sobota, 11 listopada 2023

Cienie i blaski rozdz. 62

Tego dnia Adrian  nie miał  nic do roboty w biurze. Siedział przed komputerem i grał w bilard. Nagle na biurku zadzwonił  telefon. Wyświetlił się obcy numer. Sięgnął po telefon, by odebrać:

- Tak, słucham.  Dzień dobry!
- Cisza, słychać było czyjś oddech.

- Kto mówi? —   zapytał.

- Czy mogę rozmawiać z panem Adrianem? — usłyszał niepewny głos kobiecy.

- To ja — uśmiechnął się.

- Mam na imię Jagoda. Dzisiaj nie będzie mnie na czacie, nie poklikamy.

-  A,  to ty. A co się stało? — zaniepokoił się Adrian.

- Nie wiem, nie znam się. Przy uruchomionym komputerze wyczuwam swąd spalenizny. Skrzynia komputera grzeje się — odrzekła Jagoda.

- Trzeba wiatrak wymienić  — poinformował Adrian.

- Ale ja nie mam do wymiany nowego wiatraka  — odrzekła smutno Jagoda.

-  Nic nie szkodzi. Przywiozę nowy wiatrak i jeszcze przed wymianą odkurzę ci w środku całą skrzynię komputerową. Tylko podaj mi swój adres.

- Ok, weź coś do pisania.  — zgodziła się Jagoda.

-  Czy mogę przyjechać do ciebie tak o osiemnastej? — zapytał Adrian.

- Tak, oczywiście!  — ucieszyła się Jagoda.

- To jesteśmy umówieni  — potwierdził Adrian.

Chłopak, nie zwlekając ani chwili dłużej, wyszedł  do magazynu i znalazł wiatrak do komputera. Kolega siedział przy drugim biurku.

- Słuchaj,  muszę teraz wyjść z biura na jakieś półtorej godziny. Jadę naprawić klientowi komputer. Jakby ktoś mnie szukał i chciał się ze mną skontaktować, to przekaż, że jutro będę.

- Nie ma problemu,  idź, idź  — odparł wspólnik.
Adrian wyszedł z pracy, wsiadł do auta, odpalił i odjechał.

Siedząc za kierownicą, przypomniała mu się pogawędka na czacie z Jagodą na temat miłości od pierwszego wejrzenia. Sam podjął w dyskusji z nią ten wątek. Opowiadał o dziewczynie, z którą spotkał się raz na mieście. Miała jakieś dziewiętnaście lat. Oszalała na jego widok, zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia. Mimo że on  był w wieku trzydziestu czterech lat. Mogła być jego córką. Później bardzo długo go nachodziła, wydzwaniała do niego, pisała natrętne sms-y.
Jagoda odpisała mu, że nie wierzy w miłość od pierwszego wejrzenia. To  jakiś wymysł, brednia!
—  parsknęła śmiechem po przeczytaniu tej historii na czacie. Adrianowi wcale nie było do śmiechu.
Zbliżał się pod adres zapisany na kartce. Spojrzał przed siebie na odbicie w lusterku. Niewątpliwie był bardzo przystojnym, atrakcyjnym dla kobiet mężczyzną,  ale kochał tylko Beatę. Nadszedł moment, gdy los chciał zetknąć go oko w oko z Jagodą, której nie widział na oczy. Klikali z sobą w wirtualnym świecie codziennie przez dwa miesiące, a Jagoda nie ujawniała przez tyle czasu jemu nawet swojego imienia. Musiała mu zaufać w ciemno. 

czwartek, 9 listopada 2023

Cienie i blaski rozdz. 61

Podobny pogląd na różne sprawy i los pełen porażek w życiu osobistym zbliżał ich do siebie. Jagoda nie była pewna, czy to przypadek, czy po prostu przeznaczenie. Nagle od dawna hałasujący wentylator karty graficznej zaczął się zacierać. Wcześniej Jagoda próbowała zgłosić to do serwisu komputerowego, ale usłyszała przez telefon tylko: „Cooo? Znowu coś spartoliłaś w swoim komputerze?” W słuchawce usłyszała gromki śmiech informatyka wspólnika.
- Nie, proszę pana, tym razem nic nie zepsułam. Naprawdę coś podejrzanego dzieje się w moim komputerze — przekonywała.
Prosząc o pomoc informatyka przy włączonym sprzęcie komputerowym, wyczuwała ulatniający się swąd spalenizny, topiącej się gumy i plastyku. Mężczyzna z serwisu komputerowego był wściekły i za każdym razem złośliwie odkładał na bok słuchawkę, żeby utrudnić Jagodzie dodzwonienie się. Kiedy Jagoda się dodzwoniła, stanowczo odmawiał przyjazdu i naprawy komputera, twierdząc, że nie ma czasu. Jagodzie było bardzo przykro, że została zignorowana.
Przypomniała sobie rozmowę na czacie z Adrianem:
„Pamiętaj, jakbyś potrzebowała pomocy, zawsze możesz liczyć na mnie w trudnych chwilach”. Miała wszystko zapisane w notesie, nazwisko Adriana, numer telefonu do biura, adres mailowy do pracy. Jednak coś ją nagle powstrzymywało od dzwonienia. Wszystko o niej wiedział.
Boże! Po co się mu zwierzałam? — pomyślała w duchu.

Cienie i blaski rozdz. 60

wiersz pt. DUCH

Wnikasz w moje myśli niczym duch
Wnętrze duszy moje widząc w negliżu
Dotykasz nie swoich snów i nie mam
Przed Tobą już żadnych tajemnic

Znasz każdy gest i sekret ukryty
Przed Twoim wzrokiem sokolim
Już nic nie ukryję rozumiemy się
Bez słów i zbędnych ceregieli

Dotykasz mojej rany która bardzo krwawi
Pomimo upływu lat tylko Ty Jesteś
Lekarzem opatrującym moje rany
Nikt nie zdołał wcześniej mi pomóc

Nagle odchodzisz ode mnie
Bez słowa „żegnaj” i znów legło
W gruzach całe to odbudowanie
Tęsknię nieraz za długimi rozmowami

Razem sam na sam z Tobą brakuje mi ich
Które były najlepszym antidotum dla mnie
Na samotne i smutne dni gdy świat był
Jak kolorowa tęcza przed burzą na długo

Adrian sprawiał wrażenie bardzo wrażliwego człowieka. Starał się za wszelką cenę odkryć ukryty na dnie duszy Jagody sekret. Chwilami. Jagodę przerażała jego bystrość, wnikliwość, drążenie słowa po słowie. Sprawiał, że mogła w nieskończoność przelewać wszystkie myśli na czacie. Był przy tym bardzo delikatny, cierpliwy, wyrozumiały. Jagoda nawet nie zorientowała się, kiedy zaczęła się przed Adrianem otwierać, częściej się uśmiechać, kiedy poczuła się bardziej wyluzowana. Nie obawiała się niczego, a Adrian po przeciwnej stronie monitora nie ponaglał ani do niczego jej nie przymuszał. Jednocześnie co jakiś czas powracał jak bumerang do tego samego tematu. Zdarzały się sytuacje, które były dla Jagody nie do zniesienia. Krótkie odpowiadanie na bardzo trudne pytania „tak”, „nie” lub „nie wiem”, było dla niej bardzo wyczerpujące, ponad jej siły. Jednak chłopak miał w sobie to coś, co przyciągało ją jak magnes i nie była w stanie mu się oprzeć. Potrzebowała po prostu przyjaciela, który by stworzył jej poczucie bezpieczeństwa, pewność siebie. Jagoda nieraz odnosiła wrażenie, jakby Adrian dotykał jej poranionej duszy. On natomiast zdawał sobie sprawę, że musi być to coś bardzo wstrząsającego, ponieważ przy każdej próbie otworzenia się przed nim Jagoda milkła i chowała się jak ślimak w muszli. Bardzo się lękając, zastanawiała się, kim on jest naprawdę. Adrian zapewniał ją, że pragnie tylko jej pomóc. Od jakiegoś czasu bardzo się męczyła, zamykając się w sobie coraz bardziej i bardziej, aż do utraty tchu. Nie miała pojęcia, jak ten chłopak domyślił się, że coś z nią jest nie tak. Przez tyle lat nikt poza nim tego nigdy nie zauważał. Jagoda słyszała gdzieś kiedyś, że na świecie istnieją bratnie dusze. Kto wie, może ona i on byli takimi dwiema bratnimi duszami.
Nie będąc wobec siebie ani siostrą, ani bratem, łączyło ich to, że oboje byli jedynakami.

