Im częściej potajemnie rozpaczała, lękając się samotności, tym bardziej uporczywie nawiedzał Jagodę ten sam sen. Nawet kiedy nie mogła spojrzeć mu głęboko w oczy, wydawało się jej, że są koloru brązowego.
W powtarzającym się śnie Jagoda próbowała wyobrazić sobie twarz nawiedzającego ją we śnie mężczyzny.
Minęło półtora roku, tajemniczy nieznajomy ze snu przestał Jagodę nawiedzać.
Dopiero co skończyły się wakacje i dziewczyna ostatni raz ogłosiła się na portalu randkowym. Pełna zwątpienia dziewczyna tym razem nie zamieszczała żadnego zdjęcia ani zanadto nie rozpisywała się w anonsie.
Pierwsze listowie pokrywało słomkowym szafranem konary drzew za oknem. Szkarłat nieśmiało gdzieniegdzie zwracał uwagę, kojarząc się z pożegnalnym pocałunkiem astronomicznego lata. Szóstego września ktoś z portalu randkowego napisał do Jagody. Miał na imię Marek. Jagoda była przekonana, że wymienią się paroma mailami albo sms-ami i na tym się skończy. Mieszkali dość daleko od siebie. Nie tak jak z Adrianem, rzut beretem od domu Jagody.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz