poniedziałek, 14 lutego 2022

Ufnie...

obnażam przed Tobą
duszę i całe ciało
otwieram się przed Tobą
bez skrępowania
obnażam przed Tobą
nie mając żadnych tajemnic
bo Ci po prostu ufam
choć drży ciało moje
nie ma w tym strachu
i ziąb nie prześladuje

Podczas rozłąki

 

Nie nudzę się sama ze sobą

Jest tyle spraw co pochłania

Nie lubię siedzieć bezczynnie

W głowie od pomysłów się roi


Aż nie wiem od czego zacząć

Tylko kapryśna natura potrafi

W nadmiarze czasu zniechęcić

Łatwo jest zmarnować chwile


Muzyka jest mi kompanem

Uprzyjemnia mi rozłąki z Tobą

Tęsknota nie pozwala mi o Tobie

zapomnieć i jestem myślami


Nieustannie czekam na Ciebie

Nie chcę popaść w obłęd

W odosobnieniu z nudów

I z bezczynności nieprzytomna


Nie dopuszczam nostalgii

Nie popadam w melancholię

Aktywność skraca mi czas

Na Twój powrót do domu

Mojej przyjaciółce Magnolii

Ty po tamtej ja po tej stronie
lustro monitora dzieli codzienność
nic nie zapowiadało na początku
nieme wołanie wśród wierszy

bez liku nikt oprócz Ciebie
to nieme wołanie z mojej strony
tylko Tobie nie dawało spokoju
to co ukrywałam między wierszami

trudny do mnie był dla Ciebie dostęp
zachowywałam się jak wylękniona istota
wałęsałam się bez celu w ciemno na oślep
wyglądając na czole z gradową chmurą

nie odstępowałaś mnie o krok
każdy wers analizowałaś bacznie
nie zrażając się wcale unikami
cierpliwie obok przy mnie trwałaś

szukając nici ze mną porozumienia
czy to była już przyjaźń czy ciekawość
z Twojej strony otoczyłaś mnie jak anioł
własnymi rozpostartymi szeroko skrzydłami

cały ocean upłynął czasu za nim
przekonałam się do Twojej przyjaźni
bez cienia zwątpienia niejedna próba
wytrwałości za Nami przetrwana

minęło już naście lat a przyjaźń
Nasza w pełnej krasie i rozkwicie
nie ma między Nami krzty zawiści
cieszymy się sobą pisząc e-listy

W ułamku sekundy

w ułamku sekundy pojawiłeś się znów
w moim śnie głodny dotykałam Cię

bez tajemnic spijałam miłość
w stanie czuwania podświadomie

czując każdy skrawek ciała
miałam Cię na wyłączność

nie wiedziałeś o tym...

przyszywane więzi

na całym świecie się zapoznają
kiedy i gdzie nie ma znaczenia
można być bliskim na dystans
i obcym przy sobie blisko

niejedna łezka zakręci się w oku
gdy jest smętnie i pusto wokół
być całkiem obcym dla siebie
tam gdzie jest się o rzut beretem

nie ma nici takiej co zwiąże
i scali na wieki aż po grób
jakaś iskierka potrafi zaiskrzyć
na odległość zbliżyć z daleka

sam los wybiera za nas samych
kto na kogo popadnie w życiu
przestrzeń otwiera się gdzie luka
nie ma na przyjaźń prostej reguły

znamy się po prostu jak łyse konie
na odległość i wielką niewiadomą
pozostajemy wobec siebie nos
przy nosie wytrzeszczając oczy

Bariera

więzy krwi nie idą w parze
z dobrym kontaktem
czasu zawsze jest brak
żeby się nauczyć

nawzajem siebie i oswoić
na pstryknięcie palca
poczucie wspólnoty
nie ma nic za damo

buduje się cegiełka po cegiełce
latami rodzic i dziecko
nie jest alfą ani omegą
w tej codziennej kwestii

nie zawsze jest po drodze
dojść do zażegnania konfliktu
historia stara jak świat
niejeden połamał zęby

z własnych win się oczyścić
nie jest wcale trudno
obarczając sumienie
młodego co u progu życia
zaczyna swój rejestr

jedno życie

życie to nie film
nie powtórzy się
każdy etap jest inny

nie jest piosenką
nie wyłączy się

bieg życia lubi
znienacka zaskoczyć

to nie bajka dla dzieci
w której wszystko
dobrze się kończy
kiedy się chce

człowiek dokonuje trafu
podejmuje trudne decyzje

a życie samo pisze
z pierwszej ręki
chwytliwe historie

apetytu na życie
nie traci się od razu

życie daje w kość
ale nie masz dość

choć smakuje
jak piołun
w połączeniu
z cytryną

kocha się
życie bo jest
tylko jedno

Windą do raju 15

  Sonia, drugi dzień nie odzywała się do męża, nie lubiła strzelać fochów przed Arturem. Przez napaść i rękoczyny, jakich się dopuściła Bian...