niedziela, 19 listopada 2023

Cienie i blaski rozdz. 69

 - Dzwoń na policję!  — zawołała do Jagody matka.
 - I co powiem? — odpowiedziała pytaniem dziewczyna.
 - Powiem, że Marek mnie okradł? A bo to jednemu tak na imię? Mogę jedynie  zadzwonić do banku i poprosić o blokadę karty.
Matka Jagody nagle tak źle się  poczuła pod silnym wpływem stresu i emocji, że zaczęła tracić przytomność.
Jeszcze tego brakowało — pomyślała Jagoda. Bezzwłocznie wezwała karetkę pogotowia do swojej matki. Po przyjeździe pogotowia natychmiast zabrano ją do szpitala z podejrzeniem stanu przedzawałowego.
Dziewczyna napisała kilka maili do Marka z prośbą o zwrot karty. Jagoda zaproponowała mu, że może zatrzymać trzy tysiące złotych. Jej wystarczy na podstawowe sprawunki pięćset złotych.
Oszust przez tydzień nie odpisywał, aż Jagoda otrzymała od niego maila: „Ty się ciesz, że żyjesz! Pamiętaj, że wiem, gdzie mieszkasz i w każdej chwili mogę wpaść z kolegami  was  wszystkich  ukatrupić”.
W żartach tego nie napisał. Jagoda popłakała się po przeczytaniu tej wiadomości. Po dłuższym zastanowieniu się doszła do wniosku, że dobrze się stało. Matka Jagody wróciła  ze szpitala do domu. Pieniądze rzecz nabyta, raz są, raz ich nie ma, ale najważniejsze, że nic złego jej nie zrobił ani rodzicom.
Karty i trzech tysięcy pięciuset złotych nigdy nie odzyskała.  Jagodzie wystarczyło to, że miała nauczkę na całe życie.
Szukając ukojenia i spokoju, znów przyłapała się na  intensywnym myśleniu o Adrianie. Coraz bardziej tęskniła za tym, aby go ujrzeć, usłyszeć jego głos.
Chłopak nie dawał znaku życia, ignorując maile Jagody. Dziewczyna nadaremnie chciała w jakiś sposób zwrócić na siebie jego uwagę. Pragnęła, aby wysłuchał jej do końca.
Była gotowa kochać Adriana bez odwzajemnienia, aby tylko był nadal jej przyjacielem i pisał z nią. W domu matka nie dawała Jagodzie spokoju, obwiniając ją o to, że wyjawiając adres domowy, ściągnęła do domu złodzieja.
Coraz częściej dochodziło do ostrych awantur i Jagodzie coraz trudniej było to znieść.
 - Mamo, dobrze wiesz, że to nie był mój pomysł z oddaniem karty Markowi, ani moja wina, że wyłudził od ojca moje pieniądze. Ciesz się, że nic złego nam się nie stało.
- Byłoby lepiej, gdyby Marek zabił mnie i was?! — Jagoda wykrzyczała matce prosto w twarz.  Idąc do pokoju, kłapnęła mocno drzwiami.
Matka na te słowa trochę oprzytomniała, że strata pieniędzy nie była najgorszym, co mogło ich spotkać.
Jagoda zaczynała wpadać w stany depresyjne. Obwinianie jej za wszystko pogłębiało jej nostalgię. Zamykała się sama w pokoju i pisała godzinami wiersze na blogach internetowych. Liczyła, że Adrian z czasem przeczyta wszystkie jej wiersze o miłości.
Mógł wchodzić z laptopa do jej komputera, ale nie robił już tego od dawna. Bardzo liczyła, że kiedyś znajdzie jej blogi i zacznie czytać, że zrozumie z czasem, co do niego czuła. Jagoda w dzień przelewała własne uczucia w wersy białej poezji, a po nocach szlochała do poduszki.
W międzyczasie poznawała innych chłopaków, ale jak zawsze,  kończyło się na kolejnych porażkach. A ona wciąż cierpiała z powodu miłości od pierwszego wejrzenia. Przez pięć długich lat nic się w życiu Jagody nie zmieniało. Nieraz słyszała od innych, że można uleczyć serce z nieszczęśliwej miłości, ponownie się  zakochując. Kochała Adriana tak mocno, że nie była w stanie wyobrazić sobie innego w jego miejscu w swoim sercu. Pojawiły się w jej głowie pierwsze myśli samobójcze.
 
 
 

Brak komentarzy:

Nieżyt dorosłości

  Nie każda matka jest matką. Nie każda miłość jest miłością macierzyńską, bo miłość Matki do dziecka bywa męczeńska. Można kochać nad ...