niedziela, 13 lutego 2022

Gdzie ten szum się podziewa?

Wsłuchać się w szum lasu,
ale jak? Ptaki się przekrzykują!

A szum leśny zabiera wiatr.
Ot i po całej opowieści.

Gdzie początek? Gdzie koniec?
Tu kuka kukułka, tam puka
dzięcioł w drzewo!

Lubię szum lasu,
ale nie pojmuję nic z tego.
Ptaki zakłócają bierność.

Nawołują się kłócą.
Wiatr porwał wiadomość za sobą.

Tam sowa huka, to wyje wilk!
Za chwilę jeleń ryczy miłosną arię.

I gdzie ten szum lasu?
O którym tak głośno!

PODĄŻAM...

Podążam za głosem serc
Podążam za ich zgodnością
Za fenomenem miłości
Podążam za gracją w poezji

Podążam za Tobą
Bo Tyś moją inspiracją
W słocie tęsknoty
Podążam za pocałunkami

Naznaczonymi ustami
Podążam za echem
Półszeptu i odgłosem
Kroków Twoich stóp
Podążam w kierunku
wszędzie tam gdzie Ty

Nie brakuje mi...

obawiam się że kiedyś...
słów mi zabraknie nagle
do opisywania w poezji
o Tobie choć pomysłów

nie brakuje słowa i strofy
to za mało by przelać
na białą kartkę wszystko
co czuję, doznaję z Tobą

w głowie tyle myśli się roi
miłość do marzeń przybliża
przy Tobie bajeczny świat
rajem się staje nie ma gorzko

od kiedy się pojawiłeś
w moim życiu szara nuda
nijakość nabiera na niebie
po deszczu tęczowych barw

codzienność nigdy z Tobą
nie jest złudnym kamuflażem
a wczesną wiosną i wiecznym
przy wschodzie słońca brzaskiem

W majowym kalejdoskopie

maj jak zmienna panienka
raz leje łzy z nieba
maj jak barwna firanka
mami wzrok tęczą

maj ma swoje humory
z jednej strony szczodry
rozdaje piękno pachnideł
prosto z polnej drogerii

maj jest cholerykiem
raz zionie jak smok ogniem
za chwilę ryknie jak lew
ciężkim gromem

maj jest powiernikiem
zakochanych par
do utraty tchu
bez pamięci

maj jest młodym
wiecznie kochankiem
zawrócić potrafi
w głowie niejednej

pannie i chłopakom
uczniowie mogą być
majowi tym co nauka
nie wchodzi do głowy

maj ma coś z marca
i z kwietnia zarazem
przeplata te dwa
miesiące w warkocz

Nie lubię urodzin

Nie przepadam za rocznicą urodzin.
Niby ta sama data, a jestem o rok starsza.
Już lepsze są imieniny czasu nigdy
nie przybywa, bez zmian ta sama pora.

Nikt nie pyta ile to już wiosen?
Nie liczy się świeczek na torcie.
Solenizantka wieku nie ujawnia.
Ten sam toast i bukiety kwiatów.

Metryka urodzenia traci na mocy.
Można odjąć ile się chce naprawdę.
Czas nie płynie wartko jak woda.
Moje imię wymawia się zdrobniale.

Osiemnaście plus nic nie załatwi,
gdy zauważy się w lustrze siwy włos
i na licu pierwsze liczne zmarszczki.
I nie powie nikt na mnie stara rura. 

Windą do raju 15

  Sonia, drugi dzień nie odzywała się do męża, nie lubiła strzelać fochów przed Arturem. Przez napaść i rękoczyny, jakich się dopuściła Bian...