- Czy ty w ogóle siebie słyszysz? Co ty w ogóle wygadujesz?! —przekrzykiwał ją Gerard.
- Opamiętaj się, dziewczyno, i wyluzuj! Nie jestem ani zboczeńcem, ani gwałcicielem! Nie zrobiłbym niczego, czego byś nie chciała! Szkicowanie to szkicowanie i nic poza tym. A ja ci niczego poza pozowaniem nie proponowałem. Nie rozumiem, skąd w tobie tyle złości. I o co? Nic złego nie zrobiłem, a ty już mnie obwiniasz i oceniasz z góry.
Głośne krzyki zaniepokoiły babcię. Staruszka wpadła do pokoju wnuczki.
- Co tu się dzieje, na miłość boską! — zawołała do wnuczki.
Jagoda krzyczała do telefonu:
— Nienawidzę cię! Słyszysz?!
Kiedy spostrzegła babcię, od razu się rozłączyła.
- Czemu tak wrzeszczałaś? Było cię słychać na ulicy — zapytała ponownie dziewczynę.
- Pokłóciłam się z Gerardem. Nieważne, babciu. Już się nie spotkamy.
- Jak to? Dlaczego? — dociekała zaskoczona.
- Bo nie i już! Nie ufam mu, babciu.
Gerard już nigdy nie napisał do Jagody żadnego słowa ani nie zadzwonił do niej. Dziewczyna po przemyśleniu wszystkiego na spokojnie doszła do wniosku, że popełniła błąd, gwałtownie reagując, więc postanowiła napisać do Gerarda list z przeprosinami. Zrozumiała, jak ogromnie go zraniła — i było jej przykro z tego powodu, ale jednocześnie była szczęśliwa, że ta znajomość została zakończona. Kontynuowanie jej było ponad jej siły. Nie mogła znieść nacisku ze strony mężczyzny. Z czasem jednak zmieniła spojrzenie na całą sprawę i postanowiła traktować tę znajomość jako nowe doświadczenie, z którego powinna wyciągnąć wnioski. Zrozumiała, że za długo tę znajomość ciągnęła, dając chłopakowi złudne nadzieje. A sama była jeszcze nie dość dojrzała emocjonalnie na poważne plany związane ze znajomością z Gerardem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz