wtorek, 27 czerwca 2023

HISTORIA PEWNEJ ZNAJOMOŚCI rozdz. 17

- Bardzo dobrze, nawet wolę, żebyś sam wybrał konkretną datę naszych zaręczyn i ślubu kościelnego — odrzekła Laura.
- Przy waszych zaręczynach nie będzie naprawdę nikogo z twojej rodziny, Patryku? — spytała matka dziewczyny.
- Nikt z mojego domu nie może się dowiedzieć, kiedy odbędą się moje zaręczyny z Laurą, ani kiedy i gdzie odbędzie się nasz ślub, bo nigdy nie doszłoby do zawarcia związku małżeńskiego państwa córki — odparł ze smutkiem Patryk.

- Dlaczego tak sądzisz? — spytała zdziwiona dziewczyna.
- O! Znam bardzo dobrze swoją matkę i doskonale wiem, do czego ona byłaby zdolna — zapewniał Patryk. Mogłaby nasłać do kościoła albo prosto do waszego domu na przykład policję.
-Żartujesz? — roześmiała się matka Laury.
- Wcale nie miałem zamiaru żartować ani wyolbrzymiać, proszę pani.

Czas upływał w mgnieniu oka. Dziewczyna, czekając na dzień swoich zaręczyn, marzyła wbrew pozorom o bardzo skromnym, cichym ślubie. Przeciwnego zdania byli jej rodzice. Jednak ona chciała ich zawczasu przekonać, że to ona ma rację.
- Mamo, z mojego punktu widzenia najlepiej będzie, jak zaprosi się moich rodziców chrzestnych, najbliższą rodzinę taty i twoją — zaproponowała Laura.
Wystarczy w zupełności skromny obiad z dwoma tortami. Nie musicie nawet orkiestry zamawiać. Czego nam więcej potrzeba? Zaprosimy całą masę osób, to zaczną dociekać, co z rodziną Patryka, a przede wszystkim naszych wzajemnych relacji. Wyobraź sobie, jak wtedy Patryk się poczuje w tym szczególnym dniu. Przypuszczam, że wcześniej czy później będzie zmuszony do tego, aby zerwać całkowicie kontakt z własną rodziną... kiedy oczywiście sytuacja postawiona na ostrzu noża nie ulegnie po naszym ślubie poprawie. No i nam również będzie niezręcznie z tego powodu.

Matka wysłuchała do końca argumentów córki.
- To, co mówisz, jest okropne! Faktycznie, masz rację. Postaram się jeszcze dziś wieczorem porozmawiać na ten temat z ojcem. Natomiast teraz weź notes z zapisanymi telefonami i adresami, poszukaj, proszę, numeru telefonu do matki ojca i zadzwoń do niej koniecznie.
- Po co, mamo?
- Przecież za kilka dni będą twoje zaręczyny, jesteś najstarszą wnuczką mojej teściowej i wypadałoby, córciu, żebyś ją osobiście zaprosiła.
- Znakomity pomysł! Na pewno twoja babcia bardzo się ucieszy z takiej niespodzianki — odezwał się wychodzący z kuchni ojciec dziewczyny. Laura nie szukając wcale notesu, podniosła słuchawkę i z pamięci wykręciła numer: 525-84-98. Po chwili Laura usłyszała w słuchawce głos staruszki.

— Słucham, kto mówi?
- Cześć, babciu!
- Cześć, wnusiu! — odrzekła starsza kobieta.
- Co słychać? Kiedy przyjedziesz z rodzicami do mnie na wieś? — zapytała.
- Jeszcze nie wiem, babciu, ale dzwonię do ciebie, żeby ci powiedzieć, abyś ty nas zaszczyciła swoją obecnością w najbliższą sobotę rano, ósmego maja — poinformowała dziewczyna.
- Bardzo ci dziękuję, kochana Lauro, za to zaproszenie, ale dlaczego akurat tego dnia?
- Dlatego, kochana babciu, że mam zaszczyt poinformować cię o tym, że wkrótce wychodzę za mąż. A w sobotę odbędą się moje zaręczyny z Patrykiem, którego poznasz osobiście.
Staruszka wzięła to za żart

— Dziecko drogie, co ty pleciesz?
- Babciu, jestem poważna, jak nigdy dotąd. Przyjedziesz do nas?
- Postaram się, ale nie obiecuję ci tego na sto procent, bo niezbyt dobrze się ostatnio czuję, to już siedemdziesiąt pięć lat. A teraz, daj mi, proszę, do telefonu swojego tatę.
- Dobrze, babciu, pozdrawiam i czekam do soboty, bądź zdrowa jak ryba. Pa!
- Ok, postaram się — odrzekła staruszka.
Dziewczyna zawołała ojca i oddała mu słuchawkę.
- Tato, babcia nie wierzy, że wychodzę za mąż.
- Dzień dobry, mamo. Tak, to prawda. To nie jest żart.
Od kiedy Patryk wyznał Laurze, że jest zmuszony przyjeżdżać do niej autobusem na gapę, jej matka postanowiła sfinansować mu kilka biletów, o czym nie wiedział ojciec dziewczyny. Patryk oczywiście wciąż obiecywał Laurze i jej matce, że jeśli wszystko ustabilizuje się i zamieszkają po ślubie razem, to natychmiast zwróci pieniądze co do grosza.
Kobieta nie mogła pozwolić na to, aby przyjechał zaręczyć się z jej jedyną córką jak oberwaniec. Kupiła mu nową białą koszulę polo z krótkim rękawem wraz z granatowymi skarpetkami, których z początku nie chciał przyjąć, niestety, nie miał innego wyjścia.
Nie chciał przynieść wstydu Laurze przed jej babcią. Nadeszła sobota, ósmego maja.
Kiedy dziewczyna robiła sobie make-up przed lusterkiem stojącym na biurku, nieoczekiwanie podeszli do niej rodzice. Kobieta trzymała w ręku małe białe zawiniątko.
- Lauro... — odezwał się pierwszy ojciec.
- Tak, słucham cię, tato.
- Rozmawialiśmy z mamą o twoich dzisiejszych zaręczynach i doszliśmy wspólnie do wniosku, że Patryk pojawi się lada chwila bez pierścionka zaręczynowego. No i… — przerwał, obawiając się, jak zareaguje córka.
- No mów, śmiało. Przecież to ty wpadłeś na pomysł! — ponaglała go żona, trącając go przy tym w łokieć.
- Co takiego ważnego chcecie mi powiedzieć? — dociekała córka, odwracając wzrok od lustra.

Brak komentarzy:

Nieżyt dorosłości

  Nie każda matka jest matką. Nie każda miłość jest miłością macierzyńską, bo miłość Matki do dziecka bywa męczeńska. Można kochać nad ...