Muzyka łagodzi obyczaje, ale nie w tamtym domu.
Dobieranie, ściszanie, ukrywanie przed jego uszami.
Nie mogła się wyszumieć ani emocji rozładować.
Duszenie w sobie nastrojów, tłumienie wbrew woli.
U nich zawsze były boje co włączyć w magnetofonie.
Nie miała miejsca gitara i perkusja, aby grać z kasety.
On nie jest nigdy otwarty na inne nowe brzmienie.
Grając na syntezatorze wyłącza wszystkie bębny.
W skocznych rytmach nie odróżnia zabawy gatunków.
Chause, Disco, Punk Rock do jednego wrzuca kotła.
Skąd Tam-tamy i afrykańskie plemię czarnych przodków.
Wszystko brzydkie co podryguje, huczy i neonami oślepia.
Ciężko mu się odnaleźć, nie nadąża w dzisiejszych czasach.
Ona narażona na kpiny wśród rówieśników jest dziwolągiem.
Nie pasuje do tang i walców, a on do mocnego uderzenia.
Żyjąc wspólnie pod tym samym dachem w dwóch światach.
Skłócone gusta nie chcą i potrafią wyjść sobie na kompromis.
Nawet jak ona ustąpi jemu w milczeniu czuje się smutna.
On nie zwraca wcale na to uwagi co jej daje przyjemność.
Tak sobie na co dzień wspólnie odbierają chwile szczęścia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz