcę, mamo, daj mi spokój! — zawołała Jagoda.
To nie mama, to ja — usłyszała.
-Mogę wejść?— zapytał głos za drzwiami.
- Tak, babciu!
Rozsunęła drzwi harmonijkowe i ujrzała postać w szerokim granatowym swetrze i białych spodniach, z włosami obciętymi po męsku. Ten sam wzrost , ten sam głos. Znajomy, a jednak coś się zmieniło.
Przyglądała się dziewczynie, nic nie mówiąc.
- Teraz ty, babciu, walniesz mi kazanie jak ksiądz z ambony? Co to ja znów narozrabiałam?
- Nie, moje dziecko. Przyszłam do ciebie, bo się za tobą stęskniłam i koniecznie chciałam obejrzeć twój nowy fryz — uśmiechnęła się.
No pokaż się tu, śmiało! Muszę ocenić, na jaką trafiłaś fryzjerkę- czarodziejkę, moja panno. Z tego, co tu widzę, nie mam wnuczki — ciągnęła dalej.
Chciałam tylko zatuszować w sobie ten nadmiar babskiego wyglądu, przez co mam tylko same problemy — odrzekła.
Teraz mam krótkie włosy i będę ubierać się jak chłopczyca. I nie będę zwracać na siebie uwagi mężczyzn. — usłyszała z ust nastolatki.
- Hmm... to teraz będziesz trzymać sztamę z chłopcami? — zapytała babcia.
- Nie! A skądże, babciu!
– Sama widzisz, nie mam co liczyć na rodziców. Częściej ich nie ma, niż są. Przy kim mam poczuć się bezpiecznie? Muszę sama coś wymyślić. Mama potrafi tylko na mnie krzyczeć. I powtarza tylko, co mi wolno i czego mi nie wolno.
W gruncie rzeczy Jagoda miała bardzo dużo racji — pomyślała.
- Nie przyszłam tu prawić ci morały. Co mogę jeszcze od siebie dodać, to na pewno to, że ani ja nie jestem w stanie ci pomóc w sytuacji, w jakiej się znalazłaś, ani nikt z twoich rodziców nie jest w stanie — rzekła babcia.
- Jak nie ty i nie rodzice, to kto? — zdziwiła się Jagoda, przybierając jeszcze bardziej smutną minę.
- Jesteś jeszcze zbyt młoda, aby to zrozumieć, ale będę wobec ciebie szczera, Jagódko. Uważam, że skoro mężczyzna cię skrzywdził, to tylko mężczyzna może cię w przyszłości uleczyć z tej traumy.
- Co ty, babciu, bredzisz?! – Jagoda ze zdziwienia wytrzeszczyła oczy.
- Ja wiem, co mówię, trochę już przeżyłam. Wiem, że jesteś bardzo mądrą i silną dziewczyną. Dasz radę! Nie zapomnij o tym, co ci powiedziałam.
Zerknęła na zegarek, który wskazywał godzinę piętnastą piętnaście.
Muszę już iść na przystanek, bo za piętnaście minut mam autobus. Tej nocy Jagoda długo nie mogła zasnąć. Cały czas zastanawiała się, co babcia tak naprawdę miała na myśli.
środa, 6 września 2023
CIENIE I BLASKI rozdz. 9
Latem w okolicach Nadróża mieszkało wiele atrakcyjnych dziewcząt, które w czasie wakacji odbywały praktykę w salonie kosmetyczno – fryzjerskim COSMETICSOMBRE.
Szesnastoletni Heronim miał ochotę poznać jakąś atrakcyjną dziewczynę, wyskoczyć z nią do kina, na kawę i ciastko albo na dyskotekę, ale codziennie musiał pilnować na spacerach Jagodę.
Coraz bardziej było mu żal kuzynki. Wyczuwał, że czegoś się boi. Cały czas była tajemnicza i małomówna. Z czasem jednak oswoiło ją towarzystwo Hirka, który swoistym poczuciem humoru potrafił sprawić, że dziewczyna uśmiechała się coraz częściej, zapominając o traumatycznych wspomnieniach. Jedyną rzeczą, jaka czasami psuła atmosferę było to, że Hieronim lubił sobie wypić piwo. Wtedy Jagoda unikała jego obecności, a nawet traciła ochotę na wyjście z domu.
Niejednokrotnie pytał Jagodę, dlaczego tak jest, dlaczego tak się zachowuje i co w tym złego, że czasem łyknie sobie browara.
Jagoda milczała jak zaklęta.
Pewnego dnia, kiedy brała prysznic, on przypadkiem pojawił się w jej domu. Wykorzystał moment jej nieobecności i zagadnął na ten temat jej babcię.
- Przepraszam, mogę panią o coś zapytać?
- Tak, jak najbardziej.
- Dlaczego Jagoda jest taka zamknięta w sobie? Zauważyłem, że unika mnie, kiedy wypiję piwo. Dlaczego?
- A nic ci sama na ten temat nie wspomniała?— zdziwiła się babcia Jagody.
-Jak to? Nic nie wiesz?
- Nie — pokręcił głową, wykrzywiając usta w podkowę jakby zjadł cytrynę.
- Mieliśmy w maju włamanie i napad. Całe szczęście, że byłam świadkiem. Pijany mężczyzna, który szedł za nami z pijalni piwa, napadł na moją wnuczkę.
- Z tej pijalni za ścianą tego domu? — po cichu zapytał chłopak.
- Ale nic złego się Jagodzie nie stało? — zaniepokoił się Hirek.
- Dzięki Bogu temu draniowi nie udało się nic złego zrobić, ale dręczą ją nocne koszmary. Bywa, że pod wpływem nadmiernego stresu ma momenty złego samopoczucia.
Kiedy babcia skończyła, Jagoda wyszła z łazienki. Miała na sobie biały szlafrok, a jej włosy były mokre.
- Cześć Jagoda! – Hirek pomachał odruchowo ręką.
Dziewczyna spojrzała na niego i w jednej sekundzie zniknęła w swoim pokoju.
Gdy zamknęła drzwi do pokoju, od razu zaczęła ubierać się z wielkim pośpiechem.
Hirkowi zrobiło się jeszcze bardziej żal Jagody.
- Nie jest źle, pierwsze lody zostały przełamane — uśmiechnęła się babcia Jagody. Poklepała chłopaka po lewym ramieniu.
- Ja widzę już pewne postępy. Bardzo mnie cieszy, że Jagoda cię polubiła.
- Naprawdę? — Hirek nie wierzył w to, co usłyszał.
Nowy tydzień i nowe obawy dnia codziennego. Jagoda troszkę się wyciszyła, ale zbliżało się popołudnie i znowu pojawił się ten stres i niepewność w oczekiwaniu na najgorsze. Zaszczeka pies przy budzie, czy nie zaszczeka. Zapuka do drzwi listonosz. A może w ogóle tym razem się nie pojawi. Natrętne myśli bezustannie kłębiły się w głowie nastolatki. Tym razem pies ujadał przy budzie jak rzadko kiedy. .Rozległo się pukanie do drzwi. Otworzyła matka Jagody.
- Jest coś do nas? – uśmiechnęła się do listonosza.
-Tak, z sądu. Proszę podpisać tutaj — wskazał na spis.
- Dziękuję — odpowiedziała, odbierając powiastkę.
Jagodzie zaczęło szumieć w uszach. Wydawało się jej, że serce wyrwa jej się z klatki piersiowej, tak waliło! Ciemno przed oczami. Nie chciała znać terminu sprawy sądowej. Od nowa musiała przechodzić przez to piekło!
Sprawa sądowa przeciwko winnemu, Aleksandrowi Mierzwie, miała odbyć się za miesiąc o godzinie dwunastej w sądzie we Włocławku.
Starsza kobieta, wchodząc do pokoju wnuczki przypadkiem zauważyła, jak Jagoda blednie i sinieje na twarzy.
-Źle się czujesz, otworzyć okno?
-Tak, otwórz, babciu. Zaraz mi przejdzie.
Jagoda zaczęła głęboko i powoli oddychać przy otwartym oknie.
-Już mi przechodzi — Jagoda uspokoiła swoją babcię.
Dziewczyna za wszelką cenę nie chciała dać po sobie poznać, jak ogromnie zaczyna przeżywać od nowa to, czego nie da się za nic wymazać z pamięci.
To, co skrywała w dzień, w nocy dawało upust emocjom i traumie. Dziewczyna wypłakiwała się w poduszkę.
Domyślała się, że w sądzie zostanie posądzona o fałszywe zeznania, choć zeznawała szczerze. Co się wtedy stanie?! Ona niepełnoletnia. Kto za to odpowie? Kto poniesie za to karę?
Im bliżej do spotkania z oprawcą, tym częściej Jagodę nawiedzały nocne koszmary. Wybudzała się ze snu. Wydarzenia sprzed kilkunastu tygodni wyryły w psychice dziewczyny trwałe piętno. Nie pomagały krople na uspokojenie ani muzyka. Babcia Jagody zastanawiała się, co mogłoby w tej sytuacji pomóc.
Staruszka dobrze zdawała sobie sprawę, że dziewczynie coraz bardziej brakuje poczucia bezpieczeństwa. Zazwyczaj to ojciec daje takie poczucie — lecz ojciec Jagody był wiecznie nieobecny. Jeśli zjeżdżał do domu, to tylko na krótko,. W domu był jedynie gościem. Nawet jeśli był obecny, wolał wypocząć, odsypiając wszelkie zaległości. Matka Jagody wielokrotnie próbowała nawiązać z mężem poważną rozmowę na temat zbliżającej się nieuchronnie sprawy sądowej.
- Dobrze byłoby, gdybyś wziął sobie dwa dni wolnego. Sprawa w sądzie wypada akurat w tym terminie, kiedy ty lecisz do Tajlandii. Masz przecież kolegów, którzy mogliby się z tobą zamienić i cię zastąpić – próbowała dotrzeć do Jerzego.
- Owszem, mam kolegów, ale jeśli ktoś pojedzie za mnie, to przepadnie mi dobra kasa! A z tego, co mi wiadomo, żadnych świadków nie mamy. Dlatego każdy grosz więcej się przyda, prawda? Po co ja wam potrzebny w tym sądzie?
- Nie rozumiem, ani mnie nie było w domu podczas włamania, ani nie jestem żadnym świadkiem koronnym — próbował rozsądnie argumentować mężczyzna.
– To przecież nasza córka, ona właśnie teraz ciebie najbardziej potrzebuje. Jesteś jej ojcem – nalegała żona.
- Nic z tego! Poradzicie sobie same, dla mnie to zlecenie jest być może jedyną szansą na awans!
-Nie przyszło ci to do głowy?! — spytał Jerzy.
Ojciec Jagody nie lubił się angażować w sprawy rodzinne. Uważał, że od tego jest kobieta – w roli żony i matki jednocześnie.
Windą do raju 15
Sonia, drugi dzień nie odzywała się do męża, nie lubiła strzelać fochów przed Arturem. Przez napaść i rękoczyny, jakich się dopuściła Bian...
-
Między życiem a śmiercią. Wypowiedziane słowa nabierają mocy. Między życiem a śmiercią. Marzenia są trójwymiarowe. Między życiem a śmiercią....
-
Na rozdrożu życia nie cieszy pieniądz ani dobrobyt. Poza nawiasem społecznym materializm brata się z apatią styka się zło z dobrem. Brak czł...
-
Wiecznym cierpieniem niedosyt. Brak serca bliskiego, wołanie o pomoc! Rozpaczliwy, niemy krzyk życia bezsensem. Zabójcza śmierć marzeń. Utra...