Laura poczuła się jak w potrzasku. — Ty chyba zwariowałeś albo masz gorączkę?!
- Tak, całkowicie zwariowałem na twoim punkcie!
- Ja naprawdę bardzo krótko i słabo cię znam, a ty, Patryku, wyskakujesz mi w dzień zapoznania z takimi deklaracjami i dalekosiężnymi planami. Przecież to absurd!
- Ale...
- Nie, nie przerywaj mi teraz w tym, co chcę ci powiedzieć. Zaledwie miesiąc temu zerwałam z kimś, kto miał bardzo wybuchowy i porywczy charakter. Byłam zmuszona z nim zerwać, bo okazał się bardzo opryskliwy i zdarzyło mu się nawet podnieść rękę, żeby mnie uderzyć prosto w twarz. Tłumaczył się, że to pierwszy raz i ostatni zarazem. Po prostu nie zapanował nad sobą. Nie chciałam czekać na jego poprawę i ryzykować, że to się powtórzy. Miałam z Mirkiem bardzo wiele cichych dni. Siedzieliśmy w milczeniu, patrząc na siebie, bo jego dosłownie wszystko, co powiedziałam, wkurzało.
Z reguły bardzo źle znoszę rozstania z kimś, w zasadzie to coraz gorzej. Ogromnie się przywiązuję. Zrozum, proszę, obecnie bardziej niż kiedykolwiek potrzebuję przyjaźni.
Wytchnienia od typowych randek z chłopcami. Muszę jakoś się pozbierać. Dojść do siebie.
A to wymaga nieco więcej czasu. Inaczej, jeśli mi znowu nie wyjdzie z tobą, to już będzie definitywny kres mojego szczęścia i moich marzeń. I wszystkiego, czego tak naprawdę pragnę. Teraz, jeśli mnie ktoś ponownie zawiedzie i zrani, to nigdy się nie otrząsnę.
Nie chcę sięgnąć dna rozpaczy, bólu i bezkresnej samotności. Dlatego unikam zbyt pochopnych związków. Nie wiem kiedy, może mi to minie za miesiąc, pół roku, nie wiem, kiedy dokładnie. Po tym dość wymownym monologu i łzach spływających jak grochy po rumianych policzkach Laura nagle zamilkła.
Chłopak sięgnął po jedną z chusteczek z pudełka Velvet rozpieczętowanego na biurku. Zaczął delikatnie osuszać zapłakaną twarz dziewczyny.
- Przestań, proszę, płakać, bo nie mogę znieść, kiedy dziewczyna szlocha.Trafiłaś po prostu na kretyna i palanta! Mogę się z nim rozprawić, jeżeli chcesz, powiedz mi tylko, gdzie mieszka!
- Mirek nie nachodzi mnie. Skończyłam z nim definitywnie. Dlatego nie będzie to konieczne, ale dziękuję ci za szczere chęci stawienia się w mojej obronie.
Tak w ogóle nie lubię, kiedy chłopaki biją się o mnie.
Nagle Laury buzia się rozchmurzyła.
- To może zróbmy w ten sposób- zaproponował jej Patryk. Możemy zaręczyć się w niedługim czasie. Skoro uważasz, że za mało się znamy, to poznamy się bardzo szybko i dobrze. Będziemy spotykać się codziennie. To żaden problem dla mnie, mogę co dzień przyjeżdżać do ciebie.
Po takiej propozycji Patryk wydał się Laurze nieugięty.
- To co, za tydzień będziemy już po zaręczynach, a po miesiącu, dwóch weźmiemy ślub?
- Nie galopuj tak! — krzyknęła dziewczyna. Moi rodzice nie wiedzą nic na ten temat, tak samo twoja rodzina. Nie znam jej. Ty nie znasz mojego ojca, bo jest nieobecny. Tato przebywa w sanatorium nad morzem. Nie wiem, jak zareagują twoi rodzice. Kiedy mnie zobaczą, poznają... Oni na pewno chcą dla ciebie najlepszej kandydatki na żonę.
To nic pewnego, czy mnie zaakceptują, polubią. Tym bardziej że ja nie przypominam ideału.
Laura wcale nie żartowała, była pełna obaw.
- Zamierzam zaraz po powrocie do domu porozmawiać o nas ze swoją matką, bratem i siostrą. A teraz zawołaj swoją mamę do pokoju — poprosił Patryk.