czwartek, 22 czerwca 2023

HISTORIA PEWNEJ ZNAJOMOŚCI rozdz. 5

 

Laura poczuła się jak w potrzasku. — Ty chyba zwariowałeś albo masz gorączkę?!
- Tak, całkowicie zwariowałem na twoim punkcie!
- Ja naprawdę bardzo krótko i słabo cię znam, a ty, Patryku, wyskakujesz mi w dzień zapoznania z takimi deklaracjami i dalekosiężnymi planami. Przecież to absurd!

- Ale...
- Nie, nie przerywaj mi teraz w tym, co chcę ci powiedzieć. Zaledwie miesiąc temu zerwałam z kimś, kto miał bardzo wybuchowy i porywczy charakter. Byłam zmuszona z nim zerwać, bo okazał się bardzo opryskliwy i zdarzyło mu się nawet podnieść rękę, żeby mnie uderzyć prosto w twarz. Tłumaczył się, że to pierwszy raz i ostatni zarazem. Po prostu nie zapanował nad sobą. Nie chciałam czekać na jego poprawę i ryzykować, że to się powtórzy. Miałam z Mirkiem bardzo wiele cichych dni. Siedzieliśmy w milczeniu, patrząc na siebie, bo jego dosłownie wszystko, co powiedziałam, wkurzało.
Z reguły bardzo źle znoszę rozstania z kimś, w zasadzie to coraz gorzej. Ogromnie się przywiązuję. Zrozum, proszę, obecnie bardziej niż kiedykolwiek potrzebuję przyjaźni.
Wytchnienia od typowych randek z chłopcami. Muszę jakoś się pozbierać. Dojść do siebie.
A to wymaga nieco więcej czasu. Inaczej, jeśli mi znowu nie wyjdzie z tobą, to już będzie definitywny kres mojego szczęścia i moich marzeń. I wszystkiego, czego tak naprawdę pragnę. Teraz, jeśli mnie ktoś ponownie zawiedzie i zrani, to nigdy się nie otrząsnę.
Nie chcę sięgnąć dna rozpaczy, bólu i bezkresnej samotności. Dlatego unikam zbyt pochopnych związków. Nie wiem kiedy, może mi to minie za miesiąc, pół roku, nie wiem, kiedy dokładnie. Po tym dość wymownym monologu i łzach spływających jak grochy po rumianych policzkach Laura nagle zamilkła.
Chłopak sięgnął po jedną z chusteczek z pudełka Velvet rozpieczętowanego na biurku. Zaczął delikatnie osuszać zapłakaną twarz dziewczyny.
- Przestań, proszę, płakać, bo nie mogę znieść, kiedy dziewczyna szlocha.Trafiłaś po prostu na kretyna i palanta! Mogę się z nim rozprawić, jeżeli chcesz, powiedz mi tylko, gdzie mieszka!
- Mirek nie nachodzi mnie. Skończyłam z nim definitywnie. Dlatego nie będzie to konieczne, ale dziękuję ci za szczere chęci stawienia się w mojej obronie.
Tak w ogóle nie lubię, kiedy chłopaki biją się o mnie.
Nagle Laury buzia się rozchmurzyła.
- To może zróbmy w ten sposób- zaproponował jej Patryk. Możemy zaręczyć się w niedługim czasie. Skoro uważasz, że za mało się znamy, to poznamy się bardzo szybko i dobrze. Będziemy spotykać się codziennie. To żaden problem dla mnie, mogę co dzień przyjeżdżać do ciebie.
Po takiej propozycji Patryk wydał się Laurze nieugięty.
- To co, za tydzień będziemy już po zaręczynach, a po miesiącu, dwóch weźmiemy ślub?
- Nie galopuj tak! — krzyknęła dziewczyna. Moi rodzice nie wiedzą nic na ten temat, tak samo twoja rodzina. Nie znam jej. Ty nie znasz mojego ojca, bo jest nieobecny. Tato przebywa w sanatorium nad morzem. Nie wiem, jak zareagują twoi rodzice. Kiedy mnie zobaczą, poznają... Oni na pewno chcą dla ciebie najlepszej kandydatki na żonę.
To nic pewnego, czy mnie zaakceptują, polubią. Tym bardziej że ja nie przypominam ideału.
Laura wcale nie żartowała, była pełna obaw.
- Zamierzam zaraz po powrocie do domu porozmawiać o nas ze swoją matką, bratem i siostrą. A teraz zawołaj swoją mamę do pokoju — poprosił Patryk.


HISTORIA PEWNEJ ZNAJOMOŚCI rozdz. 4

Czekając na zapowiedzianego wcześniej gościa, który, nawiasem mówiąc, sam się wprosił, Laura miała bardzo mieszane odczucia: czy właściwie postąpiła?...
Z jednej strony ogromnie cieszyła się, że nareszcie ktoś ją odwiedzi ze szczerych chęci, z drugiej zaś strony coś podpowiadało jej w głębi duszy, że znowu pakuje się w niezłą kabałę.
Coraz bardziej to nie dawało dziewczynie spokoju.
Fakt, nigdy przedtem nie zawiodła ją intuicja i poczucie zdrowego rozsądku, ale jak miała pogodzić jedno i drugie z nieodpartą tęsknotą za zmianą?... zmianą czegoś więcej w swojej monotonii.
Czuła, że przynajmniej musi spróbować za wszelką cenę odmienić swój los.
Nie lubiła pochopnych decyzji, ale Patryk wydał się jej taki sympatyczny. Potrafił w mig zaskarbić sobie sympatię wśród obcych i wzbudzić zaufanie.
Laura czuła, że chłopak ze Świdnika jest tak zwaną przylepą. Jak się później okazało, nie pomyliła się.
Miał w sobie to coś , czego nie potrafiła w jednym słowie określić. Zastanawianie się nad podjętą już decyzją przerwał nagle dzwonek domofonu.
- O, to chyba Patryk !

- Odbierz, proszę, mamo! — poprosiła dziewczyna.
Kobieta podeszła do domofonu na ścianie i ściągnęła słuchawkę. — Słucham.
- Dzień dobry, czy tu mieszka Laura? — zapytał męski głos.
- Tak, proszę wjechać windą na siódme piętro.
Po czym kobieta nacisnęła klawisz na domofonie. Zadźwięczał dzwonek u drzwi, drzwi się otworzyły i pojawił się chłopak. Ubrany w wytarte spodnie jeansowe z dziurami oraz biały podkoszulek z krótkim rękawem. O bujnej czuprynie jasnoblond. W ręku trzymał bukiecik frezji z maskostką, ukrywając go za plecami.
- Jestem kolegą Laury z CB-radia, nazywam się Patryk Kryszak — przedstawił się kobiecie w przedpokoju.
Na jego widok uśmiechnęła się i odrzekła.
— Bardzo mi miło, jestem mamą Laury. Zapraszam do pokoju córki. Wskazała drewniane drzwi harmonijkowe po prawej stronie. Delikatnie zapukał.
- Proszę wejść. — odpowiedział dziewczęcy głos.
Drzwi się rozchyliły i ujrzała pierwszy raz gościa w okularach o metalowej oprawce.
- Hi! Jestem, jak umówiliśmy się wcześniej. Wow! Jesteś o wiele piękniejsza, niż sobie wyobrażałem.
- Oj, nie nabijaj się ze mnie, bo mogę cię wyprosić-zażartowała, śmiejąc się, Laura.
- Jestem podobna do marchewki. Usiądź, proszę, na fotelu. Wskazała Patrykowi miejsce naprzeciwko.
Patryk przysunął fotel do dziewczyny, siadając wygodnie.
- Aha, to dla ciebie.
Wręczył dziewczynie na przywitanie wiązankę czerwono-różowych frezji z małym jasnozielonym misiem. Miś miał z przodu serduszko z napisem: I LOVE YOU.
Zaskoczona dziewczyna spytała: - Od kiedy to letnią porą są Walentynki?
- Dla nas mogą być codziennie, kochanie — usłyszała odpowiedź.
- Bardzo ci dziękuję, ale ty nie za szybko się ośmielasz? Przecież na nic jeszcze nie przystałam odnośnie do dalszych losów naszej znajomości.
- Oczywiście, że do niczego cię nie przymuszam. Zrobisz, jak uważasz, ale wiedz, że bardzo cię polubiłem, a może i coś więcej… Chyba wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia? - zapytał, spoglądając dziewczynie głęboko w oczy.
- No cóż. Miłość od pierwszego wejrzenia widuje się w filmach albo czyta się o niej w książkach. A w życiu bywa zupełnie inaczej.
- Nie byłaś jeszcze nigdy w życiu zakochana?
Laura próbowała za wszelką cenę zmienić temat rozmowy na inny: o muzyce, książkach, nawet o polityce, która ją nudziła. Byleby tylko nie o jej sprawach sercowych! Patryk jednak powracał do tego samego tematu, nie dając dziewczynie ani chwili wytchnienia.

- Ufff! — odetchnęła biedna dziewczyna. Słuchaj, poznałeś mnie, zobaczyłeś i swoją ciekawość chyba już zaspokoiłeś. Jestem, jaka jestem. Nie mam nic przeciwko temu, żebyśmy oboje zostali kumplami. Kto wie, może z czasem uda się nam zostać przyjaciółmi...
Ale dopiero po jakimś czasie, kiedy się dość dobrze poznamy, nie wykluczam, że możemy zostać parą. Patryk wysłuchał, co miała mu do powiedzenia.

- Rozumiem, że jestem dla ciebie jeszcze zupełnie obcy. Ale... wiesz... wszyscy koledzy naokoło drwią sobie ze mnie. Wszyscy mają kogoś na stałe, nawet są tacy, którzy już pozakładali swoje rodziny, mają żony i dzieci, a ja ciągle sam. Naprawdę mam co do ciebie bardzo poważne zamiary. Na nikim tak bardzo mi nigdy przedtem nie zależało jak teraz właśnie na tobie. Nawet myślę, że nic by się nie stało, gdybyśmy za tydzień po prostu się zaręczyli.

HISTORIA PEWNEJ ZNAJOMOŚCI rozdz. 3

Patryk nie dawał za wygraną. Stawał się coraz bardziej natarczywy wobec nowo poznanej dziewczyny.

- Słuchaj, a może tak spotkalibyśmy się na wizji? — bez ustanku nalegał. Podaj mi swoje namiary, to zaraz do ciebie zadzwonię.

Laura nie przepadała za tak szybkim tempem wydarzeń. Raczej, poznając kogoś, wolała najpierw przyjrzeć się mu obiektywnie, na odległość. Jego stylowi bycia, charakterowi. Przekonać się, jaki ten ktoś ma światopogląd. Jednym słowem, bardziej interesowało dziewczynę, co dana osoba reprezentuje sobą. Bogactwo i urok osobisty, wnętrze, dusza.

Czuła, że robi coś nierozważnego, co jest wbrew jej woli, i później może tego pożałować.

- Nie chciałabym pochopnie odpowiadać ci na to pytanie. Dopiero się poznaliśmy, takie podawanie swojego numeru telefonu przez CB -radio jest wbrew moim zasadom.

W tym samym momencie do pokoju weszła po cichu jej matka i usłyszała wszystko.

Młodzi nadal byli pochłonięci rozmową sam na sam. Laura była odwrócona do drzwi plecami i po prostu nie usłyszała, jak kobieta zaszła ją od tyłu, wychodząc z kuchni.

- Widzisz, ty praktycznie nic o mnie nie wiesz. Nawet myślę, że gdybym ci wszystko o sobie opowiedziała, to nagle zmieniłbyś zdanie i nie chciałbyś się ze mną spotkać.

- To co w tobie jest aż tak straszne?! Ej, nie wyolbrzymiaj! — roześmiał się chłopak.

- Wcale nie wyolbrzymiam i nie żartuję. Raczej teraz mówię całkiem serio. Przykro mi, Patryku, że inaczej to odbierasz.

- Poczekaj, nie uciekaj, proszę! Przeraził się, że dziewczyna wyłącza radyjko. Dopiero teraz uprzytomniła sobie, że za nią stoi mama.

- Jak długo tutaj jesteś? — zapytała zaskoczona.

-Wystarczająco długo, aby ci powiedzieć, żebyś dała jednak temu miłemu chłopcu szansę i podała mu swój numer telefonu.

- Ależ, mamo, przecież ja go dopiero poznałam! Zaraz zechce adres domowy. Nie wiem, kim on jest. Może znowu trafię na podobnego do Mirka albo jeszcze gorszego od niego.

- Córciu, co by to było, gdyby wszyscy chłopcy byli tacy sami jak Mirek? Patrzysz na każdego przez czarne okulary i od razu z góry wszystkich przekreślasz. Nie można postępować w ten sposób w nieskończoność. Opamiętaj się, proszę! Nie bądź taka niedostępna — w dalszym ciągu naciskała matka.

- Hmm... Laura zamyśliła się.

- Jesteś tam jeszcze? Halo! — zawołał błagalnym tonem głosu Patryk.

- Jestem... jestem z mamą, zagadała mnie, wybacz mi, że tak nieoczekiwanie zamilkłam

- odrzekła przywoływana w eterze.

- Masz dziury?

- Mam.

- To wejdź na czterdziestą dziurę.

- Już idę! — odparł z uciechą chłopak.

- Jesteś? — zapytała Laura.

- Jestem, jestem!

- Przygotowałeś sobie kartkę i długopis?

HISTORIA PEWNEJ ZNAJOMOŚCI rozdz. 2

Z zamyślenia o byłym chłopaku oderwał Laurę Iwo.

- Czy mnie słyszysz? Bardzo mi miło jest cię poznać.

- Słyszę cię, kolego. Przepraszam, że tak zamilkłam. Musiałam odejść od swojego mikrofonu. Nagle zadzwonił do mnie domofonem listonosz.

Nie znosiła kłamać, ale musiała na poczekaniu wymyślić jakiś sensowny pretekst.

- Skąd jesteś? — zapytał nowy znajomy.

- Ja? Z Felina.

- A jak masz na imię?

-Laura — odrzekła niepewnie dziewczyna.

- A ty, jak masz na imię? — powtórzyła pytanie.

- Patryk — dolatywał trzask szumów w eterze.

- Break — usłyszeli.

- Proszę break! — Laura odpowiedziała.

- To ja — odezwał się Zygoś. My trzej dziś musimy już kończyć pogawędkę, ale wy nie przerywajcie sobie. Chcieliśmy się tylko pożegnać z wami, życząc wam obojgu miłego dzionka.

Dziewczyna i chłopak podziękowali Zygosiowi, Rychowi i Dymszy.

Po chwili zostali sami na kanale piętnastym.

- Ile masz lat?

- Kobiet nie pyta się o wiek! — oburzyła się Laura.

- Ile masz wiosen? — ponownie zapytał Patryk.

Przepraszam, tak wyrwało mi się znienacka. Mam dwadzieścia pięć lat. Powiedz mi, proszę, ile jesteś ode mnie młodsza lub starsza.

- A jak okaże się, że jestem starsza od ciebie, to co wtedy?

- Wtedy nic się nie stanie, nadal będzie tak miło jak teraz — odparł beztrosko Iwo.

- Okay. Jestem od ciebie troszkę młodsza. Nagle rozległy się w eterze same miłe słówka pod adresem dziewczyny.

Zrobiło się przyjemnie, kiedy nowo poznany chłopak prawił komplementy. Faktem było, że Laura miała piękną modulację i nie była brzydką dwudziestoczterolatką.

Na samym początku ich znajomości komplementy ze strony Patryka wydały się troszkę na wyrost.

- Skoro posiadasz fantastyczny głos, to musisz być bardzo piękna!

- Powiedz mi, jak wyglądasz — zaciekawił się Patryk.

- Mam pełną loków czuprynę jasny blond i niebieskie oczy.

- Masz chłopaka na stałe? — nie dawał jej chwili wytchnienia.

- Książkę piszesz, kolego?!

- Nie za dużo od razu chciałbyś o mnie wiedzieć?! — Laura zareagowała odruchowo.

Nie miała ochoty pakować się z jednej niefortunnie zakończonej znajomości w drugą, nie wiadomo jaką.

Owszem, lubiła porozmawiać, pożartować i pośmiać się z chłopcami, co nie znaczyło wcale, że stroniła od koleżanek, ale one przeważnie były już mężatkami, niektóre młodymi matkami. A inne wolały rozmawiać na CB-radiu tylko ze swoimi sympatiami.

Nie przepadała za bezpośrednich relacji z dziewczynami. Czuła się wtedy jak piąte koło u wozu.

Obojętnie czy było to już małżeństwo z malutkim dzieckiem, czy dopiero narzeczeństwo.

Fakt, podobnie jak wszystkim wokół, Laurze także doskwierała samotność. Może nawet częściej niż innym. Jednak dziewczyna nigdy nie narzekała na to i nigdy nikomu się nie żaliła.

Raczej dusiła wszystko w sobie, bacznie trzymając język za zębami. Nie chciała niczyjej litości, drwin.

Nie chciała narażać się na wyśmianie. Nie zniosłaby, żeby ktoś sobie zrobił ubaw po pachy z tego, co czuła. Ogromnie obawiała się zabrnąć o jeden krok za daleko.

Laurze nie pierwszy i nie ostatni raz zarzucano tchórzostwo, a nawet to, że jest innej orientacji.

Dziewczyna zawsze stanowczo zaprzeczała głupim domysłom i plotkom.

Tłumaczyła to tym, że ma dużo czasu i nie trafiła jeszcze na odpowiednią osobę w swoim życiu. Bardzo zależało jej na tym, aby był to człowiek godny zaufania, bez wątpienia odpowiedzialny, troskliwy. Ktoś, przy kim wszędzie poczułaby się bezpiecznie, pewnie. Ktoś, kto zaakceptowałby ją i pokochał taką, jaką naprawdę była.

Proza życia pisała niestety zupełnie co innego w tym scenariuszu.

Windą do raju 15

  Sonia, drugi dzień nie odzywała się do męża, nie lubiła strzelać fochów przed Arturem. Przez napaść i rękoczyny, jakich się dopuściła Bian...