Dzwony, dzwonki, dzwoneczki...
małe, duże i bardzo wielkie!
Tam gdzie księdzu się nie chce.
Tam Adama wysoko hen niesie!
Żaden z dzwonów kościelnych.
Nie ma przed nim tajemnic...
obojętnie: Tugal, Metalut, Rduch.
Adam wyłapie dzwonów dźwięki.
Tu proste, tam jarzmo przełamane.
Na innej dzwonnicy serce kuleje.
Warga nieoblizana, usta milczą.
Pęknięty wieniec! Co za niefart!
Uszom i oczom nic nie ujdzie.
Zbyt wysoki wieńca wychył!
Adam nie przegapi żadnej ściemy.
Symfonią ręczne dzwonienie.
Coraz mniej są napędzane -
dzwony siłą ludzkich mięśni.
Brzmienie i napęd elektryczny,
zastąpił silne ręce duchownych.
Zgrzytliwy brzęk z góry niesie echo.
Średni i wielki dzwon skłóceni z sobą.
Stan dysonansu wywołuje wzburzenie!
Brak konsonansu w biciu między dzwonami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz