sobota, 14 września 2024

Windą do raju 7

 

Artur zajmował się zawodowo grafiką komputerową i obróbką fotografii — montażem w zależności gdzie i kto potrzebował z nim współpracy. Będąc cały czas dostępnym przy telefonie, pracował na laptopie w domu. Częste odbieranie telefonów ze strony męża w dzień powszedni nie dziwiło ani nie niepokoiło żony jego. Przed Sonią spotykał się z Eweliną. Ich znajomość trwała z przerwami przez około dziesięć lat. Jednak do zawarcia związku małżeńskiego między Arturem a Eweliną nie doszło. Głównym tego powodem była matka Artura. Celina nie chciała, żeby jej syn się ożenił, usamodzielnił się i miał dzieci. Okazała się kobietą bezkompromisową, odgrywającą rolę dominującej rodzicielki. W jej domu nie było miejsca na dwie kobiety, liczyła się tylko ona i jej polecenia były do natychmiastowego spełnienia. Artura traktowała jako dobre narzędzie do pracy i do pomnażania pieniędzy. Przez co jemu było coraz trudniej z upływem czasu zadowolić matkę. Wiecznie się go czepiała pod byle pretekstem i krytykowała, podcinając mu skrzydła. Odbierała przy tym synowi, wiarę w siebie i poczucie wartości. Artur chciał za wszelką cenę niejednokrotnie zadowolić matkę, jak i Ewelinę, ale nie było to takie proste pod jednym dachem. W kontaktach nadal widniał w jego smartfonie numer telefonu Eweliny. Miał też numer telefonu do Bianki, z którą przez kilka miesięcy spotykał się po zerwaniu z Eweliną. Bianka była młodszą siostrą rodzoną Sary. Sonia widziała ją raz może dwa razy w życiu, kiedy ją przyprowadziła z sobą Sara. Bianka była wtedy w wieku kilku lat i bawiła się lalkami. Ewelina i Bianka, jak na komendę wydzwaniały do Artura w dzień i w nocy, pisały do niego SMS-y. Artur odpisał im, że ożenił się i wyprowadził się od matki, ale dziewczyny, potraktowały to za żart. Sonia, obserwując męża, była oszołomiona tym, że Artur nadal utrzymuje kontakt z byłymi dziewczynami, będąc żonatym mężczyzną.

Windą do raju 6

 

Trudno było otworzyć się nowożeńcom tak, żeby poznać się od święta i na co dzień. Sonia uważała, że częściej powinien przejawiać inicjatywę mąż.  Artur ulegał pod wpływem spontaniczności i miał pełną głowę pomysłów. Lubił zaskakiwać Sonię romantycznymi niespodziankami, a zamykał się w sobie. Sonia, często przejmowała inicjatywę, żeby  męża ośmielić do siebie.  Obawiała się, że może kiedyś przebrać miarkę z tym przejmowaniem inicjatywy. Była świadoma, że nie chce przecież narzucać się mężczyźnie, który nie był jej obojętny sercu.  Artur, ogólnie zapraszał żonę do restauracji, kupował kwiaty, zabierał ją na taniec Salsy w plenerze. Nieoczekiwanie zaskakiwał Sonię z propozycją w salonie z biżuterią, żeby wybrała sobie  coś, co przypadnie jej do gustu.   Artur płacił kartą bankomatową za wybrany pierścionek lub bransoletkę. Sonia, przyozdabiając się w drogie błyskotki, promieniała z radości. Obcałowując swojego męża, śmiała się od  ucha, do ucha.  Tańce, na które chodzili wspólnie, sprawiały im najwięcej przyjemności. Artur i Sonia po pewnym czasie zauważyli, że zawsze im mało i mało  przebywania, sam na sam z sobą. Nie nudzili się z sobą ani nie czuli zmęczenia ciągłą swoją obecnością. Gdyby nie ten ciągle dzwoniący telefon o każdej porze w dzień i w nocy do Artura.

Windą do raju 5

 

Sonię, otulała od stóp do głów śnieżnobiała kołdra. Przyjemna woń świecy zapachowej mieszała się z aromatem perfum Artura rozebranego do pasa. Bukiet paczuli, lawendy, truskawki i konwalii podrażniał zmysłowo wyobraźnię roznosząc się wokół w powietrzu. Artur, pochylając się lekko, uniósł Soni podbródek, żeby złożyć na jej ustach ponętny pocałunek. Sonia, dotykając jedną dłonią torsu Artura, czuła mocne bicie serca. Drugą dłonią ujmując go za kark, mierzwiła czule jego brązowe włosy. Spoglądając mu głęboko w szmaragdowe oczy, poddała się delikatnej pieszczocie i czułym uniesieniom. Wstydliwość i lęk ulotniły się jak kamfora. W pantomimie dwóch ciał tańczących z sobą bardzo blisko bez końca. Miłosna zażyłość zbliżenia była tak autentyczna i zarazem silna, że nic poza tamtą chwilą się nie liczyło. Sonia czuła każdy dotyk, linii papilarnych palców Artura. Każde drżenie odbierała jak bodziec, który ją podniecał. Nagle poczuła nieśmiałe muśnięcie ust. Czy to działo się naprawdę? — otworzyła oczy. To Artur, całował ją niepewnie, ale coraz intensywniej. Do pokoju wpadały smugi świetle, nowy dzień witał słonecznym uśmiechem. Sonia nie zdawała sobie sprawy, czy do czegoś doszło między nią i Arturem? Czy to tylko piękny sen? Artur wniebowzięty mruczał coś pod nosem. Ona nie będąc w pełni świadoma, nie mogła zebrać w sobie myśli. Czuła jeszcze głęboki oddech na sobie Artura. Brakowało jej na tyle odwagi, by zapytać o cokolwiek.

Windą do raju 4

 

Sonia, debatując z myślami,  stała odwrócona do okna. Nie zauważyła, że wpatruje się w smugi kropli na szybie okna. Na zewnątrz okna panowała ciemność.  Artur podszedł bezgłośnie z tyłu do żony, czule przytulił ją do siebie i niespodziewanie uniósł na rękach. Sonia była tak zmęczona, wrażeniami dotychczasowymi, że usnęła mu w ramionach. Artur, powoli i delikatnie przeniósł ją do łóżka. Położył ją, na łóżku ciepło otulając kołdrą. Sam przysunął, fotel wypoczynkowy usiadł sobie na nim obok żony. Nakrywając się czerwonym kocem w czarną kratę nie mógł długo zasnąć. Wpatrywał się po ciemku w twarz żony, którą poślubił na przekór własnej matce. Sonia w głębokim śnie pochrapując, jakby uśmiechała się przez sen.  Artur im dłużej wsłuchiwał się w pochrapywanie, tym bardziej nie chciało mu się spać. Jednocześnie miał ogromną ochotę pocałować Sonię w usta i zarazem nie chciał jej zbudzić pocałunkiem. Pochrapywanie było niczym symfonia na dobranoc. Artur nie mógł się dłużej oprzeć, by nie pogłaskać po policzku Soni. W międzyczasie rozmyślał nad tym, że rozstał się w kłótni bez pożegnania z matką. Nie miał zamiaru psuć atmosfery przed i po ślubie, opowiadając o wydarzeniach z domu rodzinnego podczas pakowania się i wyjazdu stamtąd. Sonia była dla niego oazą spokoju, potrafiła go w mig wprawić w dobry nastrój. Nie ponaglając w niczym i nie dociekając na siłę, Starała się być wobec Artura wyrozumiała i cierpliwa.  Pozostawiała czas mężczyźnie na otworzenie się, w przestrzeni i na oswojenie się wzajemne przed sobą bez obaw w nowej sytuacji, na nowej drodze życia.

Windą do raju 3

 

Od samego świtu niebo żałośnie łkało, jakby chciało smętną balladę kroplami opowiedzieć o miłości. Sonia i Artur byli już po ślubie. Kto, by pomyślał, że w ciągu miesiąca staną już na ślubnym kobiercu. Żadne nie uwierzyłoby w coś takiego. Obojgu przez cały czas było po górę, choć poznali się w Internecie. To nie było Arturowi i Soni dane popisać z sobą dłużej. Jedyne co im sprzyjało, to dwa telefony komórkowe. Ciągłe pisanie SMS-ów do siebie podtrzymywało między Arturem i Sonią stały kontakt. Sonia zdawała sobie sprawę, że musi jak najwięcej rozmawiać z Arturem, bo tylko w ten sposób mogą się dobrze poznać. W jednym byli zgodni, że muszą stworzyć trwałą i silną więź między sobą. Noc poślubna na samą myśl sprawiała, że panna młoda cała drżała. Matka ją przestrzegała przed ślubem, żeby zbyt pochopnie nie wychodziła, za mąż za chłopaka, którego rodzina nie zaakceptuje jej i nigdy nie polubi, bo historia się powtarzała. Hanna nie chciała, żeby jej córka przechodziła dokładnie przez to samo co ona zaraz po ślubie z teściową. Różnica była taka, że Hanna od samego początku nie miała za sobą własnego męża. Ożenił się z nią, bo tak wypadało na pokaz, żeby ludzie nie mówili, że był starym kawalerem. Janusz szukał obrotnej żony w gospodarstwie rolnym i Hanna taka była. A matka chciała go wyswatać po sąsiedzku z nauczycielką. Syn mamy, nie posłuchał i doprowadziło to do scysji i nieporozumień między synową a teściową na tym samym podwórku. Janusz nie chciał przeciwstawiać się własnej matce. Często pod wpływem matki robił, wszystko na przekór Hannie kłócąc się z nią. Sonia była świadoma, że teściowa może jej nigdy nie zaakceptować. Musiała się oswoić i pogodzić z tym, że na szali dwóch światów będzie matka Artura, uprzedzona przeciwko niej, a po drugiej stronie szali ona, w roli żony. Kobieta nie była na ślubie syna i nie chciała zapoznawać się z przyszłą synową ani przed, ani po ślubie. Potraktowała Sonię jak intruza, który wszedł z butami do jej rodziny.

wtorek, 10 września 2024

Windą do raju 2

 

Odkąd Sonia zaczęła dorastać, marzyła o złotym pierścionku. Mając czternaście lat, spełniło się jej to marzenie. W prezencie na urodziny otrzymała od rodziców pierwszy wymarzony złoty pierścionek z rubinem. Pierścionek miał duże czerwone oczko, wpadające w lekki róż. Błyszcząc, oślepiał w odbiciu promieni słonecznych. Sonia była bardzo szczęśliwa, zakładając go na najdłuższy palec u dłoni. W tym samym mniej więcej czasie jej kuzynka Sara, starsza o trzy lata zaręczyła się z chłopakiem. Widok dwóch identycznych pierścionków złotych przykuł wzrok sąsiadki, siedzącej na ławce. Kobieta była przyjaciółką babci Soni, do której przychodziła często o lasce na pogawędki. Znajoma poprosiła dziewczyny o ściągnięcie obu pierścionków i pokazanie ich z bliska do obejrzenia. Do prawej ręki Sara podała sąsiadce do obejrzenia swój pierścionek, a do lewej jej ręki Sonia ściągnęła swój pierścionek. Obie staruszki przypatrując się uważnie pierścionkom z rubinami, były bardzo zaskoczone jednolitością wykonanego wzoru pierścieni przez jubilera.
Sąsiadka nie zwracając uwagi, zamieniła obydwa złote pierścionki. Z prawej ręki oddała pierścionek Soni, a z lewej ręki Sarze.
Babcia też nie zwróciła na ten szczegół uwagi, oddając wnuczce zaręczynowy pierścionek Sary, a pierścionek Soni otrzymała z powrotem Sara. W ten sposób doszło do niefortunnej zamiany złotych pierścionków. O pechowych konsekwencjach wiedziała tylko sąsiadka. Pierścionek na palcu Soni okazał się za ciasny, a drugi złoty pierścionek z rubinem na palcu Sary był zbyt luźny. Przyjaciółka babci Soni pokręciła głową, wytrzeszczając szeroko oczy. Przeprosiła za nieumyślną zamianę pierścionków obie dziewczyny, ale było już za późno, kiedy Sonia z Sarą zamieniały się jeszcze raz złotymi pierścionkami z rubinami. Niefortunna zamiana i tak wywoła pecha w życiu osobistym Sary i Soni. Sara po wyjściu za mąż straciła pierwsze dziecko i przeżywała kryzys w małżeństwie. Sonia natomiast popadała na długie lata, na niedojrzałych emocjonalnie maminych synków, flirciarzy i erotomanów. Każda z tych znajomości kończyła się, natychmiastowym zerwaniem ze strony Soni. Po każdym rozczarowaniu, na kimś nawiedzała Sonię myśl, że incydent z nieumyślną zamianą złotych pierścieni, w tym jednego z nich zaręczynowego, przywoływał fatum nad jej losem. Im częściej spotykała się na kimś, tym bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że miłość nie jest jej pisana w gwiazdach. Podczas stawiania kabały z kart, dziewiątki kier i pik lub trefl ostrzegały Sonię przed kolejną osobistą porażką morzem łez.

wtorek, 3 września 2024

Windą do raju 1

 

Miłość nigdy nie jest taka, jakiej chciałoby się doznać w swoim życiu. Istnieje i można ją spotkać, rozpoznać, ale to, czego się pragnie i oczekuje w rzeczywistości, najczęściej mija się z domysłem i marzeniami. Sonia nie przypuszczała, że role kiedykolwiek się odwrócą. Sprawy osobiste przybrały inny obrót o sto osiemdziesiąt stopni niż do tej pory. Nie miała powodu, do narzekania będąc niebrzydką, miłą, i bystrą dziewczyną. Miała również mężczyznę, a zarazem przyjaciela. Artur na pierwszy rzut oka wydawał się inny od jej ojca, który nie szanował jej matki. Nie liczył się nigdy ze zdaniem żony i córki. Miał zadatki na damskiego boksera. Często będąc porywczym, przejawiał agresję i przemoc psychiczną wobec Soni i fizyczną wobec jej matki. Miłość, o jakiej Sonia marzyła i pragnęła w przyszłości z wzajemnym szacunkiem, ufnością i pewną dozą przyjaźni -pragnęła stworzyć z Arturem. Mieli przed sobą mnóstwo czasu na wspólne realizowanie planów, dzięki dobrze nawiązanym relacjom z sobą i trwałej więzi uczuciowej. Spodziewali się, że tuż po ślubie będzie to ich dużo kosztować cierpliwości, zrozumienia i zaangażowania. Matka Artura nie była zachwycona na wieść o nowo zapoznanej dziewczynie i zamiarach syna związanych z Sonią. Sabina uprzedziła się do dziewczyny syna bez powodu, nie akceptując jej w swojej rodzinie. W rodzinnym domu Artura rządziła matka. To ona zażądała od niego, żeby wybierał ją albo Sonię, z którą zamierzał związać całe życie. Chłopak bez wahania wybrał Sonię, którą widział zaledwie raz na oczy. Przyszła teściowa nie dała im czasu na bliższe poznanie się przed ślubem. Dlatego chłopak miał dwie możliwości: zerwać nagle znajomość z nowo poznaną Sonią albo spakować się i wynieść natychmiast z własnego rodzinnego domu. Miłość, jaka miała połączyć ich, serca dwa stała się mezaliansem, bo dziewczyna rzekomo miała być starsza od Artura.

środa, 8 maja 2024

Pantofelek Kopciuszka

 

Przekonałam się
i nie oddam nikomu
Poznałam Cię już
i niczego to nie zmieni

Nie wyobrażam sobie
innego na Twoim miejscu
Jak ulał pasujesz do mnie
niczym pantofelek kopciuszka

Jesteś takim jakim chcę byś był
wyśniłam Cię z każdą kroplą
Rosy słonej na poduszce
wymarzyłam Cię z kroplą krwi

Jak lew walcząc wytrwale
nie zrezygnuję z tej miłości
Szukając innego obiektu
westchnień w nowej odsłonie

Nikt mi Ciebie nie zastąpi
choć mówią że niezastąpionych
NIE MA Jesteś tylko Ty jedyny
Nikt mi nie dogodzi nigdy
tak jak Ty to czynisz



wtorek, 7 maja 2024

Otwierają się oczy

 

Otwierają się oczy

gdy się widzi schody

Codziennej prozy

ostry zakręt w zawiłościach

Otwierają się oczy

gdy na rozstaju dróg

Kwili głośno trwoga

dotykiem ciszy

Namaszczają się słowa

poniedziałek, 6 maja 2024

Impuls istnienia

 

Nic nie mówi
Choć ją słychać
Snuje się za mną
Choć nie widać
Debatuję z myślą
myśl rozświetla horyzonty
Z myślą negocjuję
Myśl w głowie się rodzi
Mądra i głupia
Myśl nieokiełznana
To impuls istnienia

sobota, 4 maja 2024

Szept raju

 

Nie odkładaj nic

na później

 

Ta chwila już

się nie powtórzy

 

Nie odkładaj nic

na później

 

Czas nie zrekompensuje

straconych endorfin

 

Nie odkładaj nic

na później

 

By nie żałować

co było w zasięgu oczu

 

Nie odkładaj nic

na później

 

Ułamek szczęścia

jest szeptem raju

środa, 1 maja 2024

Kochając...

 

Łączy mnie z Tobą cisza

Dobrze jest pomilczeć

Gdy słowa śpią

Między Tobą a mną

Wycisza się myśl

Oczy mówią do siebie

Dwa serca szepczą

Nasze imiona

poniedziałek, 8 kwietnia 2024

Spokojne osiedle

 Spokojne Osiedle
Gdzie nikt nie widzi w  nikim wroga

Spokojne osiedle
Gdzie klepsydra czasu uwiecznia
Drzewo genealogiczne

Spokojne osiedle
Gdzie sąsiad sąsiadowi nie jest zwadą

Spokojne osiedle
Gdzie w codziennych sprawach
Dobre wróżki i anioły z ludźmi się bratają

Spokojne osiedle
Gdzie śpiewa pokój z ciszą

Spokojne osiedle
Gdzie widać pamięć i światło
Przed nadejściem rozgrzeszenia

Spokojne osiedle
Gdzie sprawiedliwość i wskrzeszenie

Spokojne osiedle
Podróż za jeden bilet w jedną stronę
 Bez postoju i powrotu

Spokojne osiedle
Gdzie życzliwa myśl aż po horyzont granic dobra

Spokojne osiedle
Gdzie historiografia pisze
Historie zza światów

Spokojne osiedle
Gdzie nie ma agonii i strachu

Osiedle spokojne
Gdzie tuja żywotnik rude igły traci
A wiatr cicho szemrze o żywotach zakończonych

poniedziałek, 1 kwietnia 2024

Aforyzm

 

miłość nie jest zmienna

bo sami ją tworzymy

miłość nie jest obłudą

nie ma w sobie ściemy

niedziela, 31 marca 2024

Będąc przyjacielem...

 


Kiedy patrzysz smutno.
Na nic nie mam wpływu.
Czy mam płakać z Tobą?
Czy utulić Cię w bólu?
Kiedy widzę jak cierpisz.
Nie jest mi do śmiechu.
Z oceanu napiera sztorm!
Wicher emocji i stresu.
Miotam się nieustannie.
W zdruzgotanych myślach.
Dzieląc z Tobą każdą chwilę.
Chcę być Twoim przyjacielem.

sobota, 23 marca 2024

Dotknij...

 

Dotknij moich myśli,

nie pozwól im odejść,

nie wypuszczaj ze Swoich rąk.

Wsłuchaj się w ich przebieg,

nie dopuszczaj do dystansu.

Dotknij moich emocji bez obaw,

przed tym co będzie jutro.

w zalążku przyjaźni

 

zaufaj mi

nie oczekując nic

nie wybiegaj

daleko myślami


osiądź na tym

co tu i teraz

pozwól by czas

sam rozstrzygnął


co zwiąże przyjaźni

nić nie zwlekaj

zbyt długo


piątek, 22 marca 2024

Splin

 Za oknem szaruga nastraja melancholią,
ni to zima w pełni ni to jesień do wiosny.
Jeszcze daleko pozostają skryte marzenia,
o wyjeździe przed siebie w świat nieznany.
Nadmiar czasu zabijam na czytaniu książek,
na podorędziu wpatrzony w szklane pudło.
Nie mogę doczekać się wypadu nad jezioro,
tam gdzie czuję się jak u siebie w domu.
Krótkie dni przeplatają się z wieczorami
długimi jak tasiemiec panoszy się chandra!
Znienacka z kąta w kąt nieproszony gość
człowiek lgnie do człowieka na dystans.
Dziczeje w czterech ścianach zamknięty
przez pół roku dopada niestety  depresja.
Zgłosić się do psychiatry czy do psychologa
z miasta na wieś nie ma sensu jechać.
Rodzinie się wydaje, że to chwilowy kaprys!
Wozić cztery litery w aucie za free na ropę.
Kasa leży na chodniku czeka po sięgnięcie.
W mieście nic nie doskwiera i nie brakuje
ma się więcej w tyłku niż w aptece lekarstw,
na receptę, bo miasto to drugie USA.
Rzeczywistość pisze inny scenariusz,
nikt tego nie widzi, jak jest się bardzo
skazanym na łaskę i nie łaskę gościnności.
Gdy się jeździ w to samo miejsce,
z konieczności odwracając głowę.
Na ten sam widok co weekend,
jak nie ma się gdzie podziać w lecie.

niedziela, 17 marca 2024

Smartfomania

 Cały świat patrzy
przez wyświetlacz
Nic poza tym nie istnieje
Świat przez wyświetlacz
Wirtualne są dzieje
Nie ma nic naprawdę
Iluzja w człeku żyje
Pochłonięci zatracamy się
W czasoprzestrzeni
Poważne sprawy
Stają się banalnymi
W werbalnej mowie
Coraz mniej treści
Puste słowa myśli nieme
Bez niedomówień
Jesteś tam jeszcze?...
Głucha cisza panuje



sobota, 16 marca 2024

Wszędobylska...

 Samotność wszędobylska,
nigdy o nic nie pyta.
Po co? Dlaczego? Jak?
By być sam na sam.

Samotność natrętna,
nigdy nie zapyta czy można?
Pojawia się, wyprosić ją
za drzwi jest trudno.

Samotność... jesteś tylko
cała moja chcąc mnie,
na własność i na zawołanie.
Nie ma w niczym pośpiechu.

Jestem w centrum
Jej uwagi, wysłucha
 cierpliwie moich myśli,
posmęci sobie z nimi...
podebatuje sam na sam.

środa, 28 lutego 2024

Pieniądz

 

Pieniądz nie kapusta

Łatwo zaprzedać duszę

Nie kupi się miłości

Choć seks jest na pokaz

za pieniądze!

Pieniądz ułatwia życie

Przyjaźni nie zastąpi

Pieniądz zwiększa apetyt

Na luksus i przepych

Przewraca w głowie

Do góry nogami

Trudno pozostać sobą

wtorek, 20 lutego 2024

poniedziałek, 19 lutego 2024

spod skrzydeł klosza

 moje zdanie mój głos
jest jak śnięta ryba
na brzegu morza
trudno być dzieckiem

nie będąc nim już
jak dorosnąć...
w Twoich oczach
niezmienny sprzeciw

na pierwszym miejscu
nie liczy się mój świat
poukładany moje ja
odkładam na później

i na później nie ma czasu
ani pory na moje ja
mój świat poukładany
według Twojego pomysłu

nie ma przestrzeni
gdzie nie spojrzeć
widać Twój akcent
moje życie upływa

a ja ciągle myślę
jak Cię zadowolić...


niedziela, 18 lutego 2024

Przedwiośnie

 

Rozproszyły się śniegu płatki,

po całym świecie wymiata.

Z każdej strony niczym śmieci

biało, biało wszędzie z nieba.


Wojnę toczy zima ze słońcem,

kto dziś zwycięży, kto przegra?

Tu mrozik straszy niepokaźnie,

tam żurawi klangor słychać.


Śnieżki z deszczem się ścigają,

motyle rozkładają wachlarze tęczy.

Wiosna, wiosna coraz bliżej!

Choć na nią się nie ma.

piątek, 16 lutego 2024

Pod batutą strof

 Pod batutą strofy
wyrabiam całą gamę

 
Haftowaną pracę

mowy wiązanej


Tworzę bez granic

w rymach uchwycie


Nie żałując atramentu

fantazji wypuszczam


Wodze wersów sylaby

wierszuję cały czas


Rozpylam na fortepianie

aromaty i kwintesencję myśli


Na słotę rzucam się na esej

w prozie życia szukam ody


Miłość pisze strofy

nie odrywając pióra


Anielskiego a Ty

tym aniołem Jesteś


Aforyzm ❤️

 

Serce nie podlega

żadnej walucie na sprzedaż,

bo do miłości

klucza tylko potrzeba.

sobota, 10 lutego 2024

O mojej inności do mojego ja

 Jak łatwo jest się zakochać w kimś, pokochać drugą osobę tak trudno jest  pokochać się. W  świecie, w którym tkwi moje ja, nie ma wokół mnie przyjaciół. Gdzie ludzie wobec siebie stają się, coraz bardziej zawistni i krytyczni, wytykają jeden, drugiemu różne rzeczy i mankamenty. 
Człowiek, człowiekowi jest wilkiem, choć tak naprawdę nie wiem jakim wilkiem jest wilk dla drugiego wilka.  Coraz trudniej jest mi otworzyć się przed kimś nowym, a co dopiero  przed sobą zdjąć maskę. Maskę "niewidkę", którą zakładam  tutaj w świecie wirtualnym, nie chcę wyróżniać się ani odróżniać od wszystkich.
  Odkąd sięgam pamięcią, zawsze byłam inna, inna znaczy gorsza, choć musiało upłynąć wiele lat, zanim poznałam siebie i swoją wartość. Przez tą moją inność od najmłodszych lat skazana byłam na bycie tylko ze sobą i własnymi, nierozłącznymi myślami.
 Jedni akceptowali mnie, taką, jaką byłam i jestem, inni mieli problem z zaakceptowaniem mnie i polubieniem. A ja wszystkich i wszystko wokół siebie bacznie obserwowałam i obserwuję do tej pory, wyciągam różne wnioski. Uczę się dystansu do tego, co mnie otacza i kto mnie otacza, z czym się stykam na co dzień. Przebywając z samą sobą, miałam mnóstwo czasu na analizowanie ludzkich zachowań, traktowanie mnie.
Traktowanie mnie i obchodzenie się ze mną, które nie zawsze było i jest  miłe, przyjemne dla mnie, a wręcz infantylne, chamskie, bez skrupułów.  Tak jest po dzisiejszy dzień, większość osób, z którymi się stykam w życiu realnym, odbiera mnie za debilkę, która nic nie czuje, nic nie pojmuje tylko i wyłącznie przez moją inność. 
Dlatego trudno mi było zaakceptować się takiej, jaką jestem, choć siebie znam dobrze, w przeciwieństwie do tych, którzy nie są w stanie poznać mnie naprawdę, a nie tylko poprzez to, jak wyglądam i się poruszam.
Brak akceptacji, odtrącenie — świadomość w mojej psychice potrafi odebrać pewność siebie, podniesienie wartości i uczucie potrzebną innym.
Późno, ale lepiej późno jak wcale, zaczęłam sobie uświadamiać, że muszę nauczyć się unikać opinii toksycznych na swój temat. Nie sprawia mi żadnej satysfakcji, odbijanie piłeczki w drugą stronę, po to, tylko żeby  się odgryźć za zadany niejeden mi cios.  Bo nie w tym rzecz, żeby się wzajemnie, okładać czym popadnie.
Będąc z kimś w miłości, uczę się zarazem kochać siebie samą, spoglądam na siebie z punktu widzenia osoby, która mnie akceptuje w pełni i kocha, tak jak ja pragnę tego.
Samo życie nie rozpieszcza i nie ma w zanadrzu żadnych taryf ulgowych, dzięki temu nie oddałabym tej mądrości, jaką mam za żadne pieniądze świata. Bardzo lubię się taką, jaką się znam z moim ja i moją niedoskonałością bożą.
 Dla  mnie najważniejsze jest pozostanie sobą i bycie z sobą w zgodzie.

poniedziałek, 5 lutego 2024

TYLKO JA

 

Tylko ja

jestem moją przyjaciółką

Tylko ja

wiem o sobie wszystko

Tylko ja

czuję się dobrze ze sobą

Tylko ja

domniemania się nie lękam

Tylko ja

mogę dotrzymać

sobie każdej obietnicy

Tylko ja

wiem co jest dla mnie dobre

Tylko ja

powtarzam sobie wygrasz

na co dzień ze swoją niemocą

czwartek, 25 stycznia 2024

Nie śmiej się 😀

 

Nie śmiej się nigdy

Z prawdziwej miłości

Jaka, by ona nie była

Od pierwszego wejrzenia

Czy ta platoniczna...


Miłość to nie bajka

ani nie Święty Mikołaj

To oczywista prawda

Gdy wpada się w sidła...

Jej mocy

🥀🥀🥀Miłość sama...

 

Miłość sama Cię

odnajdzie,

Nie goń za nią

na siłę.

Miłość sama Cię,

dostrzeże,

nie wiesz kiedy

i gdzie...

Wystarczy, że

spojrzysz jej prosto

w oczy i...

serce Ci zadrży.

Chcesz czy nie chcesz ❤️

 

Chcesz czy nie chcesz

Pisać będę przeleję

Piórem moją miłość

Wszeptam się w Ciebie


Dotknę każdym wersem

Zmysłowych doznań

Lekko jak puch na wietrze

Zasieję cząsteczkę siebie


W Tobie...

Gdy mnie nie będzie

Będą z Tobą

Moje słowa


Przypieczętowane wyznania

Kleksem zamiast pocałunku

poniedziałek, 22 stycznia 2024

W tęsknym zaułku pustej słoty 🥀

 

Nie ma babci, nie ma dziadka.

Pozostała historia i pamięć.

Często do niej powracam,

przywołując ich w myślach sobie.


Babcia i dziadek to smak i zapach,

Dzieciństwa, które w mig znika.

To niepowtarzalna chwila,

Z którą tak ciężko się rozstać.


Czas nie stoi w tym samym miejscu.

I nie cofnie zegar minionych lat.

Nie zastąpi nic babci i dziadka,

w tęsknym zaułku pustej słoty.

piątek, 19 stycznia 2024

Aforyzm

 

Słowo nie uszlachetni

W zeszycie wydarzeń

Nie przybędą megabajty

Kryształowych manier

W języku hardym

Trudno jest...

 

Trudno jest być sobą,

jak się musi dobierać

słowo przed drugą osobą,

gdzie tu miejsce na szczerość?

Wszędzie ciasno i ciemno!

Trudno przyjacielem być,

gdy się słowo waży.

Fair play

 

Cisza mówi wszystko

Smuga światła

niedopuszczona

Zaryglowane fair play




Aforyzm 🫅

 

Słowo obosieczny

Użyty w niewłaściwym

Kierunku bycie sobą

Nie znaczy bycie Herodem

Dlaczego tak jest? ♿

 

Niepełnosprawny na niepełnosprawnego

patrzy wilkiem.

Niepełnosprawny dla niepełnosprawnego

potrafi być klinem.

Niepełnosprawny, niepełnosprawnego

omija szerokim łukiem.

Niepełnosprawny na niepełnosprawnego

warczy, ujada jak pies.

Dlaczego tak jest?

Aforyzm 👑

 

Cień prawdy

orzeł czy reszka

Nosi wysoko koronę

trzyma mirrę i berło

niedziela, 14 stycznia 2024

Pierwsze kochanie & pierwszy pocałunek

 Słowo za ciasne
w milczeniu tonie

Myśli są balastem
wzdycha pytanie

Pierwsze kochanie
spać nie daje

Chodzi po głowie
Pierwszy pocałunek

Szukając wszędzie
pierwszego razu

niedziela, 7 stycznia 2024

Jestem sobą — list otwarty

 

Zastanawiam się dlaczego słowa stają się nagle, mając silną moc mieczem obosiecznym? Może używa się ich niezbyt nieostrożnie w relacjach z innymi. Coraz trudniej jest być sobą, mówiąc co się myśli i co się chce powiedzieć wprost. 
Ciężko jest na sercu i niełatwo, ubrać w słowa co się dzieje ze mną, bo nie wiem jak to co mówię, zostanie odebrane z mojej strony. 
Być  sobą jest byciem autentycznym bez udawania kogoś, kim się nie jest zmyślania czegokolwiek na swój temat. Niby proste, ale teoria z praktyką nie idą na co dzień w parze w życiu. Czy bycie sobą to jest tym samym byciem zawsze  mocnym w języku? Nikt nie zmusza nikogo do kłamania, udawania czegoś, czego nie ma tak naprawdę. 
Niestety coraz trudniej jest sprostać prawdziwym oczekiwaniom z drugiej strony w kontaktach i relacjach z ludźmi, z którymi stykamy się, poznajemy wzajemnie, zawierając różne znajomości.  
Coraz trudniej jest zaufać komukolwiek i uwierzyć, że autentyczność popłaca, bo kiedy jest się bezspornym i zgodnym z własnym sumieniem, chce się być normalnym człowiekiem, jest to brane przeciwko niemu. 
Pojawia się lęk w środku, który rośnie wraz ze zrażeniem się, rozczarowaniem i porażkami dnia powszedniego. 
Ma się wrażenie, że znów było się naiwnym i łatwowiernym wobec ludzi. 
Czym częściej otwiera się człowiek przed drugim człowiekiem, zaczyna później żałować, bardziej niż za swoje grzechy podczas spowiedzi. Z niepokaźnego lęku przeistacza się to w fobię społeczną. Później takiej osobie łatwo zarzuca się aspołeczność, niestety rzadko kiedy kto zwraca uwagę  skąd to się bierze i dlaczego? Coraz trudniej jest być sobą, szczególnie gdy nie jest się bezpośrednio mocnym w języku.
Nie uważam tak do końca, że nie jest dobrze  być mocnym w języku, po części jest to plusem dla samego siebie. Jeżeli ktoś jest o takim usposobieniu, można troszkę jemu skrycie pozazdrościć w trudniejszych chwilach.
Nie w tym rzecz, że nie umiem być mocna w języku, czy nie chce się  tego nauczyć. Sęk w tym, że jestem w środku bardzo wrażliwą osobą    przez to bezpośrednia impulsywność bardzo silnie boli. Każdy ma w sobie słaby punkt. Wierzę, że ludziom,  bezpośrednim impulsywnie prościej się funkcjonuje, łatwiej osiągają swój cel, są twardsi.  Bycie impulsywnym jest  pancerzem ochronnym, który chroni nadwrażliwość w środku człowieka. 
Coraz bardziej zrażam się do ludzi i odczuwam opór przed spotkaniem się oko w oko z kimś na wizji. 
Mimo wszystko ciągnie mnie do ludzi, choć wolę pozostawać w cieniu i wierzę w niezwykłość ludzką.

Jestem jedna, jedyna w swoim rodzaju, mało kto o tym wie. Jeśli wie to tylko dzięki temu, że zna mnie dość dobrze. Bo każdy człowiek jest jak otwarta książka, doczytasz ją do końca, zapoznając się z jej zawartością albo zamkniesz i odłożysz na półkę. Najgorsze jest oceniać książkę po okładce, tak i człowieka tym, jak wygląda. Dla  mnie najważniejsze jest pozostanie sobą i bycie z sobą w zgodzie.


sobota, 6 stycznia 2024

W gonitwie myśli

 

Cień wspomnień

Powraca jak bumerang


Wspinam się po szczeblach

Błędów prób i sprostowania


Snuje się za mną

Cień nocnych koszmarów


Łączy przeszłą chwilę

Z aktualnością bólu


Choć myśli i pragnienia

Zawsze te same bez zmian


Patrzę z wiarą w przyszłość

Czekając na obrót spraw


Niedokończonych

Wielkiej i małej amplitudy


Lęk ogarnia przed adaptacją

Ciekawość coraz większa


Nie daje spokoju i wytchnienia

Dobra myśl wprawia


W nastrój kubka

Gorącej czekolady


W gonitwie myśli

Twórczej pracy pióra

czwartek, 4 stycznia 2024

myśl

 

tylko myśl dobrze zna

mój sekret mroczny



myśl i krzyk

 

moja myśl drzemie

w podświadomości

że już nie wydarzy się nic

co może mnie zaskoczyć



moje myśli tylko ja

widzę w pantomimie

wyobraźni słyszę

niemy krzyk zewsząd

Autentyczna miłość

 

Autentyczna miłość

Potrafi wiele poskąpić

Jednostajność pisze

Inny tok powieści miłosnej



Autentyczna miłość

Jest inna od tej wymarzonej

Do której się wzdycha

Śniąc po całych nocach



Autentyczna miłość

Nie jest taka jakiej

Obraz nosi się w sobie

Wiosna życia nie trwa...

wiecznie

Aforyzm

 

Wiosna życia nie trwa wiecznie

A wraz z jej odejściem zmienia się

Światopogląd na miłość i wszystko wokół



poniedziałek, 1 stycznia 2024

Noworoczne postanowienia 🎇

 

Ze starym rokiem

Weź rozwód

Złe wspomnienia

Spal na popiół

Z Nowym Rokiem

Nie myśl o peselu

Rozgoryczenie, gniew i złość

Puść w niepamięć

Głupie pretensje i żale utop

W ukropie przytulności

Nie daj się wgonić

W niepopełnione błędy

Na Nowy Rok

Nie bądź hardy, jak petardy

Bądź ze sobą

Zawsze w zgodzie

Śmiej się i baw

Do końca życia

Z Nowym Rokiem

Nie żałuj chwil

Na przyjemności

środa, 29 listopada 2023

Cienie i blaski rozdz.80

 wiersz pt.  Jesteś lekiem na całe zło

 

 

bez zbędnych słów wystarczy spojrzenie
rozumiemy się od kiedy jeszcze nie byliśmy parą
w moim sercu tliła się iskierka z nadzieją

że z czasem wszystko ułoży się pomyślnie
czemu otrzymałam szansę właśnie od ciebie
nie oczekując niczego natychmiast zbyt wiele

nie chodziłam za Tobą nie prosiłam Cię o nią
sam pierwszy pojawiłeś się w moim sercu
wznieciłeś wiarę w niespełnione marzenia

nie broniłam się przedtem aż tak bardzo
choć duszę miałam skamieniałą
od strachu umiałeś mnie poskromić

ugłaskać jak w cyrku pogromca lwa
na arenie czułam się jak dzikie zwierzę
zranione do żywca zamknięte w klatce

w ofierze samotności nie obawiałeś się
wcale tej klatki otworzyć nie zraziło Cię nic
nawet podejrzliwość ogromna z moich oczu

tym bardziej wyciągnąłeś do mnie
ufnie rękę dotknąłeś ran zadawnionych
jak i świeżych co obficie broczą krwią

wszystko poszło w zapomnienie
że w ogóle taki ktoś jak Ty istnieje
Nie ma już tej furtki do przeszłości

 

Jagoda pragnęła, aby Marek jeszcze przyjechał, mimo wszelkich przeciwności, na jakie się zanosiło w jego życiu. Po odjeździe chłopaka i jego ojca uświadomiła sobie dopiero, co tak naprawdę się stało.
Całując pierwszy raz swojego ukochanego w usta, nie czuła żadnego niepokoju ani przerażenia, a tym bardziej obrzydzenia. Przedtem wszystkie te odczucia trzymały ją w uścisku. Dziewczyna  została nagle jakby odczarowana czarodziejską różdżką.
Nie miała żadnych wyrzutów sumienia, że mogła popełnić nieodwracalny błąd. Jagoda nagle  przypominała sobie słowa  zmarłej babci, która ją pocieszała, mówiąc, że jeśli doznała krzywdy ze strony płci przeciwnej, to jest ją w stanie uleczyć tylko mężczyzna. Po tylu latach teraz dopiero dotarło do Jagody tak naprawdę, co wtedy jej babcia miała na myśli.
Babcina przepowiednia właśnie się sprawdzała. Dziewczyna podziękowała matce za wstawiennictwo w dążeniu do zawarcia  małżeństwa z jej ukochanym.
Po powrocie na wieś Marek zabrał się do pracy  z większym zapałem niż zwykle,  w lesie i w gospodarstwie rolnym,
chcąc  zarobić jak najwięcej pieniędzy i przygotować rodzicom pole do plonów, żeby nie mieli powodów do zarzucenia mu czegokolwiek.
To, co zarobił, oszczędzał z myślą o zakupie ślubnych obrączek. Rozłąka między Markiem a Jagodą znów się przedłużała, choć obiecywał dziewczynie w sms-ach, że przeprowadzi się do niej zaraz po świętach wielkanocnych.
Jego matka, widząc, że chłopak bardzo się stara i uwija, wykorzystywała to na co dzień, dokładając synowi w domu jeszcze więcej roboty. W końcu nadszedł maj i Marek uznał, że wszystko porobił bez zastrzeżeń.
Była najwyższa pora na przeprowadzkę do miasta. Jeden, jedyny problem, jaki nie dawał mu spokoju,  to taki, że mając pieniądze na ślubne obrączki, zabrakło mu ich na zaręczynowy pierścionek.
  Marek wstydził się kupić tani pierścionek, by zaręczyć się z Jagodą w obecności jej rodziców. Nie zamierzał o nic prosić swoich rodziców, bo i tak im bliżej jego wyjazdu ze wsi, tym częściej dochodziło między nim a jego matką do kłótni.
Zamykając się sam  w pokoju, przygotowywał się do odjazdu. Po długim weekendzie majowym Marek wyjechał z ojcem samochodem do Włocławka.
Marek był zarazem bardzo szczęśliwy, jak i przerażony na samą myśl, bo nie był pewny,  kto ma rację, on czy jego rodzice.  Nie chciał rozstawać się z nimi w niezgodzie i nie chciał też zawieść i rozczarować Jagodę.
  Kiedy się pojawili na miejscu, jego ojciec nie chciał się zatrzymać dłużej na rozmowie. Pomógł synowi wynieść z auta pudła z rzeczami do mieszkania.
Odchodząc, rzekł do Marka i Jagody:  
  —   Pobierajcie się, ale bez rozwodu. Pamiętajcie! Dziewczyna spojrzała na Marka.
- Tak, oczywiście, proszę pana, będzie bez rozwodu. Nie ma takiej opcji.
Nie zwlekając długo, Marek chwycił Jagodę za dłoń.  Trzymając w drugim ręku pudełeczko, zapytał:  
- Możesz przymierzyć?
Jagoda była pewna, że to pierścionek zaręczynowy. Uśmiechnęła się, otwierając pudełko, ujrzała obrączki ślubne.
- Jasne! Jak to bez rozwodu, od razu ślub!
- Zgadzasz się? — zapytał Marek.
Jagoda skinęła głową, uśmiechając się ponownie.
Marek chwycił ją za rękę, obrączka pasowała jak ulał.
- Chodźmy do księdza, nie zwlekajmy — poprosił ją.
- O tak! Masz rację, bo twój tato może zmienić zdanie i wrócić po ciebie.
Ślub kościelny wypadł w pierwszy dzień lata. Za oknem całe niebo zapłakane, jakby zapowiadało trudne chwile  przed nowożeńcami i ten stres przedślubny towarzyszący im obojgu...
A co będzie, jak mnie Marek nie pokocha? — zastanawiała się w duchu.
- Dlaczego dzisiaj jesteś taka smutna?  — zapytał, widząc smutek na jej twarzy.
Jagoda stała przy oknie i przyglądała się, jak z nieba spadają krople.
Odwróciła głowę do narzeczonego.
- A co będzie, jeśli mnie nie pokochasz? — zapytała przerażona.
- A skąd ci to przyszło teraz to do głowy? — roześmiał się Marek.
- Zaraz się spóźnimy na nasz ślub  — dodał.
Na zegarze dochodziła godzina osiemnasta czterdzieści pięć.
- Zaraz się spóźnimy na nasz ślub — ponaglał chłopak.
- Przed nami całe życie na poznanie się i kochanie — odparł przekonująco.
A deszcz wcale nie ustawał, jeszcze bardziej siąpiło.
Cała ceremonia odbyła się potajemnie, krótko i skromnie, w kościele przy zamkniętych drzwiach.
W kościele zgromadzili się  rodzice panny młodej i państwo młodzi.
Jagodzie znienacka znów zaczął się udzielać stres przedślubny. Marek dostrzegł nagle, jak bardzo drży  dziewczynie cała prawa ręka.  Gdy tak stała w białej sukni i kapeluszu z dużym rondem, nie mogła trafić palcem serdecznym w ślubną obrączkę, którą jej Marek wkładał.
W tym samej chwili nagle zza chmur rozbłysło słońce. Jakby anioł, przelatując, uśmiechnął się do panny młodej.
Jagoda nie dowierzając, spojrzała w niebo. Byli już połączeni ze sobą na zawsze, na dobre i złe.
 

KONIEC

Windą do raju 15

  Sonia, drugi dzień nie odzywała się do męża, nie lubiła strzelać fochów przed Arturem. Przez napaść i rękoczyny, jakich się dopuściła Bian...