wtorek, 7 listopada 2023

Cienie i blaski rozdz. 59

 Z niespełnionych marzeń pozostały tylko powtarzające się nocami sny. Jagoda widywała w nich tę samą postać. Niestety, nie mogła nigdy dostrzec rysów twarzy na jawie, ale wiedziała, że ta osoba ze snu musi być jej ideałem mężczyzny. Był to szczupły, dość wysoki brunet, otulający ją czule swoimi ramionami. Uśmiechając się, karmił dziewczynę mandarynkami. Ten sen powtarzał się jej co jakiś czas.
Był tak rzeczywisty, że zaraz po przebudzeniu nachodziła ją nostalgia. Jagoda niebawem bardzo go polubiła,  ten sen stał się dla niej odskocznią od codzienności. Na jawie czuła się bezpieczna i szczęśliwa. Banalne, prawda? Jednak prawdziwe.
Wierzyła w moc marzenia sennego, to było coś więcej. Mężczyzna powracający na jawie był z natury  bardzo tolerancyjny, wyrozumiały, prawdomówny, odpowiedzialny, o dobrym sercu. Abstynent i  domator w jednej osobie.
Pewnego zimowego dnia Jagoda z nudów weszła na czat do pokoju regionalnego „Włocławek”. Tam jak zwykle dziewczyny z chłopakami na ogólnym rozprawiali o dyrdymałach.  Cześć wszystkim! Czy mogę wiedzieć, w jakim mniej więcej jesteście wieku?  — napisała. Eeee tam,  nie wzbudziła niczyjego zainteresowania. Zupełna cisza,  jak makiem zasiał. Już miała stamtąd odejść,  aż nagle ktoś odpisał.  Tutaj rozmawiają same małolaty, po trzynaście i piętnaście  lat.
Jagoda podziękowała i miała już się wylogować z czatu.  Na monitorze jej komputera wyskoczyło nagle okienko. Adrian zaprasza cię do rozmowy na prv.
Miała trzy wyjścia: odmówić, przyjąć zaproszenie albo zignorować. Długo się nie zastanawiając, kliknęła kursorem myszy na „tak”.  Adrian, mając w klawiaturze wciśnięty klawisz CAPS, zapytał:
— Szukasz tutaj kogoś?
- Już idę stąd, tylko tak z ciekawości zapytałam, ale nie krzycz na mnie już,  proszę!
Nowy rozmówca odpowiedział zdziwiony:
 - Wcale na ciebie nie krzyczę. Nie wyganiam cię z czatu.  Zapytałem tylko z czystej ciekawości, bo wydałaś mi się taka jakaś zalękniona.
Było to prawdą, ale Jagoda nie chciała się do tego przed nim przyznać.
- Właśnie, że krzyczysz na mnie, bo piszesz do mnie wielkimi literami — powtórzyła.
- Ok, już przestaję  —  odpisał Adrian.
Od słowa do słowa wywiązała się między nimi bardzo długa rozmowa. Adrian wydał się Jagodzie miłym i  inteligentnym facetem na poziomie. Nie to co większość młodzieży na czacie regionalnym „Włocławek”. Chamstwo, draństwo i obłuda! To,  co jej akurat odpowiadało to to, że nie wypytywał jej, gdzie mieszka, w jakim jest wieku  i jak ma na imię.
To już stawało się dla Jagody oklepane,  wręcz nagminne. Przez to przy wstępnych rozmowach czuła się zaszczuta pytaniami. Odtąd nowo poznany rozmówca  codziennie o dziesiątej rano pojawiał się na czacie, aby popisać z tajemniczą nieznajomą.

niedziela, 5 listopada 2023

Cienie i blaski rozdz.58

 

Z dnia na dzień stawało się to obsesją, którą dziewczynie zgotował podstępnie zły los.  Jagoda chciała za wszelką cenę uwolnić się od niej, ale jak do tej pory bezskutecznie. Cały czas zastanawiała się nad tym, jak wyrwać się z własnych szponów mrocznej przeszłości. Była już nie tylko dorosłą kobietą, ale i emocjonalnie dojrzałą, która powinna samodzielnie rozwiązywać problemy. Borykała się z nimi, niepotrzebnie oglądając się za siebie, jakby wierzyła naiwnie, że w ostatniej chwili ktoś ją w tym wyręczy. Jednak nikt taki nie pojawiał się na horyzoncie jej życia. Dziwny wewnętrzny głos w głębi duszy i serca krzyczał:  Pomocy! Ratunku! Niestety,  słyszała go tylko Jagoda, wewnątrz  siebie. Ten krzyk pojawiał się coraz częściej i nawiedzał podświadomie Jagodę jak  nieproszony gość, przeszywając ją do szpiku kości. 
 Z początku niejednokrotnie próbowała go zignorować, lecz on stawał się coraz bardziej nie do zniesienia. Dziewczyna była bezsilna. Jeszcze te notorycznie powtarzające się pytania. Jak to się stało, że jesteś samotna? Dlaczego jesteś samotna? Kiedy odpowiadała pierwszy, drugi, trzeci raz,  zdawało się to Jagodzie całkiem naturalną rzeczą, ale przy pięćdziesiątym którymś czy setnym razie zaczynało ją męczyć takie klikanie znanych jej na pamięć odpowiedzi, które kojarzyły się jej z przesłuchaniem na komisariacie policji. Zazwyczaj były one krótkie, treściwe i rzeczowe. Najprostsza odpowiedź brzmiała, że jeszcze nie spotkała na swojej drodze tego jedynego.
Po drugiej stronie monitora odbierano to ze strony Jagody jako nadmierną wybredność, że przebiera w mężczyznach jak w ulęgałkach. Natomiast ona nawet chcąc dokonać jakiegokolwiek ostatecznego wyboru, nie miała po prostu w kim wybierać.

Cienie i blaski rozdz. 57

  Upłynęło jedenaście lat, przez ten czas Jagoda zmieniła miejsce zamieszkania, zrezygnowała z pracy w salonie fryzjerskim COSMETICSOMBRE. Przeprowadziła się do dużego miasta. Odkąd pojawiła się na czacie Onet, sama nie wiedziała,  czego lub kogo szuka w wirtualnym świecie. Błąkała się bez sensu i celu jak zabłąkana owieczka. Dziewczyna nie wiedziała, czego pragnie tak naprawdę od życia. Miała niestety ograniczony dostęp do Internetu. Gdzieś na dnie jej podświadomości drzemało coś telepatycznego. To coś było jak magnes, przyciągało ją coraz bardziej i bardziej, pomimo licznych incydentów ze strony notorycznych erotomanów. Na początku Jagoda irytowała się na widok ich nicków i milkła. Niczego to nie zmieniało i musiała w końcu wziąć  sprawy w swoje ręce,  by pokonać taką samą strategią przeciwników,  kiedy znienacka zostanie zaatakowana.  Wystarczyło użyć dwóch, trzech słów wulgarnych i już osobnika nie było w pokoju podczas prywatnej rozmowy na czacie.
Ha! Jakie to było proste!  — pomyślała. Jagoda nie oceniała wszystkich jedną miarą.
Owszem,  poznała kilka fajnych osób, ale to nie było to, czego oczekiwała. W głębi duszy odczuwała tajemniczą tęsknotę za czymś, czego nigdy nie miała. To coś było Jagodzie raczej obce, choć dla większości ludzi całkiem normalne i oczywiste.
Miała wrażenie, że sięga samego dna samotności, bezsensu istnienia.  Pustka rozsadzała ją na wskroś. Jagoda nie potrafiła już   jak dawniej marzyć. Bywały chwile, kiedy nic ją nie cieszyło. Klikała na czacie, udając szczęściarę. Tak naprawdę stała w tym samym miejscu od lat, uziemiona,  w martwym punkcie — w dalszym ciągu zamknięta w sobie jak żółw w grubym pancerzu.
Tkwiła w takim stanie ducha i nie było jej wcale z tym dobrze. Wręcz przeciwnie,  z roku na rok czuła, że ogromnie to ją przytłacza.  Po prostu dusiła się w tym wszystkim. Żyła wciąż przeszłością, wspomnieniami sprzed lat. 

sobota, 4 listopada 2023

Cienie i blaski rozdz. 56

 Jagoda miała mnóstwo czasu na różne przemyślenia dotyczące swojego życia, na wyciąganie odpowiednich wniosków i na analizę tego, co się do tej pory wydarzyło.
Nie chodząc na randki, a nawet spotkania koleżeńskie, wyciszyła się na pewien czas. Jagodzie na początku odpowiadał  taki spokój domowego zacisza.  
Świat wspomnień, chwil wspólnie spędzonych z dziadkiem i babcią, których bardzo kochała, był dla niej w pewnym sensie azylem. Szara rzeczywistość  przeplatała się z pracą w COSMETICSOMBRE i powrotami do domu.
W weekendy przesiadywała godzinami nad lekturą harlequinów.  Każdy romans,  w przeciwieństwie do historii  życia Jagody,  kończył się happy endem.
Koleżanki Jagody wychodziły za mąż, rodziły dzieci, a ona nadal była singielką. Młode mężatki patrzyły zawistnym okiem na Jagodę wolnego stanu, bez zobowiązań i odpowiedzialności, a ona – obserwując swoje rówieśniczki – zaczynała skrycie zazdrościć im, że miały kogoś bliskiego, prawdziwą miłość, tego, jakie były szczęśliwe w gronie najbliższych.
Zdawała sobie sprawę, że życie w pojedynkę nie jest dla niej. Nie widziała sensu w egzystencji samotnika, żeby nim być Jagoda musiałaby być  samolubem i egoistką, zapatrzoną wyłącznie w siebie. Czuła, że tego nie chce i nie potrafi tak żyć.
Najgorsze było przed nią.  Jak pokonać traumę?  Jak przezwyciężyć strach i wstręt do mężczyzn?  Jagoda bała się, że świat mężczyzn w połączeniu z seksem może być dla niej czymś wywołującym awersję.  Wiedziała, że osoby  takie jak ona, po traumatycznych przejściach, chodzą na terapię do psychologa, ale ona pragnęła samodzielnie zmierzyć się ze swoimi problemami.
Nie miała ochoty na ujawnianie swoich przeżyć przed kimkolwiek obcym. Jagoda była przekonana, że nie zrozumie tego nikt, kto nie doznał upokorzenia przekroczenia strefy intymności wbrew własnej woli.
  Napad i naruszenie godności Jagody przez Dobromira spowodowało, że dziewczyna zaczęła coraz bardziej zamykać się w sobie.
Miała coraz większe opory w okazywaniu i wyznawaniu uczucia sympatii.  Im była starsza, tym większą skupiała na sobie uwagę otoczenia z tego właśnie  powodu.  
  Nie zdawała sobie sprawy, jak długo to potrwa i ile będzie ją to w życiu kosztować.
W końcu  była pewna, że musi się udać za którymś razem wyjść na prostą. Dziewczyna  nie wiedziała, co ją jeszcze czeka w najbliższej przyszłości.

piątek, 3 listopada 2023

Cienie i blaski rozdz. 55

 wiersz pt. BLOKADA


Nie zdradzony nikomu sekret.
W ukryciu zaklęta cisza.
Poczucie winy w parze ze wstydem.

Z nieuzasadnionego powodu.
Strach odbiera duszy spokój.
Zakneblowane milczeniem usta.

Coraz mniej i mniej odwagi.
W tył zwrot każda myśl się cofa.
Słowo zgrzyta, grzęźnie w gardle.

 

 Po jakimś czasie Dobromir Zbrodniarz zwolnił się z pracy w charakterze kaskadera i wyjechał, przepadł bez wieści. Przyniosło to ulgę Jagodzie, która sama poważnie zastanawiała się nad zmianą pracy i wyjazdem na stałe do Włocławka. Niestety, jej stan psychiczny nie ulegał poprawie. Najgorsze w sytuacji, w jakiej się znajdowała, było właśnie to, że nie miała przed kim się otworzyć i wypłakać. Babcia dziewczyny wróciła ze szpitala, ale lekarze nie dawali jej szans na długie życie. Niewskazane było narażać staruszkę na stres i silne emocje.
Starsza kobieta wyraźnie dostrzegała zmiany w zachowaniu wnuczki i domyślała się, że musiało coś się stać. Wielokrotnie próbowała porozmawiać z nią o tym, co ją trapiło, ale Jagoda stanowczo unikała poważnych rozmów z babcią. Dziewczyna bardzo bała się o jej zdrowie i życie.
Jak każdy w trudnych chwilach swojego życia – Jagoda potrzebowała porozmawiać z kimś, komu ufała i z kim czuła się bezpiecznie – o tym, co jej nie dawało spokoju, z czym się zmagała i co przeżywała. Matka Jagody zwykle była zabiegana, zajęta sprawami dnia codziennego, więc próby nawiązania rozmowy ze strony córki odkładała na później. Uważała, że to, o czym córka chce porozmawiać, może zawsze poczekać.
Jagodę przerażało to, że matka, zamiast ją do końca wysłuchać, nagle przerywała jej w pół słowa, zaczynając oceniać i wytykać jej błędy. A Jagoda i tak odczuwała coraz większe wyrzuty sumienia. Obwiniała głównie samą siebie za to, że mogła wszystko przewidzieć i zapobiec temu zawczasu, nie dopuszczając Dobromira do karygodnego czynu.
Dziewczyna chciała czy nie, była pozostawiona w tej sytuacji samej sobie.
Babcia Jagody doznała udaru mózgu, karetka pogotowia zabrała ją do szpitala na oddział neurologii. Starsza kobieta przez siedem dni leżała pod tlenem, mając podłączoną aparaturę i będąc nieprzytomną. Śmierć staruszki jeszcze bardziej przygnębiła Jagodę, nie spodziewała się też, że odejście babci tak bardzo wpłynie na pogorszenie się jej sytuacji.

środa, 1 listopada 2023

Cienie i blaski rozdz. 54

 Nagle w przyśpieszonym tempie powróciły wspomnienia sprzed roku, to był Dobromir Zbrodniarz. Czego on jeszcze chce? — Jagoda wpadła w panikę.
- Pomyłka! — odburknęła rozmówcy i się rozłączyła. Po chwili znów rozdzwonił się telefon.
Jagoda, nie odpowiadając nic, odebrała połączenie i włączyła w telefonie dyktafon.
- Nie rozłączaj się, proszę, wysłuchaj mnie — prosił Jagodę.
- Chcę cię przeprosić za to, jak bardzo cię skrzywdziłem, jesteś wyjątkową kobietą, której nie jestem godny. Wybaczysz mi? Bardzo żałuję tego, jak cię potraktowałem. Dobrze zrobiłaś, że walczyłaś, że się nie poddałaś.
- Co mi z tego, że mówisz mi to teraz? Czy ty wiesz, o co mnie prosisz? Myślisz, że zwykłe „przepraszam" i pieprzone kwiatuszki od ciebie są w stanie naprawić to, co mi zrobiłeś?
— zapytała Dobromira z wyrzutem.
- Nie masz pojęcia, z czym się przez ciebie borykam! Nie wiesz, jak zrujnowałeś mi życie i masz jeszcze czelność do mnie dzwonić! — Jagoda rozpłakała się przy telefonie.
- Pozwól, proszę, a naprawię to, co uczyniłem — prosił skruszony Dobromir.
- Lepiej trzymaj się ode mnie jak najdalej, bo nie ręczę za siebie! Rozumiesz?! Zrozum, że ani ty, ani żaden inny mężczyzna nie jest w stanie mi pomóc. To, co przeżywam przez ciebie, jest silniejsze ode mnie — mówiąc to cały czas z podniesionym tonem głosu, Jagoda rozłączyła się.
Musiała się szybko uspokoić, będąc rozdygotaną do granic wytrzymałości, bo pojawiały się pierwsze klientki w salonie fryzjerskim.

Cienie i blaski rozdz. 53

 wiersz pt. STRACH

 

Zamknięta w myślach i własnym przekonaniu
Nie ufasz nikomu na wszystkich patrząc z grozą
Zdławiony uśmiech moknie w deszczu łez kropli

Przeraża fonią strun głosowych wykrzyknik w słowie
Capsem wytrzeszcz oczu napisanemu snuje oczopląs
Zaprzeczając kręcisz głową strach ciężko ujarzmić

Tłumiąc w sobie nie pozwalasz nikomu pomóc
Lęk jest silniejszy i kolejne cierpienie
Podświadomie wegetujesz w dybach blokady
Żyjąc w niepewności zamiast unicestwić psychozę

Tego dnia Jagoda zaspała do pracy i przed wyjściem do salonu fryzjerskiego matka zaproponowała jej:
— Zjedz banana na drugie śniadanie. Jagoda spojrzała na owoc w ręku kobiety i natychmiast przysłaniając usta, wybiegła do łazienki. Ten widok wzbudził u dziewczyny silne torsje. Dopadła klozet i zwymiotowała skonsumowany przed chwilą poziomkowy jogurt, zjedzony na śniadanie.
Kiedy Jagoda wróciła z łazienki, matka zaniepokoiła się:
- Co ci jest, córciu?
- Nic mi nie jest. Już jest dobrze. Muszę iść, bo się spóźnię — odrzekła Jagoda. Przez około rok dziewczyna z dnia na dzień ignorowała zaczepne igraszki Dobromira.
Była obojętna na to, czego od niej oczekiwał. Jego napaść i naruszenie nietykalności osobistej doprowadziło ją do tego, że nie była w stanie przekonać się samoistnie i przełamać do takich koleżeńskich odruchów jak objęcie ramieniem, cmoknięcie w policzek czy pocałowanie dłoni przez mężczyznę. Ten ostatni gest przyprawiał ją o obrzydzenie! W takich sytuacjach czuła, jak prąd paraliżuje jej ciało od stóp do głów, jakby ją nagle raził piorun! Miotały nią dziwne spazmy.

Jagodę przerażał sam oddech mężczyzn, gdy ci przybliżali do swej twarzy jej dłoń! Miała wrażenie, że czas nie stoi w miejscu, upływa, a ona jest coraz starsza i razem z nią rośnie jej trauma. Nieodstępujący jej lęk, którego nie potrafiła opisać, był jak wulkan, który w każdej chwili mógł ponownie wybuchnąć.
Jagoda nie zdawała sobie sprawy, co się z nią działo. Łatwo wpadała w panikę na widok pijanych mężczyzn. Bez znaczenia było to, jacy oni byli — kulturalni czy wulgarni i agresywni. Wystarczyło, że na odległość wyczuła od faceta zapach alkoholu. Nawet nie musiał być pijany, a ona już była przerażona i nie radząc sobie z tym, była zmuszona chować się byle gdzie, byle uciec.
Zachowywała się tak, jakby chciała być niewidzialna.

Jagoda już była w salonie, kiedy w jej kieszeni zadzwonił telefon. Kto to może być? — pomyślała.
- No odbierz, może to klient — ponaglała szefowa.
Odebrała połączenie telefoniczne.
- Słucham.
Usłyszała piękny, ciepły męski głos. Wiedziała, że już raz go słyszała. Modulacja była tak przyjemna i urzekająca, że trudno było się jej oprzeć.
- Pamiętasz mnie? — zapytał ktoś.

 

poniedziałek, 30 października 2023

Cienie i blaski rozdz. 52

 

Obydwaj mężczyźni wypili pół litra, atmosfera się jeszcze bardziej rozluźniła.
Jagodzie nie było do śmiechu. Jednak noc upłynęła jej spokojnie. Słyszała tylko co jakiś czas, jak ktoś wchodził i wychodził do łazienki.
Rano matka zagadnęła córkę:
— Przez całą noc Dobromir wychodził często za potrzebą. Co mu się stało?
Jagoda wzruszyła ramionami. Domyślała się, że powodem mógł być silny ból w kroczu, jaki mu zadała w obronie własnej – nie mając innego wyjścia – przez to, że Dobromir w ogóle nie reagował na żadne jej prośby, ostrzeżenia i łzy.
- Co mnie to obchodzi — odburknęła cicho.
A dobrze mu tak — pomyślała w duchu. Zrobiłaby jeszcze raz to samo, gdyby doprowadził ją do ostateczności. Jeszcze dzwoniły jej w uszach słowa i ton głosu, w jakim mówił do niej: „Słowo "nie" w ustach kobiety znaczy "tak”.
To, że była dla niego niedostępna od razu mu zaimponowało i jeszcze bardziej pobudziło go do tego, aby Jagodę posiąść, mieć na własność.
Dobromir akurat zerwał się zaspany, wyszedł z pokoju i zaczął zakładać kurtkę.
- Zjedz śniadanie, napij się kawy lub herbaty. Jeszcze masz czas — zaproponowała mu matka Jagody.
- Nie jestem głodny, muszę lecieć. I tak nadużyłem państwa gościnności. Bardzo dziękuję za gościnę — odparł, wychodząc i zamykając za sobą drzwi.
Jagoda odetchnęła z ulgą. Udało się. Dziewczyna podświadomie zdawała sobie sprawę, że musi zachować kamienną twarz, bo od poniedziałku idzie do pracy, chce czy nie chce, będzie musiała widywać Dobromira codziennie. Jej rodzice byli pod wrażeniem. Przystojny, postawny, szarmancki brunet.
Chociaż był kawalerem z odzysku i na swoim koncie miał porachunki z prawem, to i tak bardzo zaimponował rodzicom tym, że zwrócił Jagodzie zgubioną srebrną bransoletkę z „Pandory”. Jednak ich córka poznała prawdziwe oblicze typa spod ciemnej gwiazdy. I nie wierzyła w jego dobre intencje.

Dobromir nie nachodził Jagody nigdy więcej. Codziennie po przyjściu do pracy, czekał na nią bukiet kwiatów od tajemniczego wielbiciela. Po całym zajściu, jakie ją spotkało ze strony Dobromira, poprosiła szefową, żeby zgodziła się na to, aby mogła być tylko damską fryzjerką. Po powrocie z salonu fryzjerskiego rodzice coraz częściej dopytywali się Jagody, czy jeszcze się spotyka z Dobromirem, kiedy go ponownie przyprowadzi do domu.
W końcu Jagoda odważyła się i nawiązując rozmowę z matką na temat Dobromira, powiedziała:
— Nie sądzę, aby ten facet był odpowiednim kandydatem dla mnie na męża. Jest ode mnie dwanaście lat starszy. Między nami jest zbyt duża różnica wieku. Ledwie po trzydziestce, a już rozwiedziony i jeszcze ta odsiadka w więzieniu za podrabianie dokumentów... Czy nie zasługuję na kogoś lepszego? Poza tym mam dopiero dwadzieścia jeden lat.
- Fakt, jest rozwodnikiem, ale nie ma dzieci z pierwszego małżeństwa. A różnica wieku to kwestia przyzwyczajenia — przekonywała ją matka.
- Mam czas, mamo, do czterdziestki na pewno zdążę wyjść za mąż — Jagoda uśmiechnęła się, nadrabiając dobrą miną.

Windą do raju 15

  Sonia, drugi dzień nie odzywała się do męża, nie lubiła strzelać fochów przed Arturem. Przez napaść i rękoczyny, jakich się dopuściła Bian...