sobota, 21 października 2023

CIENIE I BLASKI rozdz. 45

  - To bransoletka naszej praktykantki, Jagody. Teraz rozumiem, czemu taka zapłakana wpadła do środka  — pomyślała w duchu Barbara.
- Bardzo dziękuję panu za oddanie zguby  — uśmiechnęła się do mężczyzny.
- Zaraz zawołam Jagodę. Proszę chwileczkę  poczekać — poprosiła klienta.
Mężczyzna kiwnął głową, uśmiechając się do fryzjerki.
Niebo zasnute było chmurami, gdy Jagoda pełna czarnych myśli wracała do domu. Na nowo zadawała sobie pytanie, czy ten koszmar nigdy się nie skończy.  Dlaczego zareagowała tak nerwowo, gdy ten mężczyzna zapytał ją po prostu, czy go słyszy. Na widok jej reakcji Bogu ducha winny człowiek tak się zdumiał, że pobiegł za nią.  Dlaczego od razu zaczęła go podejrzewać o niecne zamiary?
Fryzjerka nie zastała Jagody na zapleczu. Drzwi z napisem „wyjście awaryjne” były lekko uchylone. Co się stało? — pomyślała przez chwilę, wystukując cyfra po cyfrze w swojej komórce.
Niestety Jagoda nie odbierała telefonu. Owszem, usłyszała dzwonek, ale  rozpętała się burza. Ulewny deszcz spływał strugami i błyskało się, co chwila rozlegały się grzmoty.  Jagoda nie mogła sięgnąć po telefon. Biegła na oślep przed siebie — ile sił i tchu w płucach — do domu.
Fryzjerka wróciła do salonu. Mężczyzna czekał cierpliwie, przyglądając się bransoletce właścicielki.
— Przepraszam pana, ale Jagody nie ma. Pewnie wyszła do domu. Ma schorowaną babcię, która nagle źle się poczuła — poinformowała fryzjerka.

Mężczyzna po powrocie do domu długo przyglądał się bransoletce, jej charmsom. Był jakby zahipnotyzowany. Powróciły dawne wspomnienia. Wywołała je właścicielka srebrnej bransoletki.  Dziewczyna  nosiła to samo imię,  co jego była żona.
Czy to jakiś znak? Jagoda.  Byłą żonę poznał, kiedy pracowała w klubie nocnym.
Tańczyła pole dance. Filigranowa blondynka z kaskadą loków i brązowymi oczami. Zapewniała go, że oprócz tańca nigdy nie miała nic wspólnego z nierządem.
Krótko przed ślubem rzuciła tamtą pracę, choć tak naprawdę do żadnej innej pracy się nie nadawała.
Tak jak szybko się pobrali, tak szybko swoją świeżo poślubioną małżonkę podał o rozwód, ponieważ przypadkiem znalazł w komodzie na samym dnie szuflady sześć dziwnych zaświadczeń lekarskich.
Bardzo go to zainteresowało. Z ich treści wynikało, że jego żona usunęła sześć ciąż! Był zdruzgotany!
Po powrocie małżonki z zakupów zapytał:  
— Co to ma znaczyć?
Spojrzała mu prosto w twarz i spuściła głowę, milczała.
- Co to ma znaczyć?! — powtórzył. Nagle rzucił prosto w twarz żony plik białych kartek.
A ona nadal stała nieruchomo jak wryta w ziemię.
Złapał ją za ramiona i potrząsając nią z całych sił, krzyczał.
- No mów,  do cholery! Słucham! Co masz mi do powiedzenia?!
- To nie tak,  jak myślisz — łkała w jego męskich ramionach.

Brak komentarzy:

Windą do raju 15

  Sonia, drugi dzień nie odzywała się do męża, nie lubiła strzelać fochów przed Arturem. Przez napaść i rękoczyny, jakich się dopuściła Bian